W ostatnich tygodniach mieliśmy okazję uczestniczyć w kilku pięknych i nie boję się użyć słowa „wielkich” koncertach muzyki klasycznej
Oratorium
Pierwszy, „ASO celebrates Chopin”, odbył się 4 grudnia 2009 roku i oficjalnie rozpoczynał 11 Festiwal Kultury Polonijnej – PolArt. Adelajdzka Orkiestra Symfoniczna uczciła przede wszystkim Fryderyka Chopina, którego 200 rocznicę urodzin obchodzimy w 2010 roku, ale także innych polskich kompozytorów. W sali koncertowej należącej do Orkiestry (91 Hindley Street) usłyszeliśmy, obok muzyki Fryderyka Chopina, utwory Henryka Góreckiego (Three Pieces in Olden Style), Andrzeja Panufnika (Old Polish Suite) oraz Piotra Czajkowskiego (Polonez z „Egeniusza Onegina”). Utwory Chopina na pianinie wykonał w przepiękny sposób młody pianista, Michael Ierace, a jego wykonanie Grande Polonaise podbiło serca słuchaczy. Chopiniana zagrana przez Adelajdzką Orkiestrę również wywołała burzę oklasków.
Na początku powinnam wspomnieć, że koncert został zorganizowany z inicjatywy biura premiera naszego stanu, Pana Mike Ranna, który, jako jeden z Patronów PolArt-u, zaprosił polską społeczność na ten piękny koncert. Wśród oficjalnych gości był między innymi Ambasador RP, Pan Andrzej Jaroszyński.
Koncert rozpoczął się odegraniem dwóch hymnów i nie wiem jak inni, ale ja czułam ogromne wzruszenie słuchając „Mazurka Dąbrowskiego” w wykonaniu australijskiej orkiestry.
Pragnę wspomnieć też o dyrygencie Adelajdzkiej Orkiestry Symfonicznej. David Sharp wspaniale dyrygował, ale równie atrakcyjnie prowadził cały koncert. Ciekawie (czasami dowcipnie) wprowadzał nas w historię granych utworów oraz losy ich kompozytorów.
Piękny wieczór poprzedzający następne...
Aleksander Kudajczyk
Kolejny koncert, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, to „A Polish Fantaisie” w wykonaniu niezwykłego młodego polskiego pianisty – Aleksandra Kudajczyka, który przybył specjalnie na PolArt ze Szkocji.
Historia odkrycia jego talentu znana jest już na całym świecie. Po ukończeniu renomowanych szkół muzycznych w Polsce, Aleksander przeprowadził się do Szkocji i zatrudnił na etacie sprzątacza na uniwersytecie w Glasgow, nie wspominając nikomu o swoim wykształceniu. Jednego dnia poprosił o pozwolenie zagrania na starym i wartościowym fortepianie znajdującym się w tamtejszej kaplicy. Nie wiedząc, że są tam kamery, Aleksander zagrał między innymi utwory Chopina, Prokofiewa oraz Rachmaninowa i obserwująca go tamtejsza sekretarka nie mogła uwierzyć, w to co widzi i słyszy. Cichy sprzątacz z Polski grał fenomenalnie muzykę jednych z największych kompozytorów na świecie!
W sobotni wieczór, 9 stycznia nowego roku, mieliśmy ogromne szczęście móc zobaczyć i przede wszystkim usłyszeć tego fantastycznego pianistę. Na początku jakby nieśmiało, z każdym kolejnym utworem coraz bardziej pochłonięty przez muzykę, którą grał, pozwolił nam przeżyć niezwykłe spotkanie z twórczością Fryderyka Chopina. Polonezy, walce, nokturny – oczami wyobraźni można było zobaczyć nuty wylatujące z wnętrza fortepianu jak lekkie, kolorowe motyle. Koncertowa sala w Elder Hall przepełniona była na przemian przepiękną muzyką i żywiołowymi oklaskami. Bisom nie było końca! I widać było, że nasze prośby o kolejne utwory nie wprawiały w dumę tego młodego, 30-letniego pianisty, ale cieszyły go i dodawały mu skrzydeł. Myślę, że o skromności Aleksandra Kudajczyka świadczy też fakt, że nie poczekał na kwiaty, które zwykle wręcza się artystom na koniec koncertu i po ostatnim utworze zniknął tak szybko, że organizatorzy musieli zaprezentować je tylko publiczności, obiecując, że dotrą do wykonawcy.
Przepiękny, niezapomniany koncert, który był też oficjalnym zakończeniem PolArt-u.
Pragnę też wspomnieć o pozostałych dwóch koncertach, które odbyły się w ramach Polskiego Festiwalu.
Krzysztof Małek
„Polish Inspirations”, na którym niestety nie mogłam być, ale słyszałam, że był równie piękny, ale także niespotykany. Wystąpili w nim młodzi artyści z Południowej Australii oraz ich profesorowie. Zebrani, również w Elder Hall, melomani usłyszeli utwory Fryderyka Chopina, Witolda Lutosławskiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Tadeusza Szeligowskiego oraz Henryka Wieniawskiego. Duże wrażeniem pozostało w pamięci wszystkich wykonanie „Christmas Extravaganza Fantasy” na 8 (może nawet 10) fortepianów!
Drugie muzyczne wydarzenie, to mini recital młodego polskiego pianisty z Sydney, Krzysztofa Małka. Ten bardzo utalentowany artysta, zdobywca wielu prestiżowych nagród na całym świecie, przybył na PolArt z Sydney wraz z grupą „Oratorium”, która przedstawiła spektakl muzyczno-poetycki poświęcony Janowi Pawłowi II. Przedstawienie to odbyło się w środę, 6 stycznia w sali przy kościele na Ottoway.
Krzysztof Małek akompaniował artystom, brał udział jako narrator i na koniec wykonał wspomniany wcześniej mini (bo krótki w porównaniu z innymi koncertami) recital. Szczupły, wysoki, z kręconymi włosami przypominał młodego Chopina. I nie mam tu nawet na myśli wyglądu, ale jakoś trudne do wytłumaczenia podobieństwo nasuwało mi się ciągle na myśl, zwłaszcza gdy pochylał się nad klawiaturą, a spod jego palców wypływała muzyka Fryderyka Chopina. Przepiękna gra, pełna pokory postawa i skromność sprawiły, że chociaż klimatyzacja chłodziła wnętrze, było „ciepło” i chciało się, żeby pianista nie przestawał grać. Aż dziwne, że mając tak blisko, bo w Australii, tak wspaniałego artystę, nie możemy w Adelaide słuchać go częściej. Może właśnie PolArt da temu początek.
Cztery niezapomniane koncerty. Wspaniała uczta duchowa. Miejmy nadzieję, że rozpoczęty w taki sposób 2010 rok będzie obfitował w wiele kulturalnych imprez.
Kamilla Springer
|