Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Rekordy nad rekordami Anieli Radoś

Przegląd Australijski, styczeń 2009

Niewiele osób może się pochwalić ciągnącą się nieprzerwanie od 55 lat pracą dla Polonii. I to nie tylko w Australii


To rzecz wprost niebywała, a jednak prawdziwa. Mieszkająca w Melbourne pani Aniela Radoś obchodzi w tym roku 55-lecie pracy społecznej wśród Polaków i 52. rocznicę nieprzerwanego piastowania funkcji skarbniczki Stowarzyszenia Polaków w Kingsville.

* * *

Aniela Radoś urodziła się w 1924 roku w Paczykowie koło Częstochowy. Była córką Weroniki i Wojciecha Antoniaków. Miała trzy siostry i czterech braci. Życie młodej Anieli nie było usłane różami, ale wychowywała się w kochającej się rodzinie i w wolnej Polsce. Swój patriotyzm polski wyniosła z domu i ze szkoły, których program nauczania był wówczas bardzo patriotyczny.

Niestety 1 września 1939 roku ten sielski spokój przerwał zbrojny najazd Niemiec hitlerowskich na Polskę. Paczyków, który nigdy przedtem nie należał do Niemiec, został włączony w granice Wielkiej Rzeszy Niemieckiej. W 1940 roku Niemcy wywieźli do Niemiec na roboty przymusowe dwie starsze siostry Anieli. 10 marca 1942 roku ten sam los spotkał Anielę. Pracowała jako robotnica rolna w majątku ziemskim Linzena (mającym ponad 1000 morgów ziemi) w wiosce Bawensten w pobliżu Hildesheim koło Hanoweru w Dolnej Saksonii.

W majątku tym obok p. Anieli pracowało przymusowo 15 innych młodych dziewcząt i 6 młodych kawalerów – wszyscy z Polski. Warunki ich życia były wręcz potworne. Na tydzień Polacy otrzymywali jedynie bochenek chleba, trochę kartofli i zazwyczaj brukiew. Głód zaglądał wszystkim w oczy. A poza tym byli traktowani gorzej niż zwierzęta. Np. pewnego razu jeden z Polaków wyrzucił zaraz po odbiorze zgniłą brukiew. Zauważył to stojący obok członek hitlerowskiego oddziału szturmowego SA i tak go zbił – poobijał mu płuca, że zmarł dwa tygodnie później. Zezwierzęcenie wielu tamtejszych Niemców (ale nie wszystkich – wg p. Anieli serce Polakom sekretnie okazywał sołtys, który był katolikiem; przepowiadał im upadek Hitlera na długo przed końcem wojny) było tak wielkie, że, jak wspomina p. Aniela, kiedy kilka razy Niemcy zestrzelili aliancki samolot, miejscowa ludność widłami zamordowała lotników, którzy uratowali się skacząc na spadochronie.

Anielę wspomagali od czasu do czasu rodzice, przysyłając jej paczki z żywnością – głównie chlebem. Jednak i ich nie ominął tragiczny los. W październiku 1944 roku Niemcy zabili jej ojca i brata Janka obok 34 innych mieszkańców Paczykowa; był to akt represji za działanie polskiej partyzantki w okolicy. Jednak najwięcej pomagał przeżyć p. Anieli pracujący nie w majtku, ale u pobliskiego bauera (gospodarza) Polak – Franciszek Radoś, pochodzący z Wielunia – z miasta, którego zmasowane bombardowanie przez Niemców 1 września 1939 roku o godz. 4.40 rano rozpoczęło II wojnę światową (70 proc. miasta uległo zniszczeniu, zginęło 1200 osób). Oddawał jej trochę ze swojego prowiantu oraz po prostu kradł trochę żywność bauerowi; tyle tylko aby tego nie zauważono, ale jednocześnie tyle, aby pomóc swojej głodnej kochance. Bo Aniela i Franciszek zakochali się w sobie. I trzy tygodnie po zajęciu tych terenów przez wojska amerykańskie – 23 maja 1945 roku wzięli ślub w miejscowym kościele katolickim.

Amerykanie uwolnili ich z niewoli niemieckiej. Jako wolni ludzie opuścili majątek i przez kolejne 3,5 lata przebywali w obozach dla Polaków w Niemczech. Oczywiście najlepiej od razu wrócili by do Polski – p. Aniela do swojej rodziny (p. Franciszek nie miał już do kogo wracać). Jednak na przeszkodzie tego stanęło zniewolenie Polski przez Związek Sowiecki – władza komunistów w Polsce. Z bólem serca zaczęto myśleć o życiu na emigracji. Przyjęła ich gościnna dla takich ludzi jak oni (osób nie mogących wracać do swej ojczyzny z przyczyn politycznych) Australia. 29 stycznia 1949 roku z włoskiego portu Bari wypłynęli z setkami innych imigrantów do kraju leżącego dalej niż daleko – do Australii. Portem docelowym był Wollongong na południe od Sydney. Stamtąd zawieziono ich do obozu dla imigrantów w Bonegilli w stanie Wiktoria.

Imigranci w zamian za zgodę na osiedlenie się w Australii musieli podpisać dwuletni kontrakt na pracę. Pana Franciszka skierowano do Melbourne – do cukrowni w osiedlu Brooklyn. Pani Aniela z małym synkiem Józkiem pozostawała w obozie w Bonegilli i Cowra, a pod koniec przebywała w obozie w Rushworth. Panu Franciszkowi poszczęściło się i w pobliskim osiedlu Yarraville znalazł rodzinę polską, mieszkającą w Australii od ponad 30 lat. Mieli oni bungalow i zgodzili się na wynajem go p. Franciszkowi, który ściągnął z Rushworth żonę z synkiem. Było to w 1951 roku. W 1954 roku państwo Radosiowie wprowadzili się do swojego domku jednorodzinnego w tymże Yarraville, w którym p. Aniela mieszka po dziś dzień, jako wdowa od 1973 roku.

I jeszcze w tym samym roku, jak to mi powiedziała p. Aniela: „zaczęłam budować polskość w Australii”. Czyli 55 lat temu!

Niewiele osób mogło czy może się pochwalić ciągnącą się nieprzerwanie od 55 lat pracą dla Polonii. I to na pewno nie tylko w Australii.

* * *

W zachodnicm rejonie Melbourne – w osiedlach Kingsville, Brooklyn, Yarraville, Tottenham, Footscray i Seddon na początku lat 50. XX wieku osiedliło się wiele setek polskich rodzin przybyłych po wojnie z obozów DP w Niemczech. Prawie wszyscy mieli dzieci w wieku szkolnym. Tymczasem w rejonie tym nie było żadnej polskiej organizacji, polskiej szkoły sobotniej i polskiego księdza. W 1954 roku znalazła się grupa osób z p. Stefanem Łakomskim na czele, a wśród nich i p. Aniela Radoś, które postanowiły najpierw zająć się sprawą założenia polskiej szkoły sobotniej. Była to bardzo pilna sprawa. Bowiem dzieci polskie zaczęły chodzić do szkół australijskich i coraz lepiej posługiwać się językiem angielskim, przy jednoczesnym zapominaniu języka polskiego. W związku z tym, że rodzice nie opanowali jeszcze w dostateczny sposób języka angielskiego, zaistniała sytuacja taka, że rodzice coraz częściej nie mogli porozumiewać się z własnymi dziećmi. 14 maja 1955 roku rozpoczęła działalność polska szkoła sobotnia w Yarraville, w której naukę rozpoczęło 14 dzieci. Jednak już wkrótce była jedną z największych polskich szkół sobotnich w Melbourne – miała 150-160 uczniów. Opiekował się nią Komitet Rodzicielski.

Pani Aniela jest „właścicielką” jeszcze jednego rekordu. Kto wie czy nie zasługującego na wpisanie do listy rekordów Guinness'a?

Jak już wspomniałem, p. Aniela Radoś została wybrana po raz pierwszy na skarbniczkę Stowarzyszenia Polaków w Kingsville 18 lipca 1957 roku. Tak dobrze i fachowo wypełnia swe obowiązki, że od tej pory każdego następnego roku na walnym zebraniu jednogłośnie jest ponownie wybierana na skarbniczkę Stowarzyszenia. Jest więc skarbniczką nieprzerwanie od 52 lat.

Czy to nie rekord w skali nie tylko polonijnej ale i światowej?

A było tak: szkoła polska w Yarraville tak wspaniale się rozwijała, że Komitet Rodzicielski nie dawał sobie rady z jej prowadzeniem. Uznano za konieczne powołanie organizacji polskiej, która przejęłaby pieczę nad szkołą i zaspokoiła inne potrzeby Polaków, mieszkających na tamtejszym terenie (Alicja Michalska). 18 lipca 1957 roku walne zebranie Polaków mieszkających na tym terenie powołało do życia Stowarzyszenie Polaków w Kingsville. Pierwszym prezesem został S. Łakomski, sekretarzem S. Szafranko, a skarbnikiem Aniela Radoś.

Wkrótce Stowarzyszenie Polaków w Kingsville stało się jedną z największych organizacji polskich w Melbourne, aktywnym członkiem Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii, od 1968-70 jest właścicielem Domu Polskiego „Millenium” w Footscray, w którym znalazła locum szkoła polska czy np. zespół pieśni i tańca „Cyganeria” oraz inne instytucje: obecnie także redakcja „Tygodnika Polskiego” i Muzeum i Archiwum Polonii Australijskiej. W 1959 roku ks. Józef Wójcik rozpoczął regularne odprawianie polskich mszy w kościele św. Augustyna w Yarraville.

* * *

8 września 1993 roku prezydent RP Lech Wałęsa odznaczył p. Anielę Radoś Złotym Krzyżem Zasługi. Natomiast rząd stanu Wiktoria w 2004 roku, a więc w rocznicę 50-lecia jej pracy społecznej, wręczył jej pamiątkowy brązowy medal za pracę na polu wielokulturowości.

Nie, to nie jest pożegnalny artykuł. Pani Aniela nie rezygnuje jeszcze z pracy społecznej. Chociaż ma 85 lat, jest ciągle zdrowa i pełna energii oraz chęci do pracy na rzecz polskości i dla dobra jej Rodaków w Australii.

Należy zatem życzyć i życzymy p. Anieli Sto Lat i dużo zdrowia, aby biła kolejne rekordy!


Marian Kałuski

Fot: Stan Guziński / galeria.australink.pl


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011