Transcendujemy,
Przekraczamy immanencję?
Czy to możliwe?
Złudzenia czy wielkie plany
I cel przez siebie zadany
I linie krzywe.
Świadomość w bytu szczelinie,
I wolność, co z lęku płynie
Byt nieprzejrzysty…
Dla siebie czy też sam w sobie
Kto na pytania odpowie?
Z najdłuższej listy.
Zarwane ranki i noce,
A cel jak sztandar łopoce
Gdy łódź odpływa…
Więc sen nas bierze w południe
I śpimy sobie tak cudnie…
A czwarty wymiar?
Czy wiemy co wymiar znaczy?
Czas biegnie, mimo rozpaczy…
W tej skończoności.
I nie pomogą tu studia
I sen nasz w czasie południa,
Więc z czym do gości?
Kładziemy słowiańskie puzzle
I tezy stawiamy różne
A gdzie efekty?
Czytamy tomiska wielkie
I pisać chcemy najpiękniej …
Znów do korekty?
Czy wszystko nam się wydaje
I tkwimy tam gdzie rozstaje?
Lecz wciąż na szlaku.
I jeszcze mamy nadzieję,
Nim kur trzy razy zapieje
Czekamy znaku.