Styl zmienia sie w czasie. Podobno
kilkadziesiat lat temu australijski stol byl skromny, a wybor niewielki. Dominowal chyba wariant
farmerski (baranina) plus zwyczaje kulinarne przywiezione przez imigrantow z
Wysp Brytyjskich (najczesciej ludzi ubogich i prostych). Sami Australijczycy
wspominaja bez nostalgii ten okres w historii kulinarnej swego kraju. W owym
czasie, powiedzmy do lat 1940-50, gospodarka Australii w znacznej mierze
opierala sie na produkcji i eksporcie tradycyjnych masowych towarow rolniczych
(zboza, welna, mieso).
W latach 1940-50 pojawily sie wieksze fale imigrantow z Europy, co wplynelo
na urozmaicenie australijskiej diety. Wlosi rozpowszechnili wloszczyzne (jak
krolowa Bona w Polsce), czyli wszelkie srodziemnomorskie jarzyny, plus makarony,
sosy pomidorowe, sery, frutti-di-mare itp. Razem z Grekami stworzyli mode na
srodziemnomorski styl odzywiania sie. Prawdopodobnie styl ten byl juz wczesniej
w Australii obecny, ale po domach, a nie na ulicach. Wczesniej nie bylo
rozbudowanego biznesu, ktory stal za stylem srodziemnomorskim - restauracji,
specjalistycznych sklepow (do dzisiaj istnieja takie sklepiki zwane Continental
Deli), wielkich plantacji warzyw czy oliwek, przemyslowych wytworni innych
specjalow. Dzis Australia eksportuje wloski makaron do Wloch.
W tym samym czasie, to wszystko zostalo
uzupelnione kuchniami i umiejetnosciami innych narodow, glownie europejskich,
Jugoslowian, Holendrow, Niemcow, Polakow, Lotyszy, Ukraincow i innych.
Jak gdzies wyczytalem, te dwie-trzy dekady
(do lat 70-tych) to czas, kiedy Australia odkrywala i z luboscia przyswajala przede wszystkim
styl srodziemnomorski.
Potem podniebienia Ozi zaatakowala Azja. Bylo
to zwiazane ze zwiekszonym naplywem imigrantow z krajow nieeuropejskich, po
odrzuceniu ograniczen zwiazanych z "White Australia policy" (Australia dla bialych).
Chinczycy, Wietnamczycy, Hindusi, Libanczycy
przywiezli swoje potrawy, zwyczaje, przyprawy, zapachy, uprawy. Pootwierali
setki restauracji i sklepow, pozakladali plantacje (Wietnamczycy czesciowo
wyparli Wlochow z sektora przemyslowej produkcji warzyw).
Na rynku jest tez obecna Ameryka, glownie
poprzez sieci McDonalda, Kentucky Fried Chicken, czy Burger King (tu wystepujacy pod
marka Hungry Jack), co zaowocowalo tez zjawiskiem dosc powszechnej otylosci
wsrod obywateli plci obojga.
Obecnie w kazdym duzym miescie Australii
mozna bez wiekszego trudu zywic sie w dowolnym stylu. Sa sklepy z zywnoscia
rosyjska, czy polska (znajomi z Melbourne chleb kupuja tylko w polskiej piekarni, w Adelajdzie
znane sa polskie wedliny, tu produkowane), oferujace ingrediencje lub gotowe
produkty tutejsze i z importu. W wielkich supermarketach sporo jest zywnosci
importowanej, m.in "Polski Ogorek" z Kanady (ogorki konserwowe) lub
prawdziwe i wspaniale ogorki kiszone w puszkach, ale te sa z Izraela.
Australia przeksztalcila sie w eksportera doskonalej zywnosci,
szcegolnie do krajow azjatyckich.
Zobacz:
www.southaustraliafoodonline.com/
Szczyci sie tym, ze ma niezanieczyszczone
srodowisko ladowe i morskie. Powstaly nowe, dochodowe przemysly - jak chocby
hodowle ryb, krewetek, homarow i roznych takich innych. Towar to tak cenny, ze
prosto z wody lata samolotami bezposrednio na stoly w Tokyo, czy Hong Kongu, a samochodami na stoly
rozpieszczonych konsumentow lokalnych.
Jedzenie jest w Australii dobre i stosunkowo
niedrogie. Kazdy zywi sie w stylu jaki preferuje.
Zobacz:
http://www.acta.com.au/sensadel/index.html
- idz do "dining"
Zupe szczawiowa, czy zurek z wkladka mozesz
jesc chocby codziennie - szczaw w sloikach (chyba Winiary) jest w Adeli dostepny na
Rynku (Central Market). Ten rynek zreszta, to calkiem ciekawe miejsce,
zobacz www.adelaide.sa.gov.au/Central
Market/default.htm
A co niedziela w Domu Polskim w Adelaide sa
wspaniale polskie obiady - obecnie chyba po 11A$ od osoby - ilosc dokladek
nieograniczona!!
Musze przyznac, ze mam troche klopotu z
rdzennymi australijskimi roslinkami. Roslinnosc jest tu bogata i w znacznym
procencie rozna od tej na innych kontynentach, ale co z tego trafia na stoly?
Czytalem ostatnio o niewielkiej firmie, ktora rozprowadza po swiecie
australijskie ziola i inne korzenie, jako przyprawy, lecz szczegolow nie
pamietam. Znalazlem cos w internecie.
Zobacz:
http://www.geocities.com/NapaValley/3640/
Tradycyjni mieszkancy tych ziem zywili sie
jagodami, chetnie pedrakami, albo upieczonym w glinie metrowym
jaszczurem. Te zwyczaje i umiejetnosci wciaz istnieja - widzialem to na jednym
z filmow o Outbacku.
powrot
do gory