SRODOWISKO PRACY
Jakie zawody ciesza sie najwiekszym zaufaniem?
Jak wyglada w australijskim systemie tydzien pracy?
Jak, przy ubieganiu sie o prace, traktowani sa
imigranci? Jaka prace sie im oferuje? Jakie sa zarobki?
Jaka jest w Australii sytuacja kobiet pracujacych
zawodowo? Czy sa traktowane na rowni z mezczyznami?
Moj znajomy ma certyfikat od Mensa (jest to taka
angielska organizacja, potwierdzajaca wysoki iloraz inteligencji).
Czy warto ten certyfikat zalaczyc do dokumentow o wize stalego
pobytu w Australii? Czy taki papier jest uznawany przez pracodawców
australijskich, bo w Polsce pracownik nie moze byc inteligentniejszy
od szefa i nie warto sie chwalic takim certyfikatem. Nadmieniam, ze
w Australii jest biuro Mensa.
Prosze o komentarz do nastepujacej wypowiedzi z
grupy newsowej:
"rzeczywiscie jest tam wysoki dochod na glowe, oraz b. szeroki
socjal ale rowniez BARDZO wysokie podatki ktore sa szczegolnie
upierdliwe dla ludzi zarabiajacych tuz powyzej sredniej dodatkowo
maja tam bezrobocie ok 10 % i raczej nie lubi sie tam imigrantow
(stosunek mniej wiecej jak u nas do"Ruskich"), jezeli chodzi o IT to
wola zatrudnic gorszego australijczyka niz lepszego imigranta.
Dodatkowo malo ich interesuje doswiadczenie zawodowe z innych krajow
co konczy sie tym ze pierszy rok pracujesz za darmo tylko zeby miec
australijskie doswiadczenie dodam jeszcze ze ich angielski jest
raczej "trudny" dla europejczykow oraz ze sa zalewani informatykami
z Indii. Generalnie: radze bardzo gleboko sie zastanowic przed
wyjazdem"
|
Jakie zawody ciesza
sie najwiekszym zaufaniem? |
Pod koniec 2002 "Reader Digest" przeprowadzil na ten temat
ankiete wsrod 1400 Australijczykow.
Wyniki wykazaly, ze ludzie najbardziej ufaja przedstawicielom
zawodow "ratunkowych". Mozna tez zauwazyc bardzo wysoki prestiz
spoleczny policji i zolnierzy. Pewne zawody, takie jak polityk,
sprzedawca samochodow, czy prawnik, od lat okupuja ostatnie
miejsca na liscie.
Oto ona:
MIEJSCE W 2002 |
ZAWOD |
MIEJSCE W 2001 |
1 |
POGOTOWIE RATUNKOWE |
- |
2 |
STRAZAK |
1 |
3 |
PILOT |
2 |
4 |
PIELEGNIARKA |
3 |
5 |
FARMACEUTA |
4 |
6 |
LEKARZ |
7 |
7 |
ZOLNIERZ |
4 |
8 |
POLICJANT |
6 |
9 |
NAUCZYCIEL |
8 |
10 |
HYDRAULIK |
9 |
11 |
DUCHOWNY / KOSCIOL |
11 |
12 |
KSIEGOWY |
12 |
13 |
ARCHITEKT |
10 |
14 |
PRACOWNIK OPIEKI SPOLECZNEJ |
15 |
15 |
MECHANIK SAMOCHODOWY |
13 |
16 |
FIRMY TELEKOMUNIKACYJNE |
14 |
17 |
TAKSOWKARZ |
16 |
18 |
FIRMA BUDOWLANA |
17 |
19 |
BANKOWIEC |
21 |
20 |
PSYCHOLOG |
18 |
21 |
PRAWNIK |
19 |
22 |
DZIENNIKARZ |
20 |
23 |
ZWIAZKI ZAWODOWE |
20 |
24 |
MARKETING |
- |
25 |
SPRZEDAWCA SAMOCHODOW |
24 |
26 |
POLITYK |
25 |
powrot
do gory
|
Jak wyglada w australijskim systemie tydzien pracy?
|
Piecio-dniowy tydzien pracy to srednio 40 godzin, a dla pracownika
budzetowego 37,5 godzin. Pracownicy samodzielni i na kierowniczych stanowiskach
maja nie limitowany czas pracy (nadgodziny, jesli trzeba, ale nieplatne).
Istnieje swoista kultura w duzych i srednich
firmach, zmuszajaca do wykazywania sie gorliwoscia / nadgorliwoscia w pracy, co
przejawia sie miedzy innymi w tym, ze szef z definicji siedzi dluzej, a jego
podwladni tez uwazaja, ze nie wypada im wyjsc o czasie. Sami wiec sobie
codziennie ucinaja z zycia a to 20, a to 40 minut. Nie musze chyba wspominac o
tym, ze nie ma to nic wspolnego z efektywnoscia pracy, ani z dobra jej
organizacja, ani z modnym tu od kilku lat pojeciem szukania rownowagi
pomiedzy obowiazkami zawodowymi a rodzinnymi.
O potrzebie tej rownowagi pisza socjologowie
zajmujacy sie srodowiskiem pracy i zjawiskami w rodzinie, pisma biznesowe i te
poswiecone organizacji pracy, psychologowie badajacy motywacje i frustracje w
pracy oraz czesto gazety codzienne. Zjawisko braku rownowagi isnieje i doszlo
do tego, ze ci ktorzy spedzaja 50-60 godzin w pracy tygodniowo, zamiast starac
sie cos zmienic, lub widziec w tym fundamentalna nieprawidlowosc, uwazaja ten
fakt za powod do dumy. Prosze zauwazyc, ze napisalem spedzaja, a nie pracuja.
Jeden z moich kolegow mieszkal w dzielnicy
dosc odleglej od miasta i polozonej posrod malowniczych wzgorz. Codziennie
pokonywal okolo 35-40 km w jedna strone, bardzo ladna, ale kreta i niebezpieczna
trasa. Mysle ze troche z przyzwyczajenia, a troche dla bezpieczenstwa, staral
sie jezdzic ta droga poza godzinami szczytu, co powodowalo, ze w biurze
pojawial sie o okolo godzine wczesniej. Bardzo sie tym szczycil i gdy inni
przychodzili do biura, on juz mial bardzo zapracowane biurko. Pewnego dnia ja
sam musialem przyjsc do biura wczesniej. On juz byl na posterunku – a z nim
gazetka, radyjko, kawusia – on juz nabijal godziny, ktorymi sie pozniej
tak afiszowal.
Rozpisalem sie o tym, gdyz ta fasadowosc,
nadgorliwosc, praca na pokaz i tym podobne zjawiska (dobrze jest widziane,
kiedy pracownik od czasu do czasu przemierzy biuro szybkim krokiem, z plikiem
papierow pod pacha i z bardzo zafrasowana mina), gdy je tylko zauwazylem,
zaczely stanowic dla mnie przedmiot wielkiego rozczarowania. Naiwnie kiedys
myslalem, ze firma typu zachodniego widziana od srodka, wyglada inaczej.
Wracajac do tematu, prace zaczyna sie o 8.30
lub 9.00, a formalnie konczy w 8,5 lub 9 godzin pozniej (zalezy czy przerwa na
lunch trwa pol godziny, czy godzine). Jak widzisz, na uprawianie ogrodka i
picie wina pozostaje niewiele czasu, szczegolnie, gdy masz jeszcze potem 2
godziny jazdy do domu.
powrot
do gory
|
Jak, przy ubieganiu sie o prace, traktowani sa
imigranci? Jaka prace sie im oferuje?
|
Imigranci traktowani sa normalnie i zwyczajnie, czyli dobrze. Sam nie
doswiadczylem, ani nie slyszalem o przypadkach dyskryminowania, lub
niewlasciwego traktowania, ludzi z tego tytulu. Urzedy panstwowe, firmy i
zwyczajni obywatele traktuja imigrantow tak samo jak nie-imigrantow. Trudno mi
powiedziec, jak to wyglada z perspektywy Hindusa, Chinczyka czy Afrykanina,
gdzie na status emigranta moga nakladac sie dodatkowe elementy (rasa, religia,
nie-europejskie zwyczaje itp.), ale na pewno zewnetrznych przejawow
dyskryminacji nie ma.
Sprzyja temu:
-
fakt, ze imigrantow jest duzo
-
australijska polityka i prawo, swiadomie popierajace
imigracje i spoleczenstwo wielokulturowe.
Nie oznacza to jednak, ze na rynku pracy jest
tak rozowo. Tam licza sie kwalifikacje, referencje i znajomosci (zwane tu
network).
KWALIFIKACJE
Na pierwszym miejscu postawilbym jezyk angielski. Jakiejkolwiek pracy bys nie
szukal, porozumiec sie trzeba. Nie wymaga sie jezyka literackiego, lecz
funkcjonalnego. Innego poziomu bedzie potrzebowal kierownik budowy stadionu
olimpijskiego, a innego pracownik fizyczny w malej firmie prowadzonej przez
Polakow. Aby uzmyslowic sobie jak wazny jest jezyk, wystarczy wyobrazic sobie
sytuacje odwrotna, np. swietnego specjaliste z Finlandii, ktory szuka pracy w
Polsce, ale zna tylko swoj jezyk ojczysty.
Imigrant przybywajacy w kategorii "pracownik wykwalifikowany", proces
uznawania kwalifikacji ma juz za soba, gdyz jest to czescia procesu wizowego. Inne
umiejetnosci i kwalifikacje zawodowe
moga byc formalnie potwierdzone poprzez, dokonane juz w Australii, urzedowe
tlumaczenia przywiezionych dokumentow (swiadectw, dyplomow, certyfikatow). Tymi
tlumaczeniami mozna sie pozniej poslugiwac przy poszukiwaniu pracy.
REFERENCJE
Problemem moga byc referencje/opinie z poprzednich miejsc pracy, szczegolnie,
ze najczesciej potencjalnemu pracodawcy podaje sie nazwisko i numer telefonu
referenta. Czy znajdziesz w swej obecnej pracy, czy szkole, referentow
mowiacych po angielsku na tyle, aby nie tylko zrozumieli przez telefon o co sa
pytani, ale rowniez umieli przedstawic cie w dogodnym swietle?
O ilez latwiej jest pracodawcy zadzwonic do firmy za rogiem, czy nawet w innym
stanie, i dopytac sie o kandydata z australijskimi referencjami.
Mozna zatem przyjac, ze przyjezdzajac tu nie masz zadnych referencji.
NETWORK
Brak znajomosci, koneksji, srodowiska, kumpli ze szkoly i z podworka, rodziny
tez mocno daje sie we znaki. Jak wszedzie, tak i w Australii, wiele posad
rozchodzi sie przez osobiste polecenie, a oferta pracy nie jest nawet oglaszana
publicznie.
Wszystko to prowadzi do wniosku, ze rowne i
godziwe traktowanie to jedno, a latwosc uzyskania pracy to drugie. Zreszta to
temat rzeka, bo kazdy przypadek jest indywidualny. Np. dobry kucharz nie bedzie
potrzebowal zadnych znajomosci, czy referencji - po prostu poobserwuja go przez
pare godzin przy pracy, posmakuja co nawarzyl, i przyjma. I nawet wiele przy
tym gadac po angielsku nie bedzie musial.
Z drugiej strony, znakomita wiekszosc Polakow
jakich znam w Australii, pracuje w dobrych firmach, na srednich, dobrych lub
bardzo dobrych stanowiskach, czesto zgodnie z wyksztalceniem (czesto zdobytym
lub uzupelnianym w Australii) - tyle, ze najczesciej nie osiagneli tego w ciagu
pierwszych tygodni, czy miesiecy, swego pobytu.
Jest to rowniez odpowiedz na drugi czlon
pytania : Jaka prace oferuje sie imigrantom?
Kazda praca jest do wziecia, byles tylko
przedstawil sie w sposob, ktory przekona pracodawce do zaangazowania wlasnie
ciebie. Polacy pracuja na roznych stanowiskach. Np. pan Ziggy Switkowski jest
osoba powszechnie w Australii znana, jako prezes wszechpoteznej Telstry,
odpowiednika Telekomunikacji Polskiej.
Ogolnie, mozna chyba powiedziec, ze ze
wzgladu na proces kwalifikacyjny i wymagania dotyczace migrantow w kategorii
pracownikow wykwalifikowanych - skilled migration, nieczesto zajmuja sie oni
wykonywaniem najprostrzych prac. Sa to raczej zajecia srednie lub dobre, choc
dojscie do nich moze zajac pewien czas.
Nie jest tu tak jak w Europie, gdzie
gastarbaiterzy robia to, czego lokalni nie
chca robic. W Australii, emigrant im wyzej wyksztalcony, tym bardziej pozadany,
a najlepiej aby zalozyl wlasna firme i stworzyl dodatkowe miejsca pracy.
powrot
do gory
|
Jaka jest w Australii sytuacja kobiet pracujacych zawodowo?
Czy sa traktowane na rowni z mezczyznami?
|
Najogolniej rzecz ujmujac nie zauwazylem, aby Australia czyms szczegolnie sie
wyrozniala. Sa zawody mocno sfeminizowane (dentysci, medycyna, nauczycielstwo)
i takie w ktorych pracuje mniej kobiet.
W swietle prawa panuje oczywiscie pelna
rownosc, ale z drugiej strony isnieja na rynku pracy kategorie ludzi, co do
ktorych wiadomo, ze trudniej im znalezc zatrudnienie. Do tych kategorii naleza
mlodociani, osoby starsze, niepelnosprawni, Aborygeni, imigranci i rowniez
kobiety (choc szczerze przyznam, nie wiem dlaczego kobiety tam figuruja. Moja
zona zaczela co prawda od zdobycia australijskich kwalifikacji, ale potem pracy
szukala o wiele, wiele krocej niz ja.)
Pracodawcy, ktorzy chca pokazac, jak bardzo
pro-spolecznie sa nastawieni umieszczaja informacje (np. dajac ogloszenia
prasowe), ze sa "equal opportunity employer". Znaczy to (teoretycznie), ze plec,
sprawnosc fizyczna i umyslowa, kraj pochodzenia, wiek, religia, rasa,
orientacja seksualna i inne cechy osobowe nie maja znaczenia, pod warunkiem, ze
kandydat na pracownika spelnia kryteria kwalifikacyjne. Czy taka publiczna
deklaracja ma jakiekolwiek znaczenie praktyczne? ... Nie wiem, raczej watpie.
W prasie od czasu do czasu pojawiaja sie
artykuly o trudnosciach kobiet z ambicjami, ktore napotykaja niewidzialne
(oficjalnie nieistniejace) bariery na drodze awansu w firmie. Zjawisko to zwane
jest tu szklanym sufitem. Nie potrafie sie do tego ustosunkowac. Mysle, ze kazda
ambitna i wyksztalcona osoba, rowniez tu, w Australii, wielokrotnie w zyciu
natrafila na taki sufit, niezaleznie od swojej plci.
W Australii kobiety moga byc zolnierzami i
wiele z tej mozliwosci korzysta. Moga sie zaciagnac do armii, lotnictwa lub
marynarki, a od niedawna wywalczyly sobie prawo do tego, aby brac udzial
rowniez w dzialaniach frontowych (czyli uzyskaly przywilej przesiadywania w
okopach i udzialu w walce na bagnety), a nie tylko w sluzbach pomocniczych i na
tylach.
Jesli chodzi o zawody uwazane za typowo
meskie, np. techniczne, inzynierskie, to sytuacja jest chyba dosc podobna jak w
Polsce. Zawodowo stykalem sie z wieloma Szefami Produkcji, inzynierami
utrzymania ruchu itd. i w wiekszosci byli to mezczyzni. Odwiedzajac polozone na
pustyni kopalnie i huty, spotyka sie tam w wiekszosci mezczyzn. Poznalem kilka
kobiet na wysokich stanowiskach technicznych, ale wciaz sa to okazje nieczeste.
powrot
do gory
|
Moj znajomy ma
certyfikat od Mensa (jest to taka angielska organizacja, potwierdzajaca wysoki
iloraz inteligencji). Czy warto ten certyfikat zalaczyc do dokumentow o wize
stalego pobytu w Australii? Czy taki papier jest uznawany przez pracodawców
australijskich, bo w Polsce pracownik nie moze byc inteligentniejszy od szefa i
nie warto sie chwalic takim certyfikatem. Nadmieniam, ze w Australii jest biuro
Mensa.
|
Masz racje. To co w Polsce nazywa sie "polskie piekielko", gdzie rodacy wciagaja
cie spowrotem do kotla, tu jest zwane "tall poppy syndrom". Polega on na
tym, ze wspolpracownicy odczuwaja nieodparta chec obciecia "wysokiego maka",
ktory wyrasta ponad przecietnosc. Jest to zjawisko znane glownie w swiecie
duzych firm i instytucji panstwowych.
Z drugiej strony pracodawcom niby zalezy na wysoko wyksztalconych i
inteligentnych pracownikach. Czytalem ostatnio, ze coraz wiecej firm chce u
siebie zatrudniac specjalistow z tytulem doktora, co do niedawna czynily
wylacznie placowki naukowe.
Poniewaz twoj jajoglowy kumpel nie bedzie bezposrednio zagrazal zadnemu z
urzednikow imigracyjnych, to jest raczej bezpieczny. Ja bym sie takim kwitem
pochwalil, a nawet go wyeksponowal. Czy, bedac juz w Australii, bedzie nadal
chcial go uzywac, to sprawa do rozwazenia w stosownym terminie.
A tak w ogole, to napiszcie do australijskiej Mensy, z zapytaniem jak moga
swego czlonka wspomoc.
powrot
do gory
|
Prosze o komentarz do nastepujacej wypowiedzi z grupy
newsowej:
"rzeczywiscie jest tam wysoki dochod na glowe, oraz b. szeroki socjal ale
rowniez BARDZO wysokie podatki ktore sa szczegolnie upierdliwe dla ludzi
zarabiajacych tuz powyzej sredniej dodatkowo maja tam bezrobocie ok 10 % i
raczej nie lubi sie tam imigrantow (stosunek mniej wiecej jak u nas
do"Ruskich"), jezeli chodzi o IT to wola zatrudnic gorszego
australijczyka niz lepszego imigranta. Dodatkowo malo ich interesuje
doswiadczenie zawodowe z innych krajow co konczy sie tym ze pierszy rok
pracujesz za darmo tylko zeby miec australijskie doswiadczenie dodam jeszcze ze
ich angielski jest raczej "trudny" dla europejczykow oraz ze sa
zalewani informatykami z Indii. Generalnie: radze bardzo gleboko sie zastanowic
przed wyjazdem"
|
"Dochod na glowe" - jest na poziomie
najwyzej rozwinietych
krajow Europy.
"Bardzo szeroki socjal" - tu moge sie zgodzic tylko czesciowo:
-
Szerokosc: Do czasu przejecia wladzy przez liberalow, z rak
Partii Pracy, (1995) wachlarz byl rzeczywiscie bardzo szeroki. Pamietam nawet,
ze, jako nowo przybyly, nie moglem sie nadziwic, ze mozna wymyslec tyle
roznorakich kategorii i podkategorii uprawnionych do panstwowej pomocy
spolecznej. Przepisy byly bardzo drobiazgowe, a przyznawane kwoty skrupulatnie
wyliczane, co do centa, i czesto warte mniej niz papier, na ktorych byly
wydrukowane. Na przyklad dodatek dla rodziny wielodzietnej wynosil (i chyba
nadal tak jest) cos okolo 7,34 A$ na dwa tygodnie. Liberalowie system ten
uproscili i okroili, tak ze szerokosc socjalnego wachlarza znacznie sie
zmniejszyla. No, ale szerokosc i wysokosc, to sa dwa rozne pojecia.
-
Wysokosc - nie byla, ani nie jest zawrotna. Obecnie, dla
osoby samotnej, pelny zasilek dla bezrobotnych wynosi okolo 320 A$ na dwa tygodnie
(UWAGA - w Australii wiele spraw odbywa sie w cyklu dwutygodniowym), czyli
okolo 160 A$ na tydzien. Dla porownania, jak juz
pisalem, Adelaide University szacuje, ze
student zamorski powinien skromnie sie utrzymac za kwote 200 A$ tygodniowo, a
Adelajda uchodzi za miasto niedrogie. Bezrobotni, i inni uprawnieni do pomocy
spolecznej, oprocz zasilku dostaja doplate do komornego, jesli wynajmuja dom,
darmowa opieke medyczna, ulgowe bilety itd. Mimo wszystko, trudno z tego zyc z
rozmachem. Wiem cos o tym. Pamietam, jak tygodniowy budzet obliczalismy i
planowalismy z dokladnoscia do 10 A$.
-
Dostepnosc - w ciagu ostatnich 6 lat rzad (wciaz liberalny, a
10 listopada 2001 znow zwyciezyli w wyborach) bardzo zdyscyplinowal te sprawy.
Kryteria sa ostrzejsze, wymagania sa wyzsze, uprawnionych jest mniej, i to
dotyczy wszystkich obywateli i rezydentow. Z tych czasow, lata 1995/96, datuje
sie obciecie pomocy socjalnej dla nowoprzybylych imigrantow. Istnial okolo roczny
okres przejsciowy, kiedy to przepis nabieral mocy urzedowej. Az nabral.
"Bardzo wysokie podatki" - najlepiej jesli podam konkretne wartosci. Nie znam
progow polskich, wiec trudno mi porownac obydwa systemy.
Dochod do opodatkowania
|
|
Podatek
|
1 - 6000$
|
|
Zero
|
6001 - 20 000$
|
|
17% od kwoty powyzej 6000$
|
20 001 - 50 000$
|
|
2380$ + 30% od kwoty powyzej 20 000$
|
50 001 - 60 000$
|
|
11 380$ + 42% od kwoty powyzej 50 000$
|
60 001 i wiecej
|
|
15 580$ + 47% od kwoty powyzej 60 000$
|
Dodatkowo kazdy placi 1,5% od dochodu na
fundusz dostepu do systemu opieki zdrowotnej, Medicare.
"Bezrobocie" - 7 do 8%
"Stosunek do imigrantow" -
pisalem o
tym
Moge tez dodac, ze w wielu przypadkach brak znajomosci angielskiego, lub brak
pewnosci siebie w poslugiwaniu sie nim, jest poczatkowo duza bariera. Powtarzam
- nie zauwazylem zadnej niecheci do imigrantow, moze natomiast wystepowac
bariera komunikacyjna, kulturowa lub poczatkowa nieufnosc Australijczykow do
twoich umiejetnosci nabytych w dalekich, egzotycznych krajach.
Moze tez wystapic dodatkowy czynnik, ktorego zazwyczaj nie bierze sie pod
uwage, kompleks Australijczyka. Oto wyksztalcony, i czesto obyty w swiecie
imigrant, ktory z niejednego pieca chleb jadal, ze znacznym dorobkiem
zawodowym, ubiega sie o prace w sredniej firmie. Kierownictwo firmy, lub
poszczegolne osoby na srednich i wyzszych szeblach, moze widziec go jako
zagrozenie dla swojej pozycji. Czesto sa to ludzie, ktorzy nigdy nie byli poza
Australia, o wyksztalceniu czesto przypadkowym, reprezentujacy
"tradycyjne" podejscie do problemow organizacji i zarzadzania firma i
zwyczajnie trzymajacy sie swoich stolkow. Stad czesto wystepujaca
"wada" imigranta jest to, ze jest za dobry na stanowisko, o ktore sie
ubiega (over-skilled, over-qualified), przynajmniej w oczach tych osob, ktore
juz w firmie sa.
"Praca za darmo, czyli tak zwana work
experience"
To bardzo wazny element tutejszego rytualu inicjacyjnego. Trzeba to przyjac do
wiadomosci i starac sie zrozumiec. Logika jest nastepujaca:
"Ubiegasz sie w naszej firmie o stanowisko w swoim zawodzie - spawacz z
uprawnieniami, weterynarz, mechanik samochodowy, psycholog, inzynier awiacji itp
- i masz nawet jakies papiery urzedowo przetlumaczone, ale nikt cie tu nie zna.
Podobno pracowales w jakichs znanych europejskich firmach, ale te nazwy nic nam
nie mowia. Twierdzisz (lamana angielszczyzna), ze jestes swietnym spawaczem, ale
nikt cie nie widzial w akcji, a my potrzebujemy czlowieka do pracy w kopalni, na
bezludziu, i to od jutra. Oprocz ciebie ubiega sie o ta prace Joe Bloke, ktory
juz dla nas kiedys pracowal (albo dla naszych znajomych). Nie jest co prawda ani
slowny ani staranny, ale jak go przypilnowac, to jakos tam robote wykona. W
przypadku Joe nasze ryzyko jest znane, w twoim przypadku tez jest ryzyko, tyle,
ze nie wiemy jak duze. Gdybys mial choc kilka tygodni / miesiecy work experience i
lokalne referencje, to juz byloby cos konkretnego. Ale nie masz. A moze ty
niczego nie umiesz? A moze duzo umiesz, ale nie potrafisz pracowac w zespole?
Bierzemy Joe."
Nie jest to zadna dyskryminacja, lecz zwykla asekuracja.
"Australijski angielski jest trudny
dla Europejczykow" - zareczam,
ze dla osob ktore znaja angielski angielski, amerykanski angielski, kanadyjski
angielski lub po prostu angielski, zrozumienie tubylczego angielskiego nie
nastreczy zadnych trudnosci.
Jest pewien specyficzny sposob wymowy, czy tez akcent, ktory moznaby uznac jako
australijski, ale jest to wciaz jezyk angielski. Mysle, ze z naszym wyuczonym w
Polsce angielskim, znacznie latwiej zrozumiec rodowitego Australijczyka niz np.
mieszkanca przedmiesc Manchesteru. Wynika to chyba z tego, ze tutejszy
angielski nie mial szans dlugo rozwijac sie w izolacji, wciaz byl kompromisem
pomiedzy wieloma odmianami, i tak jest do dzisiaj.
Czasem trudnosc polega na tym, ze facet belkocze (jakby mial kluski w gebie -
wowczas przypomina sie film "Mis"), i robi to szybko. Tutejsi maja
szanse takiego zrozumiec, nam trudniej. W takim przypadku akcent z jakim mowi
nie ma znaczenia. Najgorzej, gdy taki facet jest twoim szefem.
Zreszta w Australii kwestia jezyka angielskiego jest wieloplaszczyznowa.
Istnieje bowiem tyle odmian (czy sposobow wymowy) tego jezyka, ile jest nacji
reprezentowanych w danej populacji. Mozna bowiem wyroznic nastepujace akcenty
jezyka angielskiego: wegierski, rosyjski, perski, niemiecki, chinski, hinduski,
arabski, polski, szkocki (jeden z najtrudniejszych), irlandzki, khmerski,
japonski i ... paredziesiat innych.
"Radze bardzo gleboko zastanowic sie
nad wyjazdem" - mysle, ze to
dobra rada. Obawiam sie jednoczesnie, ze kazdy, kto naprawde gleboko sie
zastanowi, bazujac na szczatkowych informacjach (jak np. ta, ktora wlasnie
komentujemy), dojdzie do wniosku ze nie jest
w stanie pokonac wszystkich przeszkod. Uzupelnilbym ta rade o nastepujace
elementy:
-
zebrac jak najwiecej informacji o interesujacych cie
sektorach zycia w Australii (np. inzynier awiacji o przemysle samolotowym,
lokalizacji zakladow remontowych i innych firm z branzy, przepisach i
standardach, zrzeszeniach i zwiazkach profesjonalnych itd)
-
nawiazac jak najwiecej kontaktow
bezposrednich
-
poswiecic czas na to "badanie rynku"
-
ocenic na tej podstawie swoje szanse powodzenia - z duza doza
obiektywizmu i optymizmu.
powrot
do gory
|