Są sny, które pozostają. Pozostają w naszej pamięci przez długie lata, pozostają na zawsze. Takie są właśnie Żywe Sny...
Krzysztof Rudowski, powieściopisarz i poeta:
„Stopy Pana Boga” (2001) Zysk i S-ka: Poznań. „Powrót” (2003) Twój Styl: Warszawa. „Punkt Obserwacyjny” (2008) Słowo/Obraz/Terytoria: Gdańsk. „Rękopis zapodziany w Saragossie” (2009) Zysk i S-ka: Poznań.
Publikował prozę i poezję w „Odrze”, „Akcencie” i roczniku SPP „Pomosty”.
Jest również autorem dramatu „Cz@t” („Dialog” 2000, „słowo obraz/terytoria” Gdańsk 2001) zrealizowanego w wersji radiowej (Koszalin 2003) i na deskach scenicznych (Kraków 2005).
Czy Sny mogą być żywe? Czy to, co pojawia się w naszej podświadomości, może uzyskać piętno egzystencji? Budzimy się i… pamiętamy lub nie. Mija dzień, dwa. Wspomnienie snu (jeżeli go zapamiętaliśmy) staje się fragmentaryczne, aż w końcu, wraz z upływem czasu, przestaje istnieć. Są jednak wyjątki. Są sny, które pozostają. Pozostają w naszej pamięci przez długie lata, pozostają na zawsze. Takie są właśnie „Żywe Sny” Teresy Podemskiej-Abt. Znajdziemy w nich pragnienie zatrzymania snu, zmaterializowania go na kartce papieru:
Zapisuję
Zapisuję sen życia
wymykającego się
z mojej zamkniętej dłoni
(…)
zapisuję życie snu
A w innych strofach poszukamy drogi do czyichś snów:
Obietnica
Otwórz mi drzwi tato
wpuść mnie do swoich snów
Sen krąży między wersami, ukazując swoje odmienne oblicza:
Ona
Kwiaty Wieczności widzę we śnie
Ale bywa również groźny, choć pozwala na dotknięcie absolutu, ale tylko wtedy, gdy nad nim zapanujemy:
Bez granic
ubezwłasnowolniłam
istnienie
rzeczywistości
snów
Powoli zapominamy, czym jest poezja. Nie potrafimy już stwierdzić, czy jest krzykiem czy tylko szeptem, czy jest modlitwą czy przekleństwem, czy jest prawdą czy fałszem. Zapominamy, że poezja to my: twory, w które zaszczepiono i dobro, i zło. W zależności od pogody, kierunku wiatru, pory dnia, w zależności od równoleżnika, na którym się znajdujemy, jesteśmy tacy lub inni. O tym, czym jest poezja, a zatem i czym jesteśmy my, mówią Żywe Sny.
Poezja zapisana może zrodzić poezję wszechświata, wyzwolić w nas, czytających, metafizyczne nuty:
Wiersz do przyszłego czytelnika
bezmiar i głębia tych wersów
zapłonie twoją mądrością
z ułożonych przez ciebie bukietów
ulotni się zapach moich myśli i wierszy
moje słońce, księżyc, ptaki, brzaski, zorze
rozśpiewają się twoją radością
nastrój, złuda obraz, wiara i losu pryzmaty
ułożą się w mozaikę Twojej pamięci
Ale koszt takiego przekazu może być ogromny:
Lekcja
bezsilność zna trwogę
martwopisania nocą
I dochodzimy aż do ostateczności:
Antycredo
w świecie przemijania
przemijam martwym wersem
Jak trudno być kobietą w czasach wojującego feminizmu. To wiedzą zakochani mężczyźni. Kobiecość schroniła się głęboko w ciałach pięknych boginek, które uśmiechają się do nas z okładek kolorowych pism. Kobiecość zbudowała barykady, postawiła szlabany i kazała o sobie zapomnieć. To trwa i trwa. Powoli przestajemy wierzyć w jej istnienie. Ja ją odnalazłem w Żywych Snach.
Kobiecość rodzi się w spojrzeniu, w dotyku, w obecności kochanego mężczyzny:
Akceptacja erotyczna i A
Pieści mnie
Wzmacnia
Ciepła nie szczędzi twa ręka.
Odradzam się ekstatyczna.
Takakobieca jestem, takapiękna
Kobiecość ciepła, pełna oczekiwań i pragnień
* * *
mnie do raju nie po drodze
na spotkanie ze mną przyjdź ty
(…)
wpuszczę Cię
będę wiedziała, że to ty
I już zaraz proszeni jesteśmy, aby w rozkosznym świecie namiętności pozostać:
Zbliżenia
w ogrodach świtów
w zapachu kwitnących bzów
w pragnieniu pieszczot
pozostań
Salman Rushide twierdzi, że człowiek może żyć wszędzie, ponieważ nie jest drzewem. On, symbol ucieczki, usprawiedliwia swoje niepewne położenie. Ale – być może – wróci. Wróci, jak Czesław Miłosz, Adam Zagajewski i Sławomir Mrożek. Wszyscy oni musieli jednak najpierw opuścić świat swojego dzieciństwa. I o tym również mówią Żywe Sny.
Czym zatem jest opuszczenie kraju dzieciństwa, jakie symbole nierozerwalnie wiążą się ze zmianą miejsca egzystencji i co nas pcha ku nowemu?
Wędrówka
Przyjechałam za Ocean po Życie jakby za mało go było w domu
A potem następuje niespodziewane odnalezienie scenerii dzieciństwa w nowym otoczeniu:
Mój las
Muchomor przede mną jest australijski
I refleksja, że na zawsze pozostaniemy przybyszami i jedyną symbiozą, jaka może nam być dana, jest symbioza z przyrodą.
Mój las w parę lat później
(…) liczymy kangury które także mają akcent kiedy mówią po australijsku
Pozostaje zatem przeciwstawianie sobie miejsc. Tutaj – zimy w dalekiej ojczyźnie i lata antypodów:
Styczniowe pozdrowienia
Wypadł z koperty rozszalały Mróz
Skrzypi pod butami zima
(…)
W moim ogrodzie
melodią rdzawych traw
pogwizduje australijskie lato
W codzienności, niezmiennie naznaczonej pośpiechem, niezbyt wiele czasu pozostaje dla najbliższych, którzy – ponieważ zawsze są tuż obok – wydają się zwyczajni, pozbawieni jakiejkolwiek nutki cudowności. Ale – tak naprawdę – to właśnie oni, a nie postacie z gazet i telewizji, są czarodziejami i cudotwórcami. Oświetlają nas najpiękniejszym metafizycznym blaskiem. To światło możemy znaleźć w Żywych Snach.
Czasami nie musimy mówić wprost, wystarczy drobna dedykacja, a ładunek uczuć – skrzętnie ukryty między wersami – wybucha z niebywałą siłą
Moje ubranie
W południe nasza śliwa
Podarowała mi sukienkę
Z płatków życia
Ale trud obcowania z bliskimi często naznaczony jest goryczą; trud przyjaźni, a może trud nienawiści
Krzywda
kiedy zaczęła rozdrapywać rany
i opowiadać historię blizn
o których dawno zapomniałam
(…)
bez pożegnania (…) odeszła
Już-już odnajdujemy jednak światło miłości, przywiązania…
Tryptyk o miłości
Jesteś moim Słońcem.
(…)
Kąpię się w Strumieniu Twojej Miłości.
(…)
Czerpię z Wód Mądrości Twojej.
Tak często staramy się doszukać pozoru prawdy w słowach o raju. Pragniemy wierzyć w to, że raj istnieje, istniał lub może choć zaistnieje. Szukamy jego śladów na Ziemi, a nawet poza nią. Wreszcie znajdujemy jego ślady z dala od ludzkich skupisk, tam gdzie człowiek jeszcze nie napiętnował swoją nachalną obecnością idealnych tworów natury. Pustynia, las, wypalone słońcem skały i zapomniane rodzeństwo Adama i Ewy, którego rysy do złudzenia przypominają oblicza australijskich Aborygenów – to wszystko mieszka w Żywych snach.
Zadajmy zatem retoryczne pytanie:
Myśli pustynne
czego szukam wśród zgarbiałych głazów
strudzonych wiekiem, porytych łzami prastarego nieba
gdzie świat omszałych jaszczurowężów zmartwychwstaje
i widma z preaborygeńskich snów bezszelestnie się snują
© Krzysztof Rudowski
Przeczytaj też:
|