Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

„Po Marcu – Wiedeń, Rzym, Nowy Jork”... i Australia

lipiec 2008

Tę książkę warto przeczytać!

Anna Frajlich

Anna Frajlich – poetka, prozaik. Krytyk literacki. Od lat na emigracji. Pisze po polsku i po angielsku.

Urodzona w Kirgizji. Po wojnie zamieszkała (wraz z rodzicami pochodzącymi ze Lwowa) w Szczecinie.

Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Wyjechała z Polski wraz z mężem Władysławem Zającem i synem Pawłem w listopadzie 1969 roku w ramach emigracji politycznej (w wyniku wydarzeń marca 1968 roku). Od tego czasu mieszka w USA.

Jest wykładowcą na Uniwersytecie Columbia. Otrzymała liczne nagrody literackie, w tym Fundacji Kościelskich i Fundacji Turzańskich. W 2001 roku została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasłużony Rzeczpospolitej Polski.

Na początku 2008 roku została wydana książka Anny Frajlich, Felicji Bromberg i Władysława Zająca „Po Marcu – Wiedeń, Rzym, Nowy Jork”. (wstęp Anna Frajlich).

Książka zawiera listy pisane przez Annę Frajlich oraz jej męża i siostrę do rodziców. To listy pisane z emigracji do najbliższych, którzy zostali w Polsce. Obejmują okres czasu od 13.XI.1969 r. do 11.VI.1971r. Listy, które zastępowały tamtych czasach rozmowę. Jest w nich wszystko – tragedia, nadzieja ale też i codzienne radości i kłopoty.

„Wszyscy moi dotychczasowi znajomi rozjeżdżają się w różne strony świata, łącznie z Australią, która dla mnie osobiście jest końcem świata”. (z listu Felicji Bromberg do rodziców z Rzymu 14.II.70)

„Wczoraj wieczorem odprowadzałam Władka, który jutro wyrusza z Neapolu do Australii (…)” ( z listu Felicji Bromberg do rodziców z Rzymu 15.V.70.)

„Wczoraj nocował u nas kolega, który dziś popłynął statkiem do Australii. Miał już zwinięte mieszkanie i ostatni dzień spędził u nas. Dziś inny kolega zostawił u nas swój bagaż, bo wyjeżdża do Szwecji (…)” (z listu Anny Frajlich do rodziców z Rzymu 15.V.70).

Warto ją przeczytać co najmniej z kilku powodów

Po pierwsze w dużej części, są to listy naszej znakomitej poetki Anny Frajlich. Po zapoznaniu się z nimi lepiej zrozumiemy jej poezję.

Po drugie listy są zapisem wydarzeń epoki – mogą stanowić lekcję historii dla tych, którzy tamtych lat nie pamiętają i nie zdają sobie sprawy z ogromu tragedii jaka spotkała dużą część polskich obywateli po roku 1968.

Po trzecie z listów tych można odtworzyć cały obyczajowy obraz Polski (a także częściowo Wiednia, Rzymu i Nowego Jorku) przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.

Po czwarte listy są napisane w sposób, który trzyma czytelnika w napięciu. Czytając je przeżywamy całą dramaturgię wydarzeń. Czekamy na rozwój wypadków i na pomyślne (przynajmniej na tyle na ile to było wtedy możliwe) zakończenie spraw. W trakcie lektury miałam wrażenie, że czytam materiał na podstawie którego można by nakręcić film.

Tę książkę warto przeczytać!

Książka zawiera również Fragmenty interesujące dla tych, którzy wyemigrowali w tym samym czasie na inny kontynent ale nie do Ameryki lecz do Australii, a także do krajów Europejskich jak Belgia czy Szwecja. Nie wszystkie osoby w listach są wymienione z imienia i nazwiska, ale często możemy się domyślić o kogo chodzi, zwłaszcza w przypadku znanych poetów i artystów.

Anna Frajlich, Felicja Bromberg, Władysław Zając „Po Marcu – Wiedeń, Rzym, Nowy Jork” Warszawa 2008 Biblioteka Midrasza

* * *

W maju 2007 roku przeprowadziłam z Anną Frajlich wywiad, w którym zapytałam między innymi:

Czytałam Pani wiersz p. t. „Jest”. To wiersz o mieście (Nowym Jorku), które jest łodzią i przystanią. To bardzo wiele, ale nie wszystko. Do przyjaznej nawet przystani można zawinąć na pewien czas. Czy nie myśli Pani o powrocie do Polski?

Anna Frajlich odpowiedziała mi tak:

– Zacznę od Pani stwierdzenia: "to bardzo wiele, ale nie wszystko". Otóż wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego jak "wszystko". Dla mnie moje doświadczenie amerykańskie jest właśnie jednym i drugim – nieustającą podróżą i dotarciem. Stany Zjednoczone to kraj, który dał mi szansę, kiedy nie miałam nic – obywatelstwa, statusu, środków do życia, ani znajomości języka. Wszystko, co osiągnęłam - niedużo, ale jednak coś - zawdzięczam tej szansie. Dziś mam obywatelstwo, status, tytuł naukowy, pracę. Stąd wydałam wszystkie książki, kilka ostatnich w Polsce, tu pochowałam rodziców i tu urodziły się moje wnuki. To dużo jak na "przystań".

O sprawie powrotu pisałam już wiele razy i wierszem i prozą. Pewną formą powrotu jest wydawanie książek, wizyty, łączność z czytelnikami, przyjaciółmi dawnymi i nowymi, których liczba wciąż rośnie. Ale istnieje też, przynajmniej w moim wypadku coś, co można nazwać niemożnością powrotu. Wyjaśnia to wiersz "Przypowieść":

„Raz tylko przez igielne ucho przechodzi wielbłąd
jeden raz
i tam skąd przyszedł nie powraca–
jest droga jego tak jak czas.
Chociaż weselej było w stadzie
chłodniejsza woda dawnych rzek
lecz siła jakaś go prowadzi
przed siebie, dalej, w dalszy bieg…
I pewnie nęcą go powroty
oazy wśród piaskowych burz/
lecz przeszedł przez igielne ucho…
… i drugi raz nie przejdzie już”

Żaden powrót nie byłby współmierny do tego bólu, który towarzyszył wyjazdowi. Bywam w Polsce stosunkowo często i z przyjemnością podróżuję i patrzę na obrazy znajome i na ogromne zmiany, które ja może wyraźniej widzę od ludzi przebywających w kraju ciągle. Patrząc na to myślę, że to mogłoby być moje życie, ale nie jest. I w tej sposób wracamy do tego słowa "jest".


Jurata Bogna Serafińska

Fot. Donna Harley


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011