Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Rok 2012

maj 2008

Ewa May polemizuje z Patrickiem Geryl'em


Ewa May – pisarka, dziennikarka, reporterka, autorka m.in. książek „Klucze życia” i „Uzdrawianie pola życia” oraz płyt CD z ćwiczeniami relaksacyjnymi. Należy do Polskiego Cechu Bioenergoterapeutów i jest członkiem kandydatem National Federation of Spiritual Healers United Kingdom. Stworzyła w Warszawie Centrum Zdrowego życia "SANA". W ramach jego działań organizowała i prowadziła kursy, seminaria, spotkania i konsultacje dotyczące m. in. technik medytacyjnych i oddechowych. Obecnie przebywa w Australii.

Ewa May

Ewo, kiedy rozmawiałyśmy ostatnio obiecałaś, że za jakiś czas opowiesz o tajemnicach piramid i o „Eksperymencie Atlantyda”. Czy rzeczywiście możemy się spodziewać, że w roku 2012 wydarzy się coś niezwykłego?

- Wiele na to wskazuje. Sugerują to liczne przepowiednie i przekazy pozostawione dla nas przez starożytne kultury, choćby najpopularniejsze obecnie źródło informacji o roku 2012, jakim jest kalendarz Majów. Również świat nauki i badacze historii Ziemi zainteresowali się zapowiadanym przełomem. Okazuje się, iż w okolicach grudnia roku 2012 upłynie 11 804 lat od ostatniego wielkiego przebiegunowania Ziemi i będzie to jednocześnie czas górowania konstelacji Oriona na nieboskłonie na obu półkulach jednocześnie, ustawionego tak specyficznie tylko raz na ok. 12 tys. lat. Planeta Wenus minie Oriona, robiąc tzw. „odwrotną pętlę”, co może przyczynić się do zmiany biegunów Ziemi. Powtórzy się również cykl precesji osi Ziemi (dzieje się co ok. 25 800 lat). Uczestniczymy również w szybko postępujących zmianach natężenia pola magnetycznego planety, co również przyczyni się do zmiany biegunów. Naukowcy nie podają dokładnej daty, gdyż podobno zmiany natężenia zaskakują ich swoim przyspieszeniem. Ale wg moich badań nad kodami liczbowymi poszczególnych cykli Ziemi, zamykający się w roku 2012 cykl ma kod liczbowy „5”, co NIE OZNACZA ZAGŁADY. Raczej gruntowną przemianę w kierunku ekspansji świadomości, wolności i twórczości.

Od jak dawna prowadzisz badania nad Proroctwem Oriona?

- Od przełomu roku 1999/2000. W tę szczególną noc Sylwestrową, gdy ludzie czekali aż COŚ specjalnego się wydarzy (no bo przecież przepowiednie mówiły o końcu świata) i nic się nie wydarzyło... Poczułam ogromne pragnienie badania zapisów ukrytych w Wielkiej Piramidzie w Gizie i postanowiłam tam pojechać osobiście. Trzy lata później już byłam w Egipcie i potem co roku jeździłam tam z grupami ludzi „ezoterycznych”, zainteresowanych naukowo, żeby badać tajemnice przekazu ORIONA dla Ziemi.

Czy możesz przedstawić w sposób zrozumiały dla laika na czym jest oparte Proroctwo Oriona i co z niego wynika?

- To zależy, o które proroctwo Oriona mnie pytasz. Czy to opisane w książce Patricka Geryla, czy to, skorygowane przeze mnie po przeczytaniu jego książki i po dokonaniu obliczeń kodów numerologicznych.

Mając pełen szacunek dla ogromnej pracy, jaką Patrick Geryl włożył w rzetelne przygotowanie książki, w obliczenia astronomiczne i astrologiczne itd. ja nie podpisuję się pod jego katastroficznym proroctwem. Nawołuje on, by przygotować się do totalnej zagłady, wynikającej z przebiegunowania i zmian pola magnetycznego Ziemi.

Z mojego opracowania wyłania się pewna szansa, że pojawiający się TERAZ po raz pierwszy od dziesiątków tysięcy lat kod „5”, mówiący o ekspansji świadomości, a nie końcu cyklu (kod „9” pojawiający w każdym poprzednim cyklu kończącym się przebiegunowaniem i katastrofami na skalę planetarną) pozwala sądzić, że końca świata mimo wszystko nie będzie. Ogromne zmiany, tak. Również zmiany kontynentów i klimatu, zalewanie pewnych obszarów i wyłanianie się nowych, być może również załamanie się systemów opartych na komputeryzacji i globalnej kontroli. Ale ci, którzy potrafią żyć w prosty sposób, bez Internetu i TV, ale za to umiejętnie współpracując z Naturą wg mnie przetrwają, tworząc samowystarczalne eco-enklawy. Już teraz powstaje ich na świecie coraz więcej. Tworzą je ludzie o ekologicznej i duchowej świadomości. Żyjąc w taki sposób już teraz, raczej nie będą zaskoczeni konsekwencjami przebiegunowania i zmiana cyklu. Ponadto okazało się, ze rozwijanie duchowej świadomości i regularne praktyki medytacyjne zmieniają nie tylko częstotliwości fal mózgowych, ale też wibracje indywidualnego pola magnetycznego człowieka. Cytując prof. Jerzego Grabowskiego (fizyka teoretyka) „taki człowiek będzie dostrojony do nowych parametrów pola magnetycznego Ziemi (bliskie zera), a tym samym w nieszkodliwy dla niego sposób przebrnie przez przewidywane i związane z tym zmiany.”

Liczne sekty zapowiadają od stuleci koniec świata i ludzie nie chcą już o tym słuchać. Jaki jest więc sens mówienia o ewentualnie nadchodzącej zagładzie przy założeniu, że ludzkość i tak nie jest w stanie jej zapobiec?

- Nie mówimy o zagładzie. Mówimy o ZMIANIE, o transformacji parametrów życia na planecie. Włącznie ze zmianami klimatycznymi. Ten, kto się do nowej sytuacji przystosuje, dostroi… ten nie będzie mówił o zagładzie, tylko o przystosowaniu.

Pewnie, że z dnia na dzień będzie trudno się przystosować do nowych warunków. Dlatego warto zacząć już teraz. Np. sprawdzić czy umiem żyć bez pilota do telewizora i zakupów w ulubionym supermarkecie? Czy potrafię skupić się regularnie na medytacji oddechowej i z jej pomocą pokonać strach i ból, gdy się pojawi? Czy potrafię żywić się tym, co ziemia daje?, itd . I nie chodzi tu o raczej o gromadzenie żywności, czy ubrań… ale o znalezienie sposobu na życie w prostych i naturalnych warunkach. A również chodzi o pozytywne rozumienie nowej sytuacji. Podobno dowiedziono, że ten kto pozytywnie myśli, tego omijają katastrofy i nieszczęśliwe wypadki, tego intuicja prowadzi tam, gdzie jest bezpiecznie. Warto sprawdzić. Będzie ku temu okazja.

Czy, wzorem starożytnych (Atlantów, Majów i Egipcjan), są prowadzone prace poświęcone gromadzeniu dorobku nauki, literatury i sztuki dla innych cywilizacji i nielicznych ziemian, którzy być może przeżyją kataklizm?

- Myślę, że tak. Penetruję w tym celu różne źródła i zbieram informacje. O tym nie mówi się publicznie i nie nazywa po imieniu. Ale według mnie największym dorobkiem jaki możemy przenieść w nowy czas i na pewno przetrwa to nasza osobista wiedza, umiejętności, wartości i świadomość duchowa, które będziemy przekazywać z pokolenia na pokolenie. Bo np. na cóż przydadzą się osiągnięcia techniki, gdy nie będzie czym ich wytworzyć?

Ewo, czytałam Twój artykuł poświęcony proroctwu Oriona. Jako jedyna doszukałaś się nadziei na przetrwanie dla ludzkości. Co naprowadziło Cię na trop kodów numerologicznych? I dlaczego nie zwrócili na to uwagi pozostali badacze, którzy skoncentrowali się na rozszyfrowaniu kodów astrologicznych i kalendarzowych?

- Naprowadziło mnie uważne czytanie, studiowanie liczb i jakiś podświadomy, intuicyjny magnes. TO RZUCIŁO MI SIĘ W OCZY SAMO. Mam w zwyczaju zliczać numerologicznie różne daty.

Usiadłam do numerologicznego wyliczania wszystkiego co w książce Patricka Geryla było do wyliczenia i do spisywania moich przemyśleń na ten temat. Przy 3-ciej, 4-tej, 5-tej z rzędu liczbie lat co dawała razem kod „9”, zaczęłam być podekscytowana, bo to nie mógł być przypadek. A kolejne wyliczenia dawały ciągle i ciągle 9-tkę i nie chciało być inaczej! Dopiero na koniec, ok. 4 rano, gdy zliczyłam nasz ostatni cykl i TYLKO TAM były 5-ki, przyszło olśnienie o co w tu chodzi. Zajęło mi to czas od 22.00 do 5.00 rano NON STOP, bez zmęczenia i z wielką pasją. Następnie powstał z tego artykuł opublikowany w „Nieznanym Świecie” i „NDV”.

A dlaczego inni badacze tego nie dostrzegli? Być może dlatego, ze zajęci byli za bardzo wyszukiwaniem i składaniem informacji, detalami, liczbami, opisywaniem… to lewa półkula mózgu. Olśnienia przychodzą z prawej półkuli.

Jak możemy pogodzić fakty wynikające z powtarzającego się cyklu precesji Ziemi oraz wyjątkowego położenia konstelacji Oriona, które spowoduje zmianę pola elektromagnetycznego Słońca i Ziemi oraz zamianę biegunów i odwrócenie kierunku wirowania naszej planety – z twierdzeniem, że zagłada być może nie nastąpi i że rok 2012 okaże się środkiem, a nie końcem cyklu.

- Jeśli kody nie kłamią, to zagłady całkowitej nie będzie, pomimo przewidywanej zmiany biegunów. A dlaczego? Może dlatego, że zgodnie z kodem „5” odpowiednia liczba ludzi o nowej, już rodzącej się świadomości i sile nowego ducha, zapobiegnie przynajmniej w części katastrofom. Może one ominą niektóre rejony planety? Podobno badania wcześniejszych przebiegunowań wykazały, ze Ziemia potrafiła obrócić się o 72 stopnie w zodiaku w pół godziny! Można sobie wyobrazić co to spowodowało. Jesteśmy tak blisko tej daty! Wszystkiego dowiemy się osobiście.

Na co może się nam przydać wiedza Starożytnych dotycząca zegara czasu, mającego zatrzymać się w roku 2012? Jaką korzyść odniesiemy wiedząc o tym co może się stać? Przecież nawet jeśli rok 2012 okaże się środkiem cyklu, a nie jego końcem – nie uchroni to nas przed gigantycznymi katastrofami i przed zlodowaceniem Eurazji i Ameryki?

- Wiedza może się przydać. Np. informacja gdzie może przebiegać zlodowacenie i jakie rozmiary może przybrać, da wiedzę gdzie przemieścić się zanim to się wydarzy. Wyposażenie w środki przetrwania. Myślę, że w takim przypadku przyda się dobra intuicja, duchowa świadomość i akceptacja uczestniczenia w naturalnych procesach planety, umysł pozbawiony lęku i znajdujący najlepsze, zapewniające przetrwanie rozwiązania, instynkt, umiejętności przetrwania itd.

Podobno Atlantydzi wiedzieli o nadchodzącej zagładzie już na dwieście lat przed jej nadejściem. Nie uchroniło ich to przed tą zagładą. Nam, jeśli wierzyć wyliczeniom – zostało niecałe pięć lat. Co można zrobić w tak krótkim czasie?

- Z tych nielicznych przekazów i zapisów wiadomo, ze mędrcy z Atlantydy wiedzieli już na 200 lat przed zagłada, że TO się wydarzy, bo znali się na astronomii i mogli przewidzieć ruchy gwiazd, czy punkt precesji. Ale to nie znaczy, ze obwieścili to wszystkim, i ze podjęli się przygotowania społeczności Atlantydy do ewakuacji, czy innej formy przetrwania. Podobno zgubiła ich niezgoda i nadmiar technologii, którymi zakłócali równowagę przyrody. A naturalny proces Ziemi tylko dopełnił nieuchronnego scenariusza zagłady. Czyż nie zbliżamy się do podobnego punktu w historii?

A więc pomyślmy, co pomimo wszystko może nam pomóc przetrwać ten przełom, zmienić strukturę świata, rozkwitnąć, czyli uniknąć ich błędów?.......odpowiedz na to pytanie zostawiam czytelnikom.

To bardzo trudne zagadnienie. Ale wiemy teraz więcej niż na początku naszej rozmowy, za którą Ci Ewo bardzo dziękuję.

Wywiad przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011