Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Muzyczne fascynacje Mirosława Wysockiego

luty 2009

– Zawsze marzyłem o wyjeździe do Australii i Nowej Zelandii. Kto wie, może kiedyś nam się uda jako zespołowi ruszyć w tę podróż z instrumentami. To byłoby naprawdę niesamowite.


Mirosław Wysocki

Mirosław Wysocki – lider Zespołu VERTTEX, kompozytor i gitarzysta. Od czternastu lat koncertuje w USA.

Mirku, przeczytałam w Internecie, że VERTTEX istnieje formalnie od 2006 roku. Wcześniej też prowadziłeś zespół… tylko miał on inną nazwę. Może więc na początek trochę historii. Jakie były wasze początki?

– Wszyscy mówią, że mój brat Karol i ja muzykę mamy w genach. Nasz dziadek Jan Kluza przez wiele lat prowadził zespół, który grał na okolicznościowych imprezach na klarnecie i saksofonie, a jego brat Józef wspaniale grał na akordeonie. Z opowieści dziadka dowiedziałem się, że nasi kuzyni grali w filharmonii krakowskiej… Dziadek do dziś gra na klarnecie w strażackiej orkiestrze dętej w Sejnach.

Już jako mali chłopcy, mój brat Karol i ja, byliśmy zafascynowani muzyką. Gdzie muzyka grała, tam zawsze można było nas spotkać. W Sejnach (woj. podlaskie), gdzie się urodziliśmy i wychowaliśmy, było swego czasu kilka zespołów muzycznych. Pamiętam, że jako mali chłopcy wpatrywaliśmy się w błysk instrumentów i marzyliśmy o własnym zespole. Pamiętam też choinkę w szkole podstawowej na którą był zaproszony zespół muzyczny. Cała sala się bawiła, a ja stałem blady wpatrzony w muzyków i wsłuchany w ich muzykę. W pewnym momencie podeszła do mnie wychowawczyni i spytała czy wszystko jest ze mną ok. A ja tak bardzo chciałem grać! Pamiętam jak prosto ze szkoły chodziłem do dziadków, aby pograć na akordeonie, który później dostałem w prezencie. Zaczęły się monotonne lekcje gry na tym instrumencie, wstyd noszenia okularów, niedowidzenie nut, a z tym przychodził brak cierpliwości do ćwiczeń. Wtedy tylko dziadek podtrzymywał mnie na duchu. Gdy mój nauczyciel muzyki wyjechał do Niemiec, dziadek na próżno starał się znaleźć kogoś innego.

Czy podobnie wyglądały pierwsze muzyczne doświadczenia Twoich braci?

– Z moimi braćmi Karolem i Darkiem czasami braliśmy akordeon, kładliśmy go poziomo i graliśmy na nim jak na organach. Mama to podpatrzyła i tato przysłał mi organy z Niemiec. Ale to był tylko instrument, a dziecku w tym wieku potrzebny jest dobry nauczyciel i wsparcie rodziny. Karola zawsze fascynowała perkusja, Darek udawał, że gra na gitarze.

Mirosław i Karol Wysoccy

Totus Tuus II. Od lewej: Marcin, Krzysztof, Paulina, Anna, Mirek, Karol

Verttex. Od lewej: Mirek, Karol, Marek

Marek, Karol, Mirek

Karol i Mirek

Mirek, Karol i Marek 2

Marek Wasilewski

A jak doszło do tego, że postanowiliście z braćmi zacząć grać na innych instrumentach?

– Pewnego razu, w drodze na zajęcia pozaszkolne, spotkałem swojego kolegę z klasy, Rafała, który szedł zafascynowany książką którą sobie kupił : „24 proste układy elektroniczne”. Prądem elektrycznym interesowałem się zawsze, to była po muzyce moja druga miłość. I od tego czasu wpadłem w trans nauki elektroniki, budowania różnych urządzeń, naprawy i instalacji. Nauka muzyki poszła w las, czego dzisiaj bardzo żałuję i płacę tego gorzkie konsekwencje. Do dziś słyszę słowa dziadka ...ucz się elektroniki ale też graj. Tymczasem akordeon leżał kilka lat w futerale, a organy kurzyły się w kącie. Pewnego razu Tato kupił mi okazyjnie nowy akordeon, później nowe organy. Ale to już nie był czas na te instrumenty, bo koledzy grali na gitarach i to w dodatku elektrycznych. Znowu wracała chęć grania, ale już w innym stylu i na innych instrumentach. Pamiętam, że jak wchodziliśmy z bratem Karolem do sklepu muzycznego, to traciliśmy głowy. I tym razem już wiedzieliśmy, że chcemy i jesteśmy w stanie stworzyć swój zespół.

W jakim byliście wieku tworząc swój pierwszy zespół?

– Ja miałem 15 lat, a Karol 13. Wiedza z elektroniki pozwalała mi na budowę własnych wzmacniaczy, które w sklepie były bardzo drogie. Dziadek powtarzał graj na akordeonie, organach i gitarze a ja odpowiadałem dziadkowi, że jak dorosnę nikt nie będzie słuchał akordeonu tylko gitary... Do dziś się zastanawiam jak mogłem tak się mylić i głupio myśleć.

Złożyliśmy perkusję z resztek starej perkusji, którą dziadek nam przyniósł od znajomego, a organy odkurzyłem. Wracając pewnego razu ze szkoły (Technikum Elektryczne w Giżycku) poznałem Artura. Był to kolega z tego samego roku co ja, ale z klasy C, a ja byłem w B. Słowo do słowa i miałem już wokalistę do swego zespołu, który grał nawet na gitarze. Nie chciał jednak na niej ćwiczyć, więc pokazał mi co potrafi i dał mi swoją gitarę. W internacie poznałem chłopaka, który powiedział mi, że jego znajomy sprzedaje perkusję, więc ją kupiliśmy. Od tego momentu na naszym osiedlu spokoju nie było. Sąsiedzi jednak szybko się do tego przyzwyczaili, mama też nie miała nic przeciwko temu, że „tłukliśmy” się w domu.

Później dołączył do nas Jacek Gniazdowski na gitarze i Karol Derdzikowski na basie. Tak więc byliśmy w pełnym składzie. Artur – śpiew, Jacek – gitara, Karol – bas, Karol (mój brat) – perkusja i ja – gitara. Sprzętu przybywało.

Tak duży zespół nie mógł już chyba ćwiczyć tylko w domu?

– Kiedy ściany zaczęły pękać od decybeli, postanowiliśmy pójść do domu kultury w Sejnach. Ówczesny dyrektor popatrzył na nas z uśmiechem i skończyło się na tym, że jedno z pomieszczeń piwnicznych w naszym domu przerobiliśmy na „kanciapę” i zaczął się czas ADMASTORA. Kolega z mojej klasy z Giżycka pisał nam teksty, a zespół w weekendy komponował muzykę. Utwory które napisaliśmy za czasów „Admastora” znajdują się na stronie www.verttexmusic.com w sekcji „Nasza Twórczość”.

Czy skład zespołu pozostawał stale ten sam i czy mieliście od początku opracowany swój własny styl?

– Skład w ciągu czterech lat kilka razy się zmieniał, ale styl i przesłanie zespołu było i jest ciągle to samo: Zgoda i Pokój na świecie, poszanowanie drugiego człowieka i środowiska naturalnego. Zagraliśmy kilka koncertów, nagraliśmy kasetę demo. Działalność zespołu przerwał wyjazd do USA – mój i mego brata Karola. Ostatni skład zespołu: Artur Chrapowicki – śpiew, Tomasz Jagłowski – gitara basowa, Krzysztof Sienkiewicz – gitara solowa, Karol Wysocki – perkusja, i ja – gitara rytmiczna. To tak w telegraficznym skrócie o naszej działalności w Polsce.

Z jakiego powodu wyemigrowaliście do USA?

– Nasz tato był od pewnego czasu w USA, ale wyjazd odbył na zasadzie: jedziemy, zobaczymy jak będzie. Jeśli dobrze to zostaniemy, a jak źle to wracamy. Na samym początku było bardzo ciężko. Na pewno wszyscy emigranci to przeżywają bez różnicy czy wyjadą do USA, Australii, Anglii czy innego państwa. Ale emigracja miała i jaśniejsze strony: poszliśmy do szkół, frajdą dla nas były rozmowy z ludźmi z całego świata, podróże po innym kontynencie... I tak jest do dziś.

Jakie były dalsze losy zespołu i co było przyczyną kolejnych zmian jego nazwy?

– Po przyjeździe do USA poznaliśmy Władysława Kubraka, nauczyciela w szkole publicznej, który zainteresował się nami. Szlifował nasz język angielski wraz z panią Jolantą Wilson, która była nauczycielką w polskiej szkole dokształcającej. Karola i mnie przedstawili ówczesnemu księdzu proboszczowi parafii Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Kazimierza na Brooklynie, za którego zgodą mogliśmy zacząć regularne próby pod kierownictwem Władysława Kubraka, który został koordynatorem zespołu (luty-marzec 1995). W międzyczasie Władysław znalazł nazwę dla zespołu: TOTUS TUUS (dostał również na tę nazwę specjalne błogosławieństwo od Jana Pawła II.). Po pewnym czasie Władysław zaczął pisać teksty, a my wraz z innymi członkami zespołu – muzykę. Ludzie w zespole zmieniali się. Było ich tylu, że dziś nie jestem w stanie wszystkich wymienić. Zagraliśmy w ciągu 11 lat dużą ilość mszy św. (czasami kilka dziennie), koncertów, festiwali, kilka imprez tanecznych. Najdłużej graliśmy w składzie: Władysław Kubrak – koordynator zespołu, śpiew, Tomasz Tworek – instrumenty klawiszowe, śpiew, Karol – gitara basowa, instrumenty perkusyjne, śpiew i ja na gitarze.

W tym czasie Władysław Kubrak skończył seminarium, został księdzem i odszedł z zespołu (listopad 2006). Zespół TOTUS TUUS oficjalnie zakończył swoją działalność. Utwory z tamtego okresu umieściliśmy na naszej stronie www.verttexmusic.com w sekcji „Nasza Twórczość”.

Zostało nas trzech – mój brat Karol, Marek – wówczas nasz nowy klawiszowiec i ja.

Za zgodą ks. dr. Witolda Mroziewskiego – proboszcza parafii Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Kazimierza na Brooklynie – powstał zespół TOTUS TUUS II grający wyłącznie muzykę sakralną, będący kontynuacją zespołu TOTUS TUUS, którego skład dzisiaj tworzą Paulina Zawadzka, Anna Wysocka, Krzysztof Pogorzelski – śpiew, Marcin Pogorzelski – gitara; Karol Wysocki – gitara basowa instrumenty perkusyjne, śpiew; Mirosław Wysocki – gitara rytmiczna, koordynator zespołu. W tym samym czasie razem z Markiem i Karolem utworzyliśmy Zespół VERTTEX.

Skąd taka nazwa?

– Vertex to punkt w matematyce, a ja uczę matematyki. Pasowało mi „t” w środku wyrazu, bo mogłem dodać drugie „t” od TOTUS TUUS. Zespól w początkowej fazie miał grać tylko muzykę taneczną, dlatego tak zostało. Tak więc powstały dwa zespoły TOTUS TUUS II (zespół sakralny) i VERTTEX, który gra muzykę świecką i sakralną.

Kto obecnie komponuje muzykę dla zespołu i kto pisze teksty?

– Muzykę piszemy sami tj. Karol, Marek i ja. Teksty pisali dla nas: Krzysztof Stankiewicz, ks. Władysław Kubrak, Urszula Młynarska i Jurata Bogna Serafińska.

W tym miejscu muszę dodać, że cieszę się z tego, że udało się nam nawiązać współpracę i że VERTTEX ma z repertuarze kilka utworów z moimi tekstami. Jedną z moich pastorałek dedykowaliśmy Czytelnikom „Przeglądu Australijskiego” na święta Bożego Narodzenia. Ale wracam do pytań. W Wigilię 2008r. radio www.polskieradio.com nadało z Tobą wywiad, w którym mówiłeś na temat przesłania jakie zespół chce nieść całemu światu: pokój i szczęście. Po wywiadzie radio wyemitowało pastorałki, w tym pastorałkę „Świat cały nowiną dźwięczy”. Czy ten wywiad rozpoczyna regularną współpracę z radiem?

– Mam taką nadzieję, ale znając życie nasz stosunkowo trudny repertuar nie będzie mile przyjmowany przez stacje radiowe. Takim przykładem może być nasz najnowszy utwór zatytułowany „Skrzypku” – utwór który mówi o faktach autentycznych na przestrzeni tysiącleci nie został wyemitowany.

Szukałam w Internecie nagrań pastorałek VERTTEX-u i znalazłam je na stronie zespołu i na Youtube. Kiedy ukażą się płyty z pastorałkami VERTTEX-u i gdzie będą dostępne?

– To jest bardzo dobre pytanie. Mogę tylko powiedzieć, że postaramy się nagrać jak najwięcej swoich utworów, które czekają na swoją premierę, a potem postaramy się je wydać. Jest bardzo prawdopodobne że pastorałki pojawią się już na Boże Narodzenie. Informacje na temat kiedy i gdzie będzie można kupić naszą płytę umieścimy na oficjalnej stronie zespołu www.verttexmusic.com oraz Youtube.

Jakie masz plany na bliższą i dalszą przyszłość? Czy są przewidziane może wyjazdy na tournee?

– Zawsze marzyłem o wyjeździe do Australii i Nowej Zelandii. Kto wie, może kiedyś nam się uda jako zespołowi ruszyć w tę podróż z instrumentami. To byłoby naprawdę niesamowite. A na dziś to chciałbym rozbudować trochę zespół i, jak już wcześniej wspominałem, nagrać materiał który czeka kilka lat na swoją premierę.

Dziękuję za rozmowę i życzę Ci spełnienia planów i marzeń – wydania wielu płyt i tournee z koncertami po całym świecie.

– Dziękuję bardzo.


Wywiad przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011