Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Polskie klimaty

Panorama w sieci, kwiecień 2005

W pierwszych dniach kwietnia mieliśmy okazję odwiedzić Centralny Dom Polski


Tuż przed głównym wejściem do okazałego budynku w centrum Adelaide stoi Pomnik Katyński. Gdy weszliśmy do środka od razu poczuliśmy polskie klimaty. Mieliśmy wrażenie, że czas zatrzymał się tutaj w latach osiemdziesiątych. Wystrój holu jak i sala obiadowa przypomniała mi dawne czasy, kiedy z rodzicami chodziłam na niedzielne obiadki do „Syrenki” w Kołobrzegu.

Z Marcinem zwróciliśmy uwagę na sympatyczną panią, która w gumowych rękawiczkach ze ścierką w ręku krzątała się po licznych pomieszczeniach. To było sobotnie późne popołudnie. Nikogo już w Domu Polskim nie było – poza nami i sprzątającą tam panią. Okazało się, że jest to sama pani Prezes Barbara Satrazemis! Najzwyczajniej w świecie kończyła właśnie porządki w toaletach! Robiła to społecznie! Za swoją pracę w tym Domu nie otrzymuje bowiem żadnego wynagrodzenia.

Później dowiedzieliśmy się, że wolontariuszy, którzy chcą poświęcić swój czas na pracę społeczną, pilnie tu potrzebują. Zajęcia w tym domu nikomu nie zabraknie.

Miejsce szczególne

Pani prezes znalazła chwilę czasu, by z nami porozmawiać.

Dowiedzieliśmy się więc, że Centralny Dom Polski to miejsce szczególne, gdzie pielęgnuje się polskie tradycje i kulturę. Miejsce, w którym każdy Polak na obczyźnie znajdzie namiastkę polskości, bez której wielu z nas, żyjąc na emigracji, nie potrafi się obejść.

Później pomyślałam sobie, że my, Polacy, jesteśmy bardzo specyficznym narodem. Doskonale sprawdzamy się właśnie na emigracji, gdzie potrafimy się zjednoczyć, niejednokrotnie lepiej niż we własnym kraju.

Nie dziwi mnie więc fakt, że tu, w „Adeli”, Centralny Dom Polski wiedzie prym i jest jednym z najładniejszych tego typu ośrodków etnicznych. I tu – moim zdaniem – należy się ukłon starszemu pokoleniu Polaków, którzy ten dom zbudowali i utrzymali.

Wolontariusze

Wolantariat to bardzo popularne zjawisko w krajach zachodnich. My Polacy często nie możemy pozwolić sobie na taką pracę, generalnie z jednego powodu. Cierpimy na chroniczny brak pieniędzy i ciężko jest po prostu czasami przeżyć do „pierwszego”. Z tego też powodu w Polsce wolontariat praktycznie nie istnieje. A może i dlatego, że prawdopodobnie bardziej kojarzyłby się z tak niepopularnym i ośmieszanym dziś „czynem społecznym” z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Bardzo pocieszającym jest więc dla mnie fakt, że Polonia w Adelajdzie osiągnęła taki status finansowy, który pozwala poświęcać więcej czasu na tego typu działalność. Być może pod wpływem “zachodu” również zmieniło się spojrzenie na wolontariat. A poza tym mieszkają tu całe pokolenia, które „czynów społecznych” nie przeżywały i nikomu z niczym „niewłaściwym” się one nie kojarzą.

Niestety tego typu placówki nie przyciągają młodego pokolenia – dowiedziałam się. Dlaczego? Spróbuję na to pytanie odpowiedzieć.

Myślę, że powodów jest kilka
  • Po pierwsze: ostatnimi laty zmieniły się pobudki z jakich decydujemy się na emigrację. Moje pokolenie ma to szczęście, że nie ucieka już przed systemem politycznym. Niejednokrotnie przyjeżdżamy prosto do szkoły, żeby się uczyć, zdobywać zagraniczne certyfikaty, które się w Polsce liczą. Robimy to najczęściej z zamiarem powrotu do Polski. Pod tym względem zaczynamy trochę przypominać inne, bogatsze nacje europejskie.
  • Po drugie: koszty takiego wyjazdu są ogromne, często nie na polską kieszeń. Drogie są dla nas podróż, szkoła, jak i samo życie w Australii. Zmuszeni więc jesteśmy pracować, co wcale nie jest łatwe do pogodzenia z nauką. W takiej sytuacji ciężko jest znależć czas na życie towarzyskie czy wolontariat.
  • Po trzecie: dochodzi kwestia nauki języka angielskiego. Ktoś, kto decyduje się wydać niemałe pieniądze na studia za granicą po to, aby między innymi podnieść swoje umiejętności językowe, będzie szukał kontaktu z Australijczykami lub innymi studentami zagranicznymi. Po prostu w kontaktach z Polakami nie nauczymy się języka angielskiego.

Z tych trzech podstawowych powodów – moim zdaniem – trudno jest pogodzić „młodych” i „starych” w jednym domu polskim.


Agnieszka Byzdra


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011