(Warszawa, 27 września 2006r. )
Z marszałkiem Senatu RP Bodganem Borusewiczem, przed jego
wyjazdem do Australii z delegacją polskich parlamentarzystów i
biznesmenów, rozmawia Jolanta Wolska.
W rozmowie:
- Pan
marszałek nie wydaje się być przejętym bulwersującą ostatnio Polaków
sytuacją w parlamencie.
- Nie jest
zadowolony z faktu, że Polska ma wysłać tysiąc żołnierzy polskich do
Afganistanu.
-
Powiedział, że Senat będzie „robił programy wsparcia” dla Polonii.
- Będzie
rozmawiał z rządem australijskim w sprawie zniesienia wiz dla
Polaków – uważa bowiem, że świat powinien stać dla Polaków otworem.
-
Wyjaśnia, że proponowana Karta Polaka nie zastępuje obywatelstwa
polskiego i nie daje tych samych przywilejów.
Marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz
To, co się dziś dzieje w polskim
parlamencie, jest wysoce niepokojące. Afera taśmowa, targi o stołki,
kupczenie stanowiskami. Jak Pan to ocenia?
– W
parlamencie prowadzi się rozmowy dotyczące polityki, stanowisk,
przechodzenia z jednej partii do drugiej. To normalne.
Jednak styl, w jakim się to odbywa...
– Po raz
pierwszy się zdarzyło, że zainstalowano urządzenia nagrywające obraz i
dźwięk. Są w tej sprawie dwa elementy wątpliwe. Jeden dotyczy sugestii
ze strony ministra Adama Lipińskiego z kancelarii premiera, że Sejm
mógłby jakoś pokryć zobowiązania posłów Samoobrony, czyli wykupić ich
weksle – takiej możliwości nie ma i nigdy nie będzie. W tle rozmowy
ministra z posłanką Beger pojawia się też nieco lekceważący sposób
traktowania posłów Samoobrony, niemal jak pańszczyźnianych chłopów –
tego w Sejmie i na prawicy nigdy jeszcze nie było. Oczywiście, tego typu
rozmowy przeprowadzane były zawsze. Uczestniczyłem w tworzeniu rządu
premier Hanny Suchockiej, wtedy też rozmawiano o podziale kompetencji i
stanowisk.
Czy słuszne jest porównanie sytuacji do
afery Watergate?
– Nie jest
to żadna afera Watergate. Prezydent nie zakładał aparatury podsłuchowej
w lokalu konkurenta politycznego, żeby zbadać, co rywal zamierza w
czasie wyborów. To zupełnie nie ten poziom. Myślę, że jak opadną emocje,
wszyscy dojdą do podobnych wniosków.
Powiedział Pan w jednym z wywiadów, że ma
poczucie misji: Bycie marszałkiem Senatu to nie tylko sprawy
legislacyjne, to również spojrzenie na kwestie interesów państwa.
Znajduję pole dla swojej aktywności i staram się pozytywnie wpływać na
bieg sytuacji w Polsce. Z którego osiągnięcia przez ostatni rok jest
Pan najbardziej dumny? Czy spełnił swoją misję?
– Rolą
marszałka jest dbanie o pewne standardy zachowań nie tylko prowadzenia
obrad. I tego też pilnuję. Ale Senat ma też za zadanie wspierać Polonię.
Będziemy realizować programy wspierające Polonię, z czym oczywiście
wiąże się też wsparcie finansowe.
Senator Bogdan Borusewicz i red. Jolanta Wolska
Czy Australia jest w tej grupie krajów?
– Tak, ale
nie na dotychczasowych zasadach. Teraz będziemy bardzo uważnie
rozpatrywać każdy wniosek. Musimy mieć różne plany wsparcia Polonii, bo
inna jest sytuacja Polaków na Wschodzie, a zupełnie inna na Zachodzie.
Inne są także potrzeby najnowszej emigracji zarobkowej w Anglii,
Irlandii czy Hiszpanii.
Na czym ma polegać program wsparcia?
Jakie projekty będą rozpatrywane i jakich spraw będą dotyczyć?
– Programy
będą rozpatrywane indywidualnie, w zależności od potrzeb w danym kraju.
Jeżeli chodzi o nową emigrację, wsparcie powinno dotyczyć porad prawnych
np. w kwestiach dotyczących kodeksu pracy, przepisów o zatrudnianiu,
itp. Jeśli chodzi o Polonię na Litwie, Ukrainie czy Białorusi, wsparcie
powinno – według mojej oceny – dotyczyć głównie szkolnictwa.
A jeżeli chodzi o Australię?
– Także szkolnictwa, żeby wspierać
ojczysty język, który jest pomostem z krajem.
Czy przewidziana jest pomoc Polonii w
budowaniu dobrego wizerunku Polski w Australii?
– Musiałbym dokładnie wiedzieć, co
miałoby się w tym zawierać.
Na przykład, jeśli w gazetach
australijskich pisze się Polskie obozy koncentracyjne ....
– To jest przede wszystkim rola
Ministerstwa Spraw Zagranicznych i naszych placówek dyplomatycznych...
...Owszem, ale oczekuje się od Polonii,
że ona też będzie brała w tym czynny udział.
– I bierze.
Jeśli zaistnieje taka potrzeba, będziemy takie działania wspierać, ale
nie będziemy kupować ogłoszeń w prasie australijskiej.
Miałam na myśli wsparcie np. w wydawaniu
regularnego biuletynu w języku angielskim na tematy polskie i polonijne,
dla polityków i mediów australijskich.
– Tak, jeśli
będą takie propozycje, oczywiście będziemy je wspierać. Uważam, że warto
byłoby stworzyć polskie lobby ponad podziałami. Nie sądzę, żeby to było
bardzo kosztowne.
Czy Senat poparłby stworzenie takiego
lobby?
– Finansowo?
Tak.
– Proszę nie traktować Senatu jak banku.
Tego nie sugerowałam...
– Każda
propozycja będzie indywidualnie rozpatrywana. Ale nie będziemy dawać
funduszy na biura, na urzędników, tylko na programy. Najpierw trzeba
stworzyć program dla takiego lobby. W Stanach Zjednoczonych jest Kongres
Polonii, w Australii jest Rada Naczelna Polonii Australijskiej. To jest
rola takich organizacji.
Wiem. Przez wiele lat byłam wiceprezesem
Rady Naczelnej ds. mediów i wiem, jak ona funkcjonuje. Problem polega na
tym, że Polonia australijska nie jest zasobna finansowo, tak jak
Kongres Polonii Amerykańskiej.
– Kongres
Polonii Amerykańskiej posiada instytucję finansową, na której się
opiera. Problemem Polonii australijskiej jest natomiast rozproszenie,
Polacy porozrzucani są po olbrzymim obszarze, mimo polonijnych skupisk w
dużych miastach, ale i miasta są od siebie oddzielone. To największy
problem.
Czy podczas wizyty australijskiej grupy
parlamentarnej w Polsce kilka miesięcy temu poruszano kwestię zniesienia
wiz dla Polaków?
– Tak, były takie rozmowy. Podczas
każdego spotkania prowadzone są rozmowy w tej sprawie.
I jaki przynoszą skutek?
– Zniesienie wiz leży w kompetencji rządu
australijskiego. Podczas najbliższej wizyty w Australii też będę na ten
temat rozmawiał. Choć przyznam się, że w tej sytuacji, jaka w Polsce
powstała, powinniśmy się zastanowić, czy akurat tego powinniśmy się
domagać.
Dlaczego?
– Dlatego że
Polska nie jest zainteresowana drenażem zasobów ludzkich. Wykładamy dość
duże pieniądze na szkolnictwo wyższe i wolelibyśmy, żeby to przekładało
się później na dochód Polski, a nie na wzrost dochodu narodowego np. w
Anglii czy Australii. Mówię raczej o Anglii, bo do Australii Polacy nie
mogą na razie swobodnie podróżować. W przypadku Anglii sytuacja jest
oczywiście zupełnie inna, tam można jechać w ślepo, do Australii nie.
Mogliby się tam wybrać najbardziej odważni, licząc, że jakoś dadzą sobie
radę pod australijskim słońcem.
No, może nie jest tak do końca...
– Każdy
rozsądny człowiek wydałby kilka tysięcy dolarów tylko na konkretny cel.
Wiem od australijskich parlamentarzystów, że brakuje rąk do pracy w
górnictwie. Oczywiście można by o tym pomyśleć. Chcę żeby świat dla
Polaków stał otworem. Jednak zdaję sobie sprawę, że to nie zawsze dla
Polski jest korzystne.
Czy rząd Polski planuje rozpatrzyć i
przyjąć wzorce australijskie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości oraz
systemu ubezpieczeń?
– Nie, nie sądzę. To jest system
anglosaski, który jest oparty na innych zasadach.
W październiku jedzie polska delegacja
parlamentarna do Australii. Jakie sprawy będą poruszane z partnerami
australijskimi, które są dla Polski najważniejsze?
– Współpraca
gospodarcza. Wraz z delegacją parlamentarną udaje się do Australii duża
grupa przedstawicieli polskiego biznesu. Będą fora gospodarcze w dwóch
miastach Australii. Ważna jest też współpraca polityczna, wszak polscy i
australijscy żołnierze razem uczestniczą w wojskowych misjach pokojowych
ONZ.
Czy istnieje plan wspólnych manewrów i
szkoleń?
– Nie,
wspólne manewry to chyba za daleko, ale współdziałanie w tych zapalnych
miejscach, gdzie są nasze wojska, musi być i do tego potrzebny jest
dobry klimat polityczny.
Sądzi Pan, że słuszne jest wysłanie
tysiąca polskich żołnierzy do Afganistanu?
– Wolałbym,
żeby nie trzeba było nigdzie ich wysyłać. Afganistan,
południowo-wschodnia Azja, to jest bardziej problem Australii niż nasz,
Polska jest dosyć daleko. Gdyby to ode mnie zależało, wysłałbym tam
mniej żołnierzy. Rozumiem, że Polska ma zobowiązania sojusznicze i nie
możemy pozostawić tego, co dzieje się w Afganistanie czy w Iraku, tylko
rozstrzygnięciom wewnętrznym. Te państwa są – zwłaszcza Afganistan –
siedliskiem ekstremistów muzułmańskich. Stwarza to dla żołnierzy większe
niebezpieczeństwo np. zamachów bombowych.
Premier Jarosław Kaczyński powiedział
podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych, że Karta Polaka ma doprowadzić
do lepszej i jaśniejszej sytuacji Polonii na Wschodzie i na Zachodzie.
Pod jakim względem jaśniejszy?
– Nie wiem, co miał na myśli pan premier.
Swoich wystąpień ze mną nie konsultuje. Ani ja swoich z nim...
Co Karta Polaka ma dać Polonii?
– Ma ułatwić podróżowanie i ma dać
możliwość łatwiejszego podjęcia nauki w Polsce. Karta Polaka nie jest
nastawiona na Zachód, ale na wszystkich Polaków, którzy żyją poza
granicami kraju.
Łatwiejsze w sensie, że tańsze?
– Nie, nikt nie będzie dokładał do
indywidualnych podróży. Senat może dofinansowywać i dofinansowuje
wymianę młodzieży i rozmaite inne inicjatywy, ale nie będzie dopłacać do
podróży do Polski. Za to Karta ma zapewnić podróże bez problemów
wizowych.
Chyba się źle zrozumieliśmy... Czytałam,
że Karta Polaka ma upoważniać do 37-procentowej zniżki na koleje,
darmowy wstęp do muzeów, bezpłatne szkolnictwo. Polak mieszkający w
Polsce nie ma takich ulg. Czy Polskę stać na taki gest?
– Co do zniżki – tylko dla młodzieży. A
dla wszystkich ułatwienia wizowe.
Czy nie będzie tak, że posiadacz Karty
Polaka będzie obywatelem drugiej kategorii?
– Może wcale nie być polskim obywatelem.
To znaczy, że wystarczy mieć polskie
pochodzenie?
– Tak.
A jak udowodnić, że ma się polskie
pochodzenie?
– To będzie oceniał konsulat na podstawie
dokumentów lub aktywności w organizacjach polonijnych.
Można być Australijczykiem, nauczyć się
polskiego i działać w organizacji polonijnej, czy należy się wtedy Karta
Polaka?
– Bardzo możliwe.
Dla mnie to jest niejasne. Czy Karta
Polaka w pewnym sensie ma zastąpić paszport?
– Nie, ona nie zastępuje paszportu,
absolutnie nie. Jedyne przywileje, jakie gwarantuje Karta, to ułatwienia
przy przekraczaniu granicy i w podjęciu nauki w Polsce. Jeżeli ktoś ma
polskie obywatelstwo, podlega polskiemu prawu. Przyjeżdżając do Polski
będzie posługiwał się polskim paszportem i będzie traktowany jak polski
obywatel.
A jak będzie miał Kartę Polaka, też
będzie tak traktowany?
–
Niezupełnie. Polski obywatel ma np. nieograniczone prawo kupowania
nieruchomości, ziemi, itd. Posiadacz Karty nie ma takiego prawa. Co
innego obywatelstwo, a co innego Karta Polaka. Karta nie naddaje
polskiego obywatelstwa. To jest tylko dokument polskiego pochodzenia.
Sądzi Pan, że wiele Polaków na Zachodzie
będzie ubiegało się o Kartę?
– Myślę, że na Zachodzie nie. Raczej na
Wschodzie. Tam są państwa, które nie uznają podwójnego obywatelstwa. Są
kraje, gdzie jest to wręcz karalne. W związku z tym Karta umożliwi
kontakty z macierzą tym, którzy nie chcą lub nie mogą mieć polskiego
obywatelstwa.
Czy uważa Pan, że ustawa lustracyjna w
formie, w której chce się ją wprowadzić, jest odpowiednia?
– To nie jest ustawa lustracyjna, a
ustawa o ujawnieniu archiwów, ona likwiduje lustrację. Wyprowadzam Panią
z błędu.
Dziękuję. Czy dobrze się stało, że ks.
Jankowski przedstawił przed kamerami listę osób, które na niego
donosiły?
– Proszę
mnie zwolnić od wypowiadania się na temat ks. Jankowskiego.
Czy dobrze się stało, że powołana
została komisja ds. bankowości?
– Nie mogę powiedzieć, dobrze czy
niedobrze, bo to leży w gestii Sejmu i nie będę w to ingerował. Ale jest
jasne, że zakres tej komisji jest za szeroki i zgadzam się w tym punkcie
z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego.
Ale przyzna Pan, że sprawa pani Zyty
Gilowskiej była niesmaczna? Okazuje się, że funkcjonariusze Służby
Bezpieczeństwa są bardziej wiarygodni niż ona.
– Dla mnie
wypadli mniej wiarygodnie.
Dlaczego to nie ich stawia się przed
sądem, a nęka się ich ofiary i każe się im udowadniać, że nie są
wielbłądami? Dlaczego nie karze się tych, którzy najwięcej szkodzili?.
– To znaczy nie wsadza się ich za kratki?
W ogóle się ich nie rozlicza.
– Polska wychodziła z komunizmu na mocy
porozumienia dwóch stron – demokratycznej opozycji i PZPR-u. Jeśli ktoś
ma co do tego wątpliwości, powinien się ich wyzbyć. Polska wyszła z
komunizmu bez konfliktu i bez przelewu krwi. Jak ktoś chciał walczyć na
barykadach, powinien przyjechać do Polski, a nie stąd wyjeżdżać i teraz
narzekać.
Trudno być niezależnym senatorem?
– Nie.
Podobno jest Pan osamotniony w
dzisiejszej sytuacji.
– Trzeba mieć odrobinę charakteru, nie
być przywiązany do stołka i to wszystko.
Dziękuję za rozmowę, jestem Panu
wdzięczna, że w tej gorącej sytuacji politycznej znalazł Pan dla mnie
czas. Życzę Panu i całej delegacji owocnego pobytu w Australii.
Delegacja parlamentarna została odwołana
w ostatniej chwili ze względu na sytuację polityczną w Polsce. Zwrócił
się o to Marszałek Sejmu do Marszałka Senatu, który delegacji miał
przewodniczyć.
rozmawiała Jolanta Wolska
wywiad autoryzowany
fot. J. Wolska i Z. Iwanicki
Bodgan Borusewicz
– marszałek Senatu RP, jeden z liderów
opozycji z czasów PRL, jeden z organizatorów sierpniowego strajku w
Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. Absolwent historii na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim. W latach 1993–2001 wybrany posłem do Sejmu,
pełnił funkcję wiceministra spraw wewnętrznych, zajmując się min.
reformą policji. W 2001 roku podjął pracę w samorządzie jako
wicemarszałek i członek zarządu województwa pomorskiego. W swoim
życiorysie pisze, że działalność polityczna musi się opierać na
uczciwości, od najwyższych szczebli władzy po najbardziej lokalne. Z
tą myślą kandydował z niezależnej listy do Senatu RP w zeszłorocznych
wyborach parlamentarnych. Na inauguracyjnym posiedzeniu Senatu, 20
października 2005 roku, głosami 92 senatorów na 100 został wybrany
marszałkiem Senatu VI kadencji.
|