Około 280 krajów, 240 języków i 120 religii!
We wtorek wieczorem, 8 sierpnia 2006 roku,
przeprowadzono w Australii spis powszechny ludności (National Census).
Dlaczego data jest tak precyzyjna, niemal
do minuty? Bo ten spis obejmuje każdą osobę przebywającą w domu w tym
momencie, wszystkich członków rodziny i ich gości. Spisowi podlegają
nawet odwiedzający Australię turyści, podróżni, urlopowicze, zagraniczni
studenci... Wyłączeni z tego obowiązku są tylko dyplomaci i członkowie
ich rodzin.
Każde gospodarstwo domowe otrzymało do
wypełnienia jeden formularz, który dostarczył do domu ankieter spisowy
(Census Collector), ubrany w biało-żółtą koszulę z przyczepionym doń
identyfikatorem ze zdjęciem, z żółtą torbą na ramieniu, w typowym
australijskim kapeluszu na głowie.
Pytania zawarte w formularzu spisowym
(Census) dotyczą między innymi miejsca urodzenia, wieku, rodowodu,
wyznawanej religii, języka jakim się na codzień posługujemy, naszej
znajomości języka angielskiego...
Wymieniam tylko te podstawowe, oczywiste
pytania, ale jak się okazuje, mają one niebagatelne znaczenie. Dlatego
przedstawiciele rozmaitych organizacji etnicznych istniejących w
Australii apelują o prawidłowe wypełnienie kwestionariuszy
Australijskiego Biura Statystycznego.
Także Prezydium Rady Naczelnej Polonii
Australijskiej i Nowozelandzkiej apeluje do wszystkich Polaków i ich
potomków o bardzo staranne wypełnianie wszystkich rubryczek.
„Odpowiedzi na te pytania są bardzo ważne,
bo będą miały zasadnicze znaczenie do przydzielania federalnych i
stanowych świadczeń, dotacji, subsydiów, itp.” - apelują. - Szczególnie
starannie wpisujcie swoją przynależność narodową i posługiwanie się
rodzimym językiem w domu”.
Chciałoby się powiedzieć: im nas więcej
tym lepiej, bo marginalne społeczeństwa niewiele się liczą.
Niektóre pytania, zdaniem Prezydium, są
szczególnie ważne i wymagają właściwej, czyli „polskiej” odpowiedzi. Na
przykład pytanie dotyczące kraju urodzenia.
„Wielu Polaków, zamieszkałych obecnie w
Australii urodziło się po wojnie w „dipisowskich” (displaced person)
obozach w Niemczech, lub pochodzi z wojskowych polskich rodzin w Anglii
lub Szkocji. Wpisanie tych krajów na formularzu jest poprawne, ale tylko
w sensie geograficznym. Należy je zatem uzupełnić jakimś wyjaśnieniem. W
innym przypadku dana osoba może zostać zaliczona do grupy etnicznej
niemieckiej, angielskiej, szkockiej – poucza Prezydium Rady Naczelnej.
Albo takie pytanie: - „Czy osoba mówi w
domu językiem innym aniżeli angielski?” Ankieta wymienia kilka
propozycji, wśród nich nie ma języka polskiego. Ale jest miejsce na jego
wpisanie. „Należy wpisać POLISH”. Inne ważne pytanie: „Jakie jest
pochodzenie osoby?” - „Należy wpisać POLISH”...
Informacje zebrane w formularzach
spisowych pomagają nie tylko w uzyskaniu wiernego obrazu australijskiego
społeczeństwa, ale również sprawiedliwego rozdziału funduszy rządowych
dla społeczności etnicznych.
Rząd Australii tworzy możliwości
swobodnego rozwoju wszystkim napływającym grupom etnicznym. Pochodzą z
około 280 krajów, posługują się 240 językami, wyznają 120 religii!
Wprawdzie w życiu politycznym,
gospodarczym i społecznym dominują wzorce anglosaskie, ale poszczególne
grupy etniczne mają zagwarantowaną możliwość pielęgnowania własnej
kultury i obyczajów przywiezionych z krajów urodzenia.
Zdaniem socjologa, prof. Adama Jamrozika,
wygłoszonym w roku 1978:
„Australijska polityka wewnętrzna opiera
się na założeniu, że utrzymywanie etniczności nie jest niczym
negatywnym, wręcz przeciwnie, funkcjonowanie w ramach jednego
społeczeństwa licznych grup etnicznych umożliwia przejęcie z ich
dziedzictwa najbardziej wartościowych elementów i włączenie ich w życie
społeczeństwa globalnego”.
Realizując politykę wielokulturowości rząd
australijski zapewnia poszczególnym organizacjom etnicznym dotacje
finansowe na szkoły językowe (także języka angielskiego dla tych, którzy
go nie znają), usługi językowe (zatrudnienie tłumaczy), na zapewnienie
odpowiedniej pomocy wszystkim potrzebującym pomocy socjalnej, przede
wszystkim ludziom starszym, itp.
W ostatnim australijskim spisie ludności,
w latach 90-tych ubiegłego wieku, Polaków jest bardzo mało, zaledwie 52
tysiące. Przyczyną tego, jak się powszechnie wśród australijskiej
Polonii uważa, jest niedokładne lub błędne wypełnienie formularzy.
Moim zdaniem nie jest to jedyna przyczyna.
Najbardziej „etniczni” - jeśli mogę to tak
określić – są Polacy mieszkający w Australii, ale urodzeni w Polsce. Oni
nie mają wątpliwości skąd pochodzą. Problemem natomiast są kolejne
pokolenia urodzone już w Australii, często z mieszanych rodzin. Na ogół
nie znają języka polskiego, dobrze, jeśli cokolwiek rozumieją albo
potrafią napisać prosty list. Jakże często nasze dzieci i wnuki uważają
siebie po prostu za Australijczyków.
Prof. Jerzy Smolicz z The University of
Adelaide uważa, że:
„Młodzi „etniczni” Australijczycy (tj.
osoby wywodzące swój rodowód spoza kręgu kultury anglosaskiej), nawet
ci, którzy potrafią płynnie posługiwać się językiem swych ojców, używają
swego języka prawie wyłącznie w rozmowach ze starszymi, natomiast z
rówieśnikami porozumiewają się po angielsku”.
Jak wynika ze statystyki zawartej w pracy
magisterskiej Jarosława Klopatowskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w
poprzednim spisie ludności osoby pochodzenia polskiego przyznały się do
używania w domu języków: angielskiego, polskiego, hebrajskiego,
niemieckiego.
Socjolodzy zauważają również, że młodsze
pokolenie imigrantów (na przykład tzw. solidarnościowa emigracja)
znacznie łatwiej asymiluje się w społeczności australijskiej, niż
pokolenie, które przybyło tutaj tuż po II wojnie światowej. To oni
właśnie przyjmują bez skrupułów obywatelstwo australijskie i zrywają
więzy z krajem pochodzenia. Łatwo im przychodzi zmiana rozmaitych
zachowań i wzorców kulturowych. Ich nie interesuje aktywne życie w
organizacjach polonijnych, czytelnictwo prasy polskiej, utrzymywanie
kontaktów z Polską.
Coraz bardziej powszechna jest opinia, że
jeszcze jedno, dwa pokolenia i... australijskiej Polonii nie będzie.
Uratować nas może tylko kolejna wielka fala emigrantów z Polski.
Należy jednak dodać, że te problemy nie
dotyczą tylko Polonii, ale wszystkich innych nacji. Tak samo „płaczą”
Włosi, Grecy, Hiszpanie, Rosjanie...
Sygnalizuję ten problem w kilku zaledwie
zdaniach, bo nie jest to tekst socjologiczny. Dlatego wszystkich
zainteresowanych szczegółami dotyczącymi australijskiej Polonii, odsyłam
na: „Praca magisterska”. Publikujemy pracę magisterską Jarosława
Klopatowskiego pod tytułem: „Polonia Australii – analiza
socjologiczno-historyczna”, która powstała w roku 1999 na Uniwersytecie
Jagiellońskim w Krakowie.
* * *
Co pokaże tegoroczny spis powszechny
ludności w Australii? Wkrótce się dowiemy. Ankieterzy zbierają ankiety
do 28 sierpnia. Potem ogłoszone będą statystyki i wszystkie nacje
policzą się, także australijska Polonia.
Taka ciekawostka: wszystkie dane zawarte w
ankietach objęte są tajemnicą i po sporządzeniu statystyki będą
zniszczone. Jest tylko jeden wyjątek: jeśli wyrażę zgodę, zostaną one
umieszczone w Spisowej Kapsule Czasu (Census Time Capsule) i zamknięte w
Narodowym Archiwum Australii (National Archives of Australia). Dopiero
po 99 latach będą udostępnione do wglądu przyszłym pokoleniom.
Zgodziłam się na przechowanie w tej
Kapsule. Niech moje prawnuki wiedzą skąd ich ród...
Lidia Mikołajewska
|