Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Doktor Karl

Panorama w sieci, sierpień 2004

O dr. Karlu Kruszelnickim, australijskim pisarzu polskiego pochodzenia

(Sydney) Wojtek Ihnatowicz:

Dr Karl Kruszelnicki i Wojtek Ihnatowicz

Dr Karl Kruszelnicki i Wojtek Ihnatowicz

Pamiętam. To było trzy lata temu. 2001 rok. Po kolejnych spotkaniach na wieczorkach ABC (Australijskiego Radia) w sydneyskim Town Hall, znów spotkałem dr. Karla. Ale wtedy byłem na to spotkanie przygotowany! W głowie miałem gotową koncepcję przedstawienia go naszym rodakom w Polsce.

Doktorze Karl, jesteś polskiego pochodzenia — zagadałem. — Twoje publikacje znane są niemal na całym świecie... Zróbmy coś razem, aby twój sposób promocji nauk ścisłych i wiedzy o świecie, jaki prezentujesz pisząc fascynujące popularno-naukowe książki, znany był także polskim czytelnikom.

— Zgoda — krótko odpowiedział Dr Karl.

Doktor Karl. Tak go w Australii nazywamy. Bo czy wyobrażacie sobie, by ktokolwiek, poza Polakami, wymówił tu jego nazwisko: – Kruszelnicki?

Bądźcie pewni, że nie!

Moje początki...

... to prezentacje, negocjacje z wydawnictwami w Polsce, poszukiwanie tłumacza i wiele, wiele spotkań, aby zainteresować książkami australijskiego pisarza polskiego pochodzenia. Szukanie tych, którym starczy fantazji, by je wydać.

Przyznaję, że mój flirt z techniką i naukami ścisłymi rozpocząłem w młodzieńczych czasach w Technikum im. Konarskiego w Warszawie. Nie zakończył się wprawdzie sukcesem w zdobycia tytułu „technika”, lecz wydaniem książki Dr. Karla!

I jestem z tego bardzo dumny! Bo dzięki moim staraniom polscy czytelnicy też mogą zdobyć wiedzę o... nauce. Wbrew pozorom nie jest to trudne dzięki temu, że w swoich opisach autor używa prostego, pogodnego, wesołego języka. Jakże odmiennego od żargonu naukowego!

Hit!!!
Okładka Książki

Okładka Książki

Jest maj 2004 roku. Wydaliśmy w Polsce popularno-naukowy hit! To „Ciekawostki naukowe czyli czym błysnąć w towarzystwie” Karla Kruszelnickiego, w pięknej twardej okładce! To sukces wielu osób.

Wśród nich Gosi Hill z Austrade przy Australijskiej Ambasadzie w Warszawie.

Sukces tej książki to praca tłumaczki Hanny Turczyn – Zalewskiej.

Także redaktora Wydawnictwa Klub dla Ciebie Sylwii Bartkowskiej.

I wszystkich zakulisowych, bezimiennych, którzy z wielką powagą pracowali nad jej wydaniem.

Serdeczne dzięki!

Warto wiedzieć, że...
  • Dr Karl Kruszelnicki jest profesorem Julius Sumner Miller Fellow w University of Sydney.
  • Jego książki są na topie australijskich bestselerów, które prezentuje Magazyn „New Scientist”.
  • Dr. Karl prezentuje co tydzień jednogodzinne programy radiowe na falach Triple J. Tej stacji słucha okolo 300 tysięcy słuchaczy, to jest: około 1,5 procent australijskiej społeczności.
  • Dr. Karla słuchają także mieszkańcy Wielkiej Brytanii na falach BBC5 Live.
  • Jest laureatem Ig Nobel, którą otrzymał za „badania dotyczące powstawania w ludzkim pępku wełenki”.
Uzasadnienie

Oto fragment uzasadnienia tej nagrody:

"Marie Curie won a Nobel Prize for discovering radium. Patrick White scored one for literature.

But yesterday, an Ig Nobel, the very antithesis of the prestigious Nobel Prize, was awarded to Sydney University's Dr Karl Kruszelnicki for his research into lint accumulation in belly buttons.

"I am honoured," the popular scientist babbled in Boston after collecting his Ig Nobel, presented for "achievements that cannot or should not be repeated".

The competition had clearly been tough. One Ig Nobel winner researched the surface area of elephants, another had considered the decay rate of beer bubbles."

z: (SMH "Not noble, but navel fluff study wins prize", by Richard Macey, October, 5, 2002)

W wolnym tłumaczeniu brzmi to mniej więcej tak:

„Maria Curie otrzymała Nagrodę Nobla za odkrycie radu. Patrick White zdobył ją w dziedzinie literatury.

Ale wczoraj, Ig Nobel, antyteza prestiżowej Nagrody Nobla, trafiła do dr. Karla Kruszelnickiego z Uniwersytetu Sydneyskiego za badania dotyczące powstawania w ludzkim pępku wełenki.

— Jestem zaszczycony — wymamrotał znany naukowiec w Bostonie, po otrzymaniu Ig Nobla, którego dostał „Za osiągnięcia, których nie wolno i nie powinno się powtarzać”.

Konkurencja była silna. Jeden ze zwycięzców badał powierzchnię słoni, a inny mierzył szybkość rozpadu bąbelków w piwie”.

To uzasadnienie jest najlepszym dowodem na to, że nauki ścisłe można prezentować łatwo, lekko i przyjemnie.

Poczytajcie sami

Oto próbka tego, o czym pisze dr Karl Kruszelnicki w „Ciekawostkach naukowych czyli czym błysnąć w towarzystwie”.

 

Książka
Powiązani z przeszłością

Jeśli cofniemy się w swoją przeszłość o ok. 30 pokoleń, okaże się, że i my, i wszyscy nasi dzisiejsi przyjaciele, jesteśmy powiązani niemal z każdym, kto żył na naszym terenie lub należał do danej kultury. Bernard Derrida z Ecole Normale Superieure w Paryżu i jego koledzy odkryli tę prawidłowość, kiedy analizowali matematycznie drzewo genealogiczne króla Anglii, Edwarda III (1312 – 1377).

Jako ludzie współcześni istniejemy od 100 000 lat.

* * *

W tamtych czasach cała populacja ludzi na planecie liczyła przypuszczalnie mniej niż 10 tysięcy.

Spróbujmy jednak policzyć od drugiej strony. Każdy z nas ma dwoje (2) rodziców, czworo (2x2) dziadków, ośmioro (2x2x2) pradziadków itd. Przechodząc wstecz do następnego pokolenia, liczbę przodków mnożymy przez dwa. Na jedno pokolenie przypada około 25 lat, więc my, ludzie współcześni, istniejemy od 4000 pokoleń. Czyli 100 tysięcy lat temu z pewnością żyło mnóstwo naszych przodków: 2x2x2x2... – dwójka pomnożona przez siebie ok. 4000, co daje w wyniku jedynkę z 1200 zer. Jest to niesamowicie wielka liczba, jeśli zważy się, że milion ma sześć zer, miliard tylko dziewięć zer, a liczba atomów we wszechświecie ma przypuszczalnie 80 zer.

Jak zatem zinterpretować tę wyliczankę? Prosto. Jeśli drzewa genealogiczne sięgają w daleką przeszłość, to każdy z nas będzie figurował w kilku z nich. Na przykład, nasi pradziadkowie mogą znaleźć się w 20 różnych rodzinach, jeśli mieli dwadzieścioro wnuków. Tak więc, cofając się w przeszłość jesteśmy spokrewnieni z coraz większą liczbą ludzi, którzy wówczas żyli.


Komórki muszą popełniać samobójstwo

W ciągu ostatnich stu pięćdziesięciu lat dowiedziano się mnóstwa rzeczy o biologii komórek ludzkiego ciała, które dzielą się na bardzo wiele typów m. in. komórki mózgu, nerek, kości, mięśni itd. Większość przeprowadzonych badań dotyczyła narodzin wzrostu i życia komórek. Zajmowano się więc weselszą stroną ich istnienia.

Dopiero niedawno zaczęto zastanawiać się nad drugą smutniejszą stroną życia komórki i powstaje pytanie, czemu wcześniej nie interesowaliśmy się jej śmiercią. No cóż, śmierć to nieco „nieporządny” temat. Badanie jej to również uświadomienie sobie własnej śmiertelności. Zacytuję w tym miejscu Woody Allena: „Nie, żebym się bał umrzeć, tylko po prostu nie chciałbym być przy tym, jak to się stanie.

Śmierć to nieodłączny element życia

Niektóre komórki muszą umierać, żeby inne mogły żyć.

Aby lepiej pojąć to stwierdzenie, można pomyśleć o tym, jak wykonać łuk z małych, skośnie ściętych kamyków. Kamyki powinny spoczywać jeden na drugim. Kamienny łuk może stać tysiące lat i jest stabilny. Jednakże nie da się go zbudować po prostu kładąc kamienie jeden na drugim, kiedy bowiem dochodzimy do pewnego punktu, prawie skończony łuk po prostu zapada się. Dlatego najpierw budujemy rusztowanie, a dopiero na nim układamy kamienny łuk. Kiedy skończymy, usuwamy rusztowanie, a zbudowany w ten sposób łuk trwa tryumfalnie przez wiele nastepnych stuleci.

Coś podobnego dzieje się w żywych organizmach.

Kiedy kijanka zmienia się w żabę, komórki jej długiego, cienkiego ogonka muszą umrzeć, żeby ustąpić miejsca krótkiemu, tępemu zakończeniu ciała żaby. Nasze kończyny mają początkowo formę płetw i dopiero w odpowiednim momencie komórki każdej z nich popełniają samobójstwo w czterech równiutkich rzędach. Dzięki temu mamy po pięć palców u każdej dłoni i pięć palców u każdej stopy. U kaczek w procesie tym nie znika aż tyle komórek, więc ich palce u stóp są połączone błonami.

Apoptoza

Proces naturalnie zaprogramowanej śmierci komórek nazywa się apoptozą. W języku greckim apoptosis oznacza dokładnie „odpadanie” lub „usychanie”. Jednakże w języku komórek ludzkiego ciała apoptoza oznacza normalny i niezwykle ważny proces zwany Programowaną Śmiercią Komórek.


Aktorzy, siatka potęg i nicienie

Uczeni badali trzy oddzielne sieci: grę w Kevina Bacona (sieć współpracy, jeżeli chcemy znać techniczną nazwę wśród aktorów filmowych; sieć elektryczną w zachodnich Stanach Zjednoczonych; powiązania nerwowe u nicienia Caenorhabditis elegans.

W kwietniu 1997 roku, kiedy grą zajęli się uczeni, bylo 225 226 aktorów powiązanych poprzez filmy, w których grali razem. Było też 4941 generatorów, transformatorów i podstacji w sieci elektrycznej zachodnich Stanów Zjednoczonych połączonych liniami wysokiego napięcia w jeszcze inną sieć. Ponadto przez wiele lat badacze starali się ustalić powiązania wszystkich 282 komórek nerwowych w małym robaczku i w końcu sporządzili mapę wszystkich powiązań między nimi a siecią nerwową.


Przyjemnej lektury!


Wojtek Ihnatowicz

Ilustracje:

  • Archiwum autora
  • Rysunki: z „New Moments in Science 4”, Karl Kruszelnicki, Collins Australia 1998

Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011