Doktor Karl |
Panorama w sieci, sierpień 2004 |
O dr. Karlu Kruszelnickim, australijskim pisarzu polskiego pochodzenia
(Sydney) Wojtek Ihnatowicz:
Dr Karl Kruszelnicki i Wojtek Ihnatowicz
Pamiętam. To było trzy lata temu. 2001 rok. Po kolejnych spotkaniach
na wieczorkach ABC (Australijskiego Radia) w sydneyskim Town Hall,
znów spotkałem dr. Karla. Ale wtedy byłem na to spotkanie przygotowany!
W głowie miałem gotową koncepcję przedstawienia go naszym rodakom
w Polsce.
Doktorze Karl, jesteś polskiego pochodzenia — zagadałem.
— Twoje publikacje znane są niemal na całym świecie... Zróbmy
coś razem, aby twój sposób promocji nauk ścisłych i wiedzy o świecie,
jaki prezentujesz pisząc fascynujące popularno-naukowe książki,
znany był także polskim czytelnikom.
— Zgoda — krótko odpowiedział Dr Karl.
|
Doktor Karl. Tak go w Australii nazywamy. Bo czy wyobrażacie
sobie, by ktokolwiek, poza Polakami, wymówił tu jego nazwisko: –
Kruszelnicki?
Bądźcie pewni, że nie!
Moje początki...
... to prezentacje, negocjacje z wydawnictwami w Polsce, poszukiwanie
tłumacza i wiele, wiele spotkań, aby zainteresować książkami australijskiego
pisarza polskiego pochodzenia. Szukanie tych, którym starczy fantazji,
by je wydać.
Przyznaję, że mój flirt z techniką i naukami ścisłymi rozpocząłem
w młodzieńczych czasach w Technikum im. Konarskiego w Warszawie.
Nie zakończył się wprawdzie sukcesem w zdobycia tytułu „technika”,
lecz wydaniem książki Dr. Karla!
I jestem z tego bardzo dumny! Bo dzięki moim staraniom polscy czytelnicy
też mogą zdobyć wiedzę o... nauce. Wbrew pozorom nie jest to trudne
dzięki temu, że w swoich opisach autor używa prostego, pogodnego,
wesołego języka. Jakże odmiennego od żargonu naukowego!
Hit!!!
Okładka Książki
Jest maj 2004 roku. Wydaliśmy w Polsce popularno-naukowy hit! To
„Ciekawostki naukowe czyli czym błysnąć w towarzystwie”
Karla Kruszelnickiego, w pięknej twardej okładce! To sukces wielu osób.
Wśród nich Gosi Hill z Austrade przy Australijskiej Ambasadzie
w Warszawie.
Sukces tej książki to praca tłumaczki Hanny Turczyn –
Zalewskiej.
Także redaktora Wydawnictwa Klub dla Ciebie Sylwii Bartkowskiej.
I wszystkich zakulisowych, bezimiennych, którzy z wielką powagą
pracowali nad jej wydaniem.
Serdeczne dzięki!
|
Warto wiedzieć, że...
- Dr Karl Kruszelnicki jest profesorem Julius Sumner Miller Fellow
w University of Sydney.
- Jego książki są na topie australijskich bestselerów, które prezentuje
Magazyn „New Scientist”.
- Dr. Karl prezentuje co tydzień jednogodzinne programy radiowe
na falach Triple J. Tej stacji słucha okolo 300 tysięcy słuchaczy,
to jest: około 1,5 procent australijskiej społeczności.
- Dr. Karla słuchają także mieszkańcy Wielkiej Brytanii na falach
BBC5 Live.
- Jest laureatem Ig Nobel, którą otrzymał za „badania dotyczące
powstawania w ludzkim pępku wełenki”.
Uzasadnienie
Oto fragment uzasadnienia tej nagrody:
"Marie Curie won a Nobel Prize for discovering radium. Patrick
White scored one for literature.
But yesterday, an Ig Nobel, the very antithesis of the prestigious
Nobel Prize, was awarded to Sydney University's Dr Karl Kruszelnicki
for his research into lint accumulation in belly buttons.
"I am honoured," the popular scientist babbled in Boston
after collecting his Ig Nobel, presented for "achievements
that cannot or should not be repeated".
The competition had clearly been tough. One Ig Nobel winner researched
the surface area of elephants, another had considered the decay
rate of beer bubbles."
z: (SMH "Not noble, but navel fluff study wins prize",
by Richard Macey, October, 5, 2002)
W wolnym tłumaczeniu brzmi to mniej więcej tak:
„Maria Curie otrzymała Nagrodę Nobla za odkrycie radu.
Patrick White zdobył ją w dziedzinie literatury.
Ale wczoraj, Ig Nobel, antyteza prestiżowej Nagrody Nobla, trafiła
do dr. Karla Kruszelnickiego z Uniwersytetu Sydneyskiego za badania
dotyczące powstawania w ludzkim pępku wełenki.
— Jestem zaszczycony — wymamrotał znany naukowiec
w Bostonie, po otrzymaniu Ig Nobla, którego dostał „Za osiągnięcia,
których nie wolno i nie powinno się powtarzać”.
Konkurencja była silna. Jeden ze zwycięzców badał powierzchnię
słoni, a inny mierzył szybkość rozpadu bąbelków w piwie”.
To uzasadnienie jest najlepszym dowodem na to, że nauki ścisłe
można prezentować łatwo, lekko i przyjemnie.
Poczytajcie sami
Oto próbka tego, o czym pisze dr Karl Kruszelnicki w „Ciekawostkach
naukowych czyli czym błysnąć w towarzystwie”.
Powiązani z przeszłością
Jeśli cofniemy się w swoją przeszłość o ok. 30 pokoleń, okaże
się, że i my, i wszyscy nasi dzisiejsi przyjaciele, jesteśmy powiązani
niemal z każdym, kto żył na naszym terenie lub należał do danej
kultury. Bernard Derrida z Ecole Normale Superieure w Paryżu i
jego koledzy odkryli tę prawidłowość, kiedy analizowali matematycznie
drzewo genealogiczne króla Anglii, Edwarda III (1312 – 1377).
Jako ludzie współcześni istniejemy od 100 000 lat.
* * *
W tamtych czasach cała populacja ludzi na planecie liczyła przypuszczalnie
mniej niż 10 tysięcy.
Spróbujmy jednak policzyć od drugiej strony. Każdy z nas ma dwoje
(2) rodziców, czworo (2x2) dziadków, ośmioro (2x2x2) pradziadków
itd. Przechodząc wstecz do następnego pokolenia, liczbę przodków
mnożymy przez dwa. Na jedno pokolenie przypada około 25 lat, więc
my, ludzie współcześni, istniejemy od 4000 pokoleń. Czyli 100
tysięcy lat temu z pewnością żyło mnóstwo naszych przodków: 2x2x2x2...
– dwójka pomnożona przez siebie ok. 4000, co daje w wyniku
jedynkę z 1200 zer. Jest to niesamowicie wielka liczba, jeśli
zważy się, że milion ma sześć zer, miliard tylko dziewięć zer,
a liczba atomów we wszechświecie ma przypuszczalnie 80 zer.
Jak zatem zinterpretować tę wyliczankę?
Prosto. Jeśli drzewa genealogiczne sięgają w daleką przeszłość,
to każdy z nas będzie figurował w kilku z nich. Na przykład, nasi
pradziadkowie mogą znaleźć się w 20 różnych rodzinach, jeśli mieli
dwadzieścioro wnuków. Tak więc, cofając się w przeszłość jesteśmy
spokrewnieni z coraz większą liczbą ludzi, którzy wówczas żyli.
Komórki muszą popełniać samobójstwo
W ciągu ostatnich stu pięćdziesięciu lat dowiedziano się mnóstwa
rzeczy o biologii komórek ludzkiego ciała, które dzielą się na
bardzo wiele typów m. in. komórki mózgu, nerek, kości, mięśni
itd. Większość przeprowadzonych badań dotyczyła narodzin wzrostu
i życia komórek. Zajmowano się więc weselszą stroną ich istnienia.
Dopiero niedawno zaczęto zastanawiać się nad drugą smutniejszą
stroną życia komórki i powstaje pytanie, czemu wcześniej nie interesowaliśmy
się jej śmiercią. No cóż, śmierć to nieco „nieporządny”
temat. Badanie jej to również uświadomienie sobie własnej śmiertelności.
Zacytuję w tym miejscu Woody Allena: „Nie, żebym się bał
umrzeć, tylko po prostu nie chciałbym być przy tym, jak to się
stanie.
Śmierć to nieodłączny element życia
Niektóre komórki muszą umierać, żeby inne mogły żyć.
Aby lepiej pojąć to stwierdzenie, można pomyśleć o tym, jak wykonać
łuk z małych, skośnie ściętych kamyków. Kamyki powinny spoczywać
jeden na drugim. Kamienny łuk może stać tysiące lat i jest stabilny.
Jednakże nie da się go zbudować po prostu kładąc kamienie jeden
na drugim, kiedy bowiem dochodzimy do pewnego punktu, prawie skończony
łuk po prostu zapada się. Dlatego najpierw budujemy rusztowanie,
a dopiero na nim układamy kamienny łuk. Kiedy skończymy, usuwamy
rusztowanie, a zbudowany w ten sposób łuk trwa tryumfalnie przez
wiele nastepnych stuleci.
Coś podobnego dzieje się w żywych organizmach.
Kiedy kijanka zmienia się w żabę, komórki jej długiego, cienkiego
ogonka muszą umrzeć, żeby ustąpić miejsca krótkiemu, tępemu zakończeniu
ciała żaby. Nasze kończyny mają początkowo formę płetw i dopiero
w odpowiednim momencie komórki każdej z nich popełniają samobójstwo
w czterech równiutkich rzędach. Dzięki temu mamy po pięć palców
u każdej dłoni i pięć palców u każdej stopy. U kaczek w procesie
tym nie znika aż tyle komórek, więc ich palce u stóp są połączone
błonami.
Apoptoza
Proces naturalnie zaprogramowanej
śmierci komórek nazywa się apoptozą. W języku greckim apoptosis
oznacza dokładnie „odpadanie” lub „usychanie”.
Jednakże w języku komórek ludzkiego ciała apoptoza oznacza normalny
i niezwykle ważny proces zwany Programowaną Śmiercią Komórek.
Aktorzy, siatka potęg i nicienie
Uczeni badali trzy oddzielne sieci: grę w Kevina Bacona (sieć
współpracy, jeżeli chcemy znać techniczną nazwę wśród aktorów
filmowych; sieć elektryczną w zachodnich Stanach Zjednoczonych;
powiązania nerwowe u nicienia Caenorhabditis elegans.
W kwietniu 1997 roku, kiedy grą
zajęli się uczeni, bylo 225 226 aktorów powiązanych poprzez filmy,
w których grali razem. Było też 4941 generatorów, transformatorów
i podstacji w sieci elektrycznej zachodnich Stanów Zjednoczonych
połączonych liniami wysokiego napięcia w jeszcze inną sieć. Ponadto
przez wiele lat badacze starali się ustalić powiązania wszystkich
282 komórek nerwowych w małym robaczku i w końcu sporządzili mapę
wszystkich powiązań między nimi a siecią nerwową.
Przyjemnej lektury!
Wojtek Ihnatowicz
Ilustracje:
- Archiwum autora
- Rysunki: z „New Moments in Science 4”, Karl Kruszelnicki,
Collins Australia 1998
|
Poleć ten artykuł znajomemu
|
zobacz co słychać na forum
|
|