Dzięki muzycznej pasji Jacka Szocińskiego Centralny Dom Polski jest od wielu miesięcy znakomitym adresem dla miłośników nowoczesnego jazzu w Adelajdzie
Jacek Szociński
Gdzie w Adelajdzie można posłuchać jazzu? Na tak postawione pytanie być może niejeden mieszkaniec tej metropolii nie będzie znał odpowiedzi. Bo jeszcze kilka lat temu tej muzyki w Adelaide było jak na lekarstwo.
Może inaczej: tradycyjnego jazzu zawsze można było posmakować w jednej z licznych sal czy salek koncertowych, w pubach i kafejkach. Ale po ten nowoczesny jazz, inspirowany muzyką współczesną, trzeba było wybrać się na koncert do Melbourne albo Sydney.
W ciągu kilku ostatnich lat prasa, radio i TV coraz częściej informują o nowych inicjatywach muzycznych, o możliwościach wysłuchania najlepszych w świecie muzyków jazzowych, którzy goszczą także w Adelajdzie. Na przykład w sierpniu przewidziany jest między innymi koncert Andy Bevan Quintet. Andy Bevan, który koncertuje na całym świecie, zagra w sierpniu z Timem Bennetem (kontrabas), Joshem Bennetem (hinduski bębenek), Richardem Chew (fortepian) i Jarradem Payne (perkusja). Koncertować będą Malene Richards i Penny Eames. Przyjedzie również Barbara Morrison z USA...
Entuzjastów jazzu, tej muzyki, która narodziła się pod koniec XIX wieku w Nowym Orleanie;. muzyki, którą z równym powodzeniem można słuchać zarówno w salach filharmonii, jak i w klubach, czy na wolnym powietrzu, w Adelajdzie nie brakuje. Jest wśród nich entuzjasta i wielki miłośnik jazzu nowoczesnego Jacek Szociński.
W marcu 2006 roku Jacek Szociński założył Yacek Jazz Agency (YJA), która reprezentuje najlepszych muzyków jazzowych w Południowej Australii, Australii i za granicą. Yacek Jazz Agency jest menadżerem tych artystów. To przez tę agencję jazzmani szukają możliwości koncertowania w Australii albo dodatkowych koncertów na trasie. Dzięki temu miłośnicy jazzu w Adelaide mogą posłuchać nowoczesnego, oryginalnego i całkowicie improwizowanego jazzu w Black Note Adelaide Jazz Club, założonym przez Jacka w maju 2006 roku. Ten Klub działa w Centralnym Domu Polskim.
Tak więc dzięki muzycznej pasji Jacka Szocińskiego Centralny Dom Polski jest od wielu miesięcy znakomitym adresem dla miłośników nowoczesnego jazzu w Adelajdzie.
Jacek Szociński i Stanisław Seroczyński - organizatorzy klubu
- Ta muzyka pasjonuje mnie od najmłodszych lat – wyznaje Jacek. - Jeszcze jako student Konserwatorium Muzycznego w Polsce (jestem perkusistą), zawsze uczestniczyłem we wszystkich festiwalach i wydarzeniach jazzowych, żeby zaspokoić swój apetyt na „muzykę z duszą”. Widziałem i słuchałem Buddy Rich'a, Sarah Vaughn, Milesa Davis'a, Stana Getza i wielu innych. W latach 70-tych regularnie uczestniczyłem w największym polskim festiwalu jazzowym Jazz Jamboree oraz w najpopularniejszym europejskim North Sea Jazz Festival w Den Haag (Holandia). W roku 2000 pojechałem do Belgii, by zobaczyć i posłuchać „gigantów jazzu”, czyli Scotta Hamiltona, Chico Freemana, Archie Sheppa i Benny Golsona występujących na 21 Gouvy – Sterpigny Jazz and Blues Festival. Po tych doświadczeniach byłem pewny, że warto nieść ludziom tę muzykę, dzielić się wiadomościami na jej temat. Dlatego w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku założyłem i poprowadziłem centrum kultury i rozrywki „Komoda” w Janowcu, w Wielkopolsce. I w ten właśnie sposób spełniałem swoje marzenia.
Po siedmiu latach pobytu w Europie, Jacek wrócił do Adelajdy w 2001 roku (po raz pierwszy był tutaj w roku 1981). Wkrótce po powrocie został członkiem Jazz Action Society. To za sprawą Prezydenta tego stowarzyszenia, którego poznał na jednym z koncertów jazzowych.
- Prezydent zaproponował mi członkostwo w Zarządzie stowarzyszenia. W rok później wydawałem „Jazz Notes”.
Przez te dwa lata (2003 - 2004), kiedy Jacek Szociński był edytorem „Jazz Notes”, wyraźnie podniósł się poziom i jakość tego liczącego 36 stron czasopisma – informującego o jazzowych wydarzeniach muzycznych w Australii i na świecie.
- Któregoś dnia jeden ze starych członków Zarządu powiada do mnie oburzony: - próbujesz konkurować z amerykańskim „Down Beat?!”
A to zawistnik! Twoja gazeta musiała być bardzo dobra, skoro wzniecała takie emocje?
- Nie będę się chwalił... Takiego pisma – znów kogoś cytuję - „nawet w Melbourne nie mają” - mówiono. Z edytorstwem na razie skończyłem, ale z jazzem nie! Ten czas, kiedy byłem członkiem Zarządu Jazz Action Society, wykorzystałem na rozwinięcie klubo-kawiarni jazzowej wAdelajdzie „No Liezz Jazz Club”, w którym byłem organizatorem i osobą odpowiedzialną za dźwięk i światło. Potem przeniosłem się do Maxim's Coffee&Wine Bar w Norwood.
Kolejny etap: Centralny Dom Polski.
- Stasiu Seroczyński, muzyk i wielki miłośnik jazzu, namówił mnie do tego, by organizować koncerty jazzowe w Centralnym Domu Polskim. Dogadaliśmy się więc z Zarządem CDP i rozpoczęliśmy swoją działalność poprzez Arts Club. W ciągu trzech tygodni na słynnym Fringe Festival, największym festiwalu sztuki ludzi młodych w Australii, daliśmy 36 koncertów! Bywało – po dwa koncerty w jeden wieczór. Na tym adelajdzkim festiwalu grały najlepsze zespoły jazzowe w całej Australii.
I od tej pory miłośnicy jazzu w Adelaide zaczynają kojarzyć CDP z tą muzyką właśnie. Na koncerty w każdy piątek przychodzą najczęściej Australijczycy. Kogo zapraszacie?
- Zespoły i indywidualnych wykonawców z Australii i zza granicy. Grali u nas między innymi Ralph Franke (saksofon), Peter Nixon (kontrabas) i Peter Thurner (perkusja). Gościliśmy też Chrisa Martina (fortepian), Alane Daves (kontrabas) i Jarniego Jonesa (perkusja). Występowali Dave Mcevoy (fortepian), James Sked (kontrabas) i Laurie Kennedy (perkusja).
Poprzez Yacek Jazz Agency organizuję koncerty wielkich gwiazd, prezentuję najciekawsze jazzowe zjawiska i trendy. Nie tylko poprzez koncerty najwybitniejszych twórców tego gatunku, ale także udział entuzjastów tej muzyki w wielu koncertowych przedsięwzięciach.
Gdy w czerwcu tego roku w Adelajdzie odbywał się 40. Zjazd Delegatów Rady Naczelnej Polonii Australijskiej i Nowozelandzkiej, po zakończeniu części oficjalnej Black Note Jazz Club też dał znakomity koncert. Skąd muzycy?
- Elder Conservatorium of Music Uniwersytetu Adelajdzkiego „wypuszcza” rocznie dziesięciu muzyków jazzowych. Do tej pory najczęściej musielioni szukać sobie pracy w Sydney albo w Melbourne. Teraz, coraz częściej, mają okazję grać jazz w Adelajdzie – wykładowcy i ich studenci. Takim lokalnym koordynatorem jazzu jest Mike Stewart, nauczyciel adelajdzkiego Konserwatorium.
Czy jazz, to Twoja jedyna pasja?
- Moją pasją jest również fotografika. Fotografuję nie tylko australijską przyrodę, ale przede wszystkim zespoły jazzowe. Miałem swoją wystawę na East End International Jazz Festival.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Lidia Mikołajewska
|