Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

S.O.S. dla „Kuriera Zachodniego”

Panorama w sieci, sierpień 2006

Red. Andrzej S. Basiński: — „Kurier Zachodni”? To jest kawał mojego życia. OK, lubimy to robić, ale często idzie nam pod górkę z bardzo różnych powodów... Niemal po dwudziestu latach wydawania „Kuriera Zachodniego” redakcja oraz Zarząd Polsko-Australijskiego Towarzystwa Kulturalnego w Australii Zachodniej z jego prezesem Januszem S. Smendą, zastanawiają się nad sposobem dalszego istnienia tego czasopisma


„Kurier Zachodni”. To polskie czasopismo kulturalno-społeczne w Australii wydawane w Perth od 1987 roku. Dziesięć lat później czasopismo przejęło Polsko-Australijskie Towarzystwo Kulturalne w Australii Zachodniej. Jego redaktorem naczelnym jest Andrzej S. Basiński, dziennikarz i radiowiec z Warszawy, który mieszka w Australii od ponad dwudziestu pięciu lat.

Jak przystało na zawodowca, Andrzej Basiński pozwala australijskiej Polonii na łamach „Kuriera Zachodniego” swobodnie wymieniać poglądy i opinie na rozmaite tematy. To niewątpliwie sprzyja naszemu – czytelników - wzajemnemu zrozumieniu i swobodnemu przepływowi informacji.

Na jego łamach znajdujemy wiadomości na temat (między innymi) ważnych wydarzeń kulturalnych w Australii – recenzje sztuk teatralnych i filmowych; poznajemy najnowsze książki wydawane przez naszych rodaków na Antypodach, ich opowiadania i wiersze; zwiedzamy galerie, w których wystawiają swoje dzieła. Towarzyszymy podróżnikom w ich eskapadach po Australii. Czytamy wywiady ze znaczącymi polskimi politykami. Wiemy nie tylko o tym, co się w Polsce aktualnie dzieje, ale poznajemy też wspaniałych, światłych Polaków z przeszłości, z których dziś jesteśmy dumni. Wszyscy pracownicy i współpracownicy tego czasopisma – to wolontariusze, a więc osoby piszące swoje teksty społecznie. Nie brakuje wśród nich zawodowych dziennikarzy.

Red. Andrzej S. Basiński

— Mottem „Kuriera Zachodniego” od początku było „Pismo tych, którzy chcą wiedzieć” oraz to, aby stać ponad podziałami i docierać szczególnie do tych rodaków, którzy stoją na uboczu głównego nurtu życia polonijnego. A to przecież większość. To bardzo trudne zadanie, także z powodów technicznych. Jak do nich dotrzeć? Jak ich odnaleźć? — pyta red. Andrzej S. Basiński. I natychmiast dodaje: — Kurier jest pismem ekskluzywnym w tym sensie (i tylko tym), że nie stawia na masówkę – a to ze względu na swój charakter. Przed laty postanowiliśmy wydawać pismo kulturalne, więc porady życzliwych osób, aby dla ratowania pisma zamieszczać na przykład horoskop, przepisy kulinarne, pisać o wróżbach... nie przemawia do nas. Są miejsca do tego typu publikacji, ale „KZ” nie jest jednym z nich...

Dlaczego z takim naciskiem podkreśla Pan, że horoskopów i wróżb nie będzie i mówi o „ratowaniu pisma”?

— Bo niemal po dwudziestu latach wydawania „Kuriera Zachodniego” redakcja oraz Zarząd Polsko-Australijskiego Towarzystwa Kulturalnego w Australii Zachodniej z jego prezesem Januszem S. Smendą, zastanawiają się nad sposobem dalszego istnienia tego czasopisma. Wiadomo, że możliwe ono będzie dopiero po spłaceniu zaciąganego przez lata kredytu bankowego na kupno i naprawy sprzętu do jego produkcji. Od paru lat dług ten utrzymuje się na poziomie 15 tysięcy dolarów australijskich i mimo naszych starań, nie maleje. Dziś wszelkie jego spłaty pochłaniane są głównie przez bankowe odsetki.

Od jak dawna gniecie was ten dług?

Przygotowany numer czeka na wydanie

— Powiem tak: Kurier urodził się w... długach, w tym sensie, że pierwsze wydania finansowaliśmy sami z prywatnych funduszów. „KZ” od początku nie przynosił dochodu, ale też nie dla zysku wydawaliśmy to pismo. Chcieliśmy, aby miesięcznik był upowszechniany bezpłatnie, aby żył tylko z reklam. Szybko okazało się to marzeniem. Miesięcznik był wprawdzie niedochodowy, ale na ogół wpływy ze sprzedaży bilansowały się z kosztami druku. Byliśmy zadowoleni, że robimy coś, co się czytelnikom podoba, a i sami czerpaliśmy z tej pracy wiele satysfakcji. Koszty druku pokrywały się z wpływami ze sprzedaży i reklam.

Na co konkretnie szedł ten nieszczęsny kredyt bankowy?

— Wiadomo było, że jeśli chcemy wydawać pismo na przyzwoitym poziomie technicznym, musimy się skomputeryzować. Nie widzieliśmy innego wyjścia. To był rok 1988. Ówczesne urządzenia do drukowania gazety i jej technicznej obróbki kosztowały majątek. Zaciągnęliśmy więc kredyt, który później spłacaliśmy między innymi wykonując prace zlecone na rzecz Kuriera (typesetting w różnych językach, itp.) Wszystko grało dopóty, dopóki ten sprzęt nie zaczął się zwyczajnie sypać! Stary sprzęt komputerowy i stare oprogramowanie zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Niezbędne więc były kosztowne naprawy i kupno nowego sprzętu. Do tego mój nie najlepszy stan zdrowia powodował, że Kurier zaczął ukazywać się rzadziej, a czasem bardzo rzadko. A to oznaczało także ograniczony obrót gotówki, czyli coraz większy jej brak. Dług się powiększał a z nim rosły koszta jego obsługi. Nasze próby uzyskania australijskich grantów nie przynosiły pozytywnych rezultatów, bo byliśmy po prostu za biedni, bez majątku i aktywów... A kto lubi biednych?

Nikt nie lubi. Znaleźliście się w zaułku bez wyjścia?

— Póki istnieje dług, trzeba go spłacać. Jednak nie jest to sposób, by iść do przodu. Nawet zamknięcie „KZ” nie wchodziło w rachubę, bo trzeba by zwrócić przedpłacone prenumeraty, a gotówki brak.

Nie wytrzymaliście więc i w końcu zwróciliście się do swoich czytelników z prośbą o pomoc...

grafika
Henryka Szydłowskiego

— ... nie ukrywam, że dla nas bardzo ważny był także sygnał, czy Kurier ma jeszcze jakąś rolę do spełnienia.

I co się okazało?

— Reakcja na apel wydawcy i redakcji z prośbą o wsparcie finansowe przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Tu pragnę jak najserdeczniej podziękować wszystkim, którzy odpowiadają na nasz apel. Rośnie lista darczyńców z Australii, którą publikujemy tymczasem w internecie.

Henryk Szydłowski, malarz i grafik mieszkający od lat w Perth, podarował redakcji dwanaście swoich grafik z prywatnej kolekcji na aukcję, z której dochód artysta przeznaczył na pomoc finansową dla nas. Aukcja, którą poprowadziła Maria Kuczborska (nota bene współzałożycielka Kuriera!), odbyła się w niedzielę, 13 sierpnia 2006 r. w nowej sali Domu Polskiego w Maylands. Klub Polski w Bellevue przeznaczył dochód z loterii fantowej podczas Balu Świętojańskiego na pomoc finansową dla Kuriera. Obok korzyści finansowych akcja przyniosła nam, i mnie osobiście, ważne odpowiedzi na ważne pytania. Czy Kurier jest potrzebny? Czy zrobić jeszcze jeden wysiłek, aby zachować pismo? Wiemy przecież jak trudno powołać je do życia. Dla mnie osobiście jest to wielkie wyzwanie. Bo niemal równocześnie z Kurierem podjąłem się nadawania polskiego radia w Perth, od 1988 roku. A to też wymaga sporego nakładu pracy. A sił coraz mniej. Jednak w obliczu tego niesamowitego poparcia trzeba się sprężyć i wycisnąć z tej człowieczej gąbki wszystko to, co jeszcze tam gdzieś tkwi... Pani najlepiej wie, że nasza praca wydawnicza to ogromny nakład sił i pracy, i czasu. „Kurier Zachodni”?, to jest kawał mojego życia. OK, lubimy to robić, ale często idzie nam pod górkę z bardzo różnych powodów...

Jaki los czeka to cenione wśród australijskiej Polonii czasopismo?

— Wszystko zmierza ku lepszemu. Dzięki dotychczasowemu finansowemu wsparciu zamówiliśmy już nowy program komputerowy, który umożliwi nam otworzenie zablokowanych plików, w tym złożonego do druku najnowszego numeru Kuriera. Czekamy na realizację zamówienia. Musimy wymienić też sprzęt komputerowy na nowy i sprawny. Spróbujemy jeszcze raz postarać się o grant... Usprawniamy kolportaż „Kuriera Zachodniego”. Lata doświadczeń nauczyły nas, że kolportaż w sieci sklepów z gazetami jest kosztowny i mało efektywny. Dlatego rozprowadzamy czasopismo w prenumeracie i w niektórych miejscach odwiedzanych przez Polaków.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

Lidia Mikołajewska


Zwracamy się do naszych Internautów i Czytelników „Panoramy w sieci” z prośbą o wsparcie „Kuriera Zachodniego”. Wśród Was nie brakuje ludzi z pomysłami. A Kurier potrzebuje między innymi POMYSŁU w jaki sposób lepiej upowszechniać czasopismo, zdobywać reklamodawców i sponsorów, itp. Zajrzyjcie na stronę „Kuriera Zachodniego”i podpowiedzcie jeszcze inne rozwiązania.

A ponadto na ten Apel można odpowiedzieć wpłacając na konto bankowe swoją dotację lub przesyłając czek albo przekaz pocztowy.

  • Dotacja za pośrednictwem przelewu online
    Należy wejść na stronę internetową swojego banku, wybrać opcję „PayAnyBody” wpisać numer konta 306031 0388950. Konto pod nazwą "Polish Australian Cultural Society WA Inc." znajduje sie w BankWest (klienci tego banku opuszczają pierwsze trzy cyfry numeru, tj. 306).
    W "Reference" wpisujemy swoje imię i nazwisko.
  • Dotacja za pomocą czeku / przekazu pocztowego
    Czek lub przekaz pocztowy wystawiamy na „Kurier Zachodni” – na odwrocie wpisujemy swoje imię i nazwisko oraz słowo "Apel".

Stan Guziński
Lidia Mikołajewska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011