Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Małgosia i Aborygeni

Przegląd Australijski, luty 2007

Na Uniwersytecie Łódzkim powstaje „australijska” praca magisterska. Na temat: „Wybrane elementy kultury duchowej Aborygenów australijskich w świetle współczesnych przekazów polskojęzycznych” pisze Małgorzata Sadowska, studentka czwartego roku etnologii UŁ.


Małgorzata Sadowska

– Jestem studentką czwartego roku etnologii Uniwersytetu Łódzkiego. Pracę magisterską na temat „Wybranych elementów kultury duchowej Aborygenów australijskich w świetle współczesnych przekazów polskojęzycznych” piszę pod kierunkiem prof. Violetty Krawczyk-Wasilewskiej – pisze do nas Małgorzata Sadowska. – W tej pracy chciałabym opisać poszczególne elementy kultury aborygeńskiej, a więc ich sztuki, muzyki, rytuałów, świąt aborygeńskich. Czas Snu, Wielcy Przodkowie, Ścieżki Śpiewu... Stawiam pytania między innymi o to, co jest mi w tej kulturze bliskie, a co niezrozumiałe? Czy ta kultura, bądź jej elementy, są nadal kultywowane? W jakim stopniu nie-Aborygeni są dopuszczani do wiedzy posiadanej i przekazywanej w kręgu Aborygenów?

Skąd u Pani takie zainteresowanie kulturą aborygeńską? Jak to się zaczęło?

– Zaczęło się od książki Bruce'a Chatwina „Ścieżki śpiewu”, na którą natrafiłam parę lat temu w bibliotece. Zafascynowały mnie opisy Australii, zamieszczone fragmenty rozmów z różnymi ludźmi i książek innych autorów, które tworzyły spójną całość. I choć wiem już, że autentyczność wydarzeń opisywanych przez Chatwina została podważona, niemniej jego opowieść zasiała we mnie pierwsze ziarno zainteresowania Australią. Potem pojawiały się kolejne australijskie motywy: usłyszana na żywo muzyka didjeridoo, reprodukcje obrazów aborygeńskich, artykuły o ich duchowości itd.

A gdzie w Polsce usłyszała Pani muzykę didjeridoo?

– Grał ją mój znajomy, który doskonali się w tym od kilku już lat. To było niesamowite przeżycie! Dźwięki płynące z „rur” trzeba usłyszeć na żywo, żeby odczuć je całym ciałem. Niezapomniane wrażenia. Przy innej okazji oglądałam obrazy w stylu „kropkowym”. Znalazłam je w „Wegetariańskim świecie”. Niestety, nie pamiętam numeru tego wydania, ani kto napisał tekst. Pewna myśl z tego artykułu głęboko zapadła mi w serce. Był tam taki cytat, którego sens brzmiał mniej więcej tak: „cokolwiek dobrego robisz komuś, robisz to sobie; a jeśli ranisz kogoś, ranisz samego siebie”. To bardzo bliskie mi myślenie. Jest bardzo uniwersalne, pojawia się w wielu religiach i wierzeniach, nie tylko w „starej” Australii.

Tak się zastanawiam, skąd we współczesnym zmaterializowanym świecie wzięła się taka uduchowiona dziewczyna?

– Nie jestem jakimś wyjątkiem. Nie wydaje mi się, że jest to coś bardzo niecodziennego. Mam kilku znajomych, którzy myślą podobnie jak ja, dbają o swój rozwój duchowy. Być może po prostu przyciągamy się jakoś do siebie... Odkąd pamiętam zawsze szukałam odpowiedzi na pytania: jak żyć? Jak wykorzystać ten czas, który dostałam? Jak powinny wyglądać relacje i związki z innymi ludźmi?

Często odpowiedzi pojawiają się w „ciągach”, np. w kilku, pozornie nie powiązanych ze sobą książkach znajduję ten sam temat, dochodzi do tego zasłyszana gdzieś piosenka, czyjaś rozmowa w autobusie... Czasami są to zapisane przeze mnie cytaty, które notuję na przestrzeni kilku lat, które potem mozolnie łączę w jakąś całość, aż do uzyskania harmonijnej odpowiedzi.

Wcześniej zgłębiałam tereny azjatyckie, tamtejszą religijność i duchowość; podobnie religię wczesnochrześcijańską. Niemniej wciąż szukam różnych odpowiedzi i próbuję je znaleźć właśnie w tych najbardziej pierwotnych, oryginalnych sposobach myślenia i odczuwania, kiedy ludzie byli jeszcze bardzo związani z Ziemią, z Przyrodą i Światem, kiedy było mniej podziałów niż jest obecnie, kiedy ludzie mieli lepszy kontakt z własnym duchem. Szukam podobieństw między ludźmi, którzy żyli przed nami wiele tysięcy lat temu i mimo, że dzieliły ich kontynenty można zauważyć wiele wspólnych cech, jeśli chodzi o podejście do otaczającej nas rzeczywistości. Myślę, że dzisiaj dobrze jest odnieść się do tej uniwersalnej mądrości, aby lepiej zrozumieć współczesny świat, który często wydaje się tak bardzo skomplikowany.

I stąd między innymi zainteresowanie kulturą aborygeńską? Z jakich opracowań korzysta Pani przy pisaniu swojej pracy?

– Są to pozycje, które odnalazłam w bibliotece instytutu i podane przez znajomych. W sumie trzynaście pozycji. Na przykład: „Mity, sny i misteria” Eliade Mircea; „Drogi synów słońca” Aleksandra Lecha Godlewskiego; „Mitologia Aborygenów” Mudroroo; „Wśród pustyń buszu lasów i ogrodów, Spotkania z kulturą Aborygenów i Papuasów”, pod red: Krystyny Kujawińskiej-Courtney, Bronisławy Kopczyńskiej-Jaworskiej, Anny Nadolskiej-Styczyńskiej; „Świat tubylców Australijskich” Teresy Podemskiej-Abt; „Współkultury Australii” Jerzego Smolicza...

Jest mi bardzo miło, że korzysta Pani także z opracowań adelajdzkich znawców tej problematyki – prof. Jerzego Smolicza i Teresy Podemskiej-Abt, która w ramach pracy naukowej zajmuje się między innymi literaturą aborygeńską. Napisała kilka obszernych esejów historyczno – literackich („Raj w Australii”, „Koniec Australijskiej Arkadii”) zawartych w książce „Spoza Raju”. Jej pasję aborygeńską widać właśnie w „Świecie Tubylców Australijskich”. Jest to szerokie opracowanie mówionej i pisanej literatury tubylczej ze słownikiem dzieł, autorów, tematów i terminów aborygeńskich. Mam nadzieję, że i ta praca okaże się pomocna.

– I ja tak sądzę. Nie ukrywam, że przydają się także opracowania ze stron internetowych, choć są one nieraz bardzo powierzchowne i tylko zarysowują pewne zagadnienia. Jednak dalsze poszukiwania są takie ciekawe!

Wróćmy na chwilę do codzienności...

– Mimo takich duchowych zainteresowań mam też dość praktyczne, solidne podejście do życia, dlatego próbuję połączyć te pozorne przeciwieństwa, aby po prostu lepiej żyć i łatwiej rozumieć innych ludzi. Istotne jest to, aby ciągle szukać, ciągle iść do przodu, próbować wszystkiego, co nam życie przynosi. Ja mam świadomość tego, że żyję na takim, a nie innym świecie, w którym potrzebne są od czasu do czasu pieniążki, które trzeba jakoś zarobić, nie tylko po to, aby móc kupować nowe książki, ale i po to, aby zapłacić rachunki. Wobec tego musi nastąpić kompromis między moimi teoretycznymi zainteresowaniami, a bardziej praktyczną stroną życia. Dlatego myślę nad tym, jak połączyć moje marzenia z możliwością utrzymywania się.

Dziękuję za rozmowę. W miarę możliwości postaramy się tu, w Australii, pomóc w dojściu do aborygeńskich tematów. Liczę również na to, że będziemy mogli tę pracę opublikować na naszym portalu www.australink.pl

Lidia Mikołajewska


P.S. Jeśli ktoś z naszych Czytelników zechciałby pomóc pani Małgosi w pisaniu pracy, może się z nią skontaktować na następujący adres e-mailowy: [email protected]


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011