Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Jaka jesteś najnowsza Polonio? Parczew-Rzym-Adelaide

Przegląd Australijski, styczeń 2007

Marta Markowska – Parczewianka z Lubelskiego – jak sama siebie przedstawia, przyjechała wraz z mężem Adamem do Adelaide sześć miesięcy temu. Prosto z Rzymu.


Marta i Adam są już w Adelaide

Jak to się stało, że z Parczewa wyjechałaś do Włoch?

– Całkiem zwyczajnie. Skończyłam maturę i poszłam – jak to mówią – za sercem. Po prostu zakochałam się i pojechałam do Adama, który już od kilku lat mieszkał we Włoszech. Musiał jednak wcześniej obiecać mi, że zrobi wszystko, abym studiowała. Taki był mój warunek, chciałam się uczyć. Jestem osobą skromną, ale ambitną. Matura mi nie wystarczała.

Mąż słowa dotrzymał?

– O tak! Już po pół roku zaczęłam studiować pedagogikę. Ale nie bardzo mi ona pasowała, chociaż moja mama jest nauczycielką. Coś w tej pedagogice było nie tak... Dlatego na drugim roku studiów przeniosłam się na Wydział Nauk Komunikacji Socjalnej, na kierunek dziennikarstwa telewizyjnego Uniwersytetu Salezjańskiego w Rzymie. To było to! Pracę magisterską pisałam na temat: „Wydarzenia medialne między globalizacją a komunikacją”. Znalazły się w niej opisy niektórych wydarzeń medialnych współczesnego świata. Pisałam na przykład o Neilu Armstrongu na Księżycu w 1969 roku i o wojnie w Iraku w 2003 roku. Żeby jednak pracować w tym zawodzie, trzeba było po studiach odbyć rozmaite staże. Pracowałam w TV RAI, gdzie nawiązałam bardzo dużo kontaktów i znajomości. Praktykowałam także w innych stacjach telewizyjnych Rzymu – lokalnych i komercyjnych, np. GoldTv. Jednak moją prawdziwą pasją było radio! Działałam w agencji informacyjnej Amisnet, dla której przygotowywałam cotygodniowy program „Paese Europa”. Agencja rozpowszechniała go w licznych włoskich stacjach radiowych. Dotyczył on głównie polityki europejskiej i problemów jakie napotykały stare i nowe państwa członkowskie Unii. To był czas, kiedy właśnie Polska przystąpiła do Unii. Dla tej agencji nagrałam też kilka wywiadów z polskimi osobistościami życia politycznego, między innymi z Lechem Wałęsą w przeddzień śmierci Jana Pawła II. Nigdy nie zapomnę, bo było to dla mnie naprawdę niesamowite przeżycie – mój udział w pogrzebie Papieża. To smutne wydarzenie relacjonowałam z tarasu Bazyliki Św. Piotra a obok mnie na żywo relacjonowali korespondenci stacji telewizyjnych takich jak: CNN i BBC. Tuż przed wejściem na antenę miałam tak ściśnięte gardło ze wzruszenia, że nie mogłam słowa z siebie wydusić. Dobrze Go zapamiętałam ze Światowych Dni Młodzieży w Rzymie w roku 2000, w których uczestniczyłam jako reporter-stażysta dla telewizji watykańskiej TelePace. To było moje pierwsze doświadczenie relacjonowania informacji na wizji. Śpiewałam też dla Papieża w Bazylice. Później odbyłam bardzo istotny dla mnie staż w lokalnej telewizji RTR – Rete Televisiva Reatina, tam miałam okazję poprowadzić włoskie wiadomości telewizyjne. Następnie relacjonowałam wizytę prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Rzymie dla warszawskiego Radia Plus. Widocznie dobrze mi szło, skoro jedna z większych stacji radiowych w Polsce oferowała mi kontrakt na stanowisku korespondenta z Włoch. Wyobrażasz to sobie? Miesiąc przed wylotem do Australii, kiedy miałam już wizę w kieszeni! Przyznaję, ciężko było mi odmówić.

Rozumiem twój ból. Czy przed wyjazdem do Włoch znałaś ten język?

– Minimalnie, ale bardzo szybko się go nauczyłam. Pierwsze pół roku było dla mnie dosyć ciężkie, ale gdy dostałam się na studia, szybko go sobie przyswoiłam.

Teraz jesteś w Adelaide. Czy zerwałaś swoje włoskie kontakty z agencją informacyjną?

– Nie, bo dla tej Agencji zrealizowałam ostatnio program na temat suszy i pożarów w Australii. Staram się w tych programach opowiedzieć, co się tutaj dzieje. Do tego kraju przyjechałam zaledwie sześć miesięcy temu. I praktycznie zaczynam wszystko od nowa. Uczę się języka angielskiego na TAFE...

Czyli zrezygnowałaś z pracy zawodowej?

– O nie! Wkrótce po przyjeździe zapukałam do drzwi Radio Italiana 531 AM, włoskiego komercyjnego radia w Adelaide, gdzie bardzo miło mnie przyjęto i od razu zaproponowano czytanie wiadomości lokalnych. Ale tego wyzwania się nie podjęłam, bo uważam, że jest dla mnie zbyt odpowiedzialne, ponieważ nie znam jeszcze tego środowiska. Zaproponowali więc coś innego, program dla młodzieży, który prowadzę w poniedziałki i piątki od godziny 3 do 6 po południu. Bardzo dużo ludzi do mnie dzwoni, więc sądzę, że program cieszy się dużym powodzeniem i Włosi szanują mnie za to, co robię. Wprowadziłam do tego programu między innymi telefoniczne wywiady z gwiazdami włoskiej estrady, które znam dzięki rzymskim kontaktom. Te wywiady przeplatam dobrą muzyką, informacjami z Włoch i ze świata. Celem tego programu jest przede wszystkim przybliżenie współczesnej muzyki włoskiej młodemu pokoleniu Włochów w Australii. Poinformowanie również o tym, co się tam dzieje obecnie. Na włoskiej imprezie zorganizowanej przez Marche Club 9 marca w Adelaide wspólnie z piosenkarzem włoskim Joyce, który prowadzi ze mną show, zaśpiewamy na scenie piosenkę, bo ja lubię także śpiewać. On też przyjechał tu sześć miesięcy temu i chce wydać swoją pierwszą płytę. Poznaliśmy się przez radio. Zapukał do drzwi tego radia w tym samym czasie co i ja...

Czy w Radio Italiana pracujesz jako wolontariuszka?

– Otrzymuję za to skromne wynagrodzenie, ale mam szanse zatrudnienia. Radio włoskie w Adelaide zmienia właśnie swoją konstytucję i zamierza zatrudnić spikerów radiowych. W tym projekcie widzą również mnie. Jest to radio profesjonalne i profesjonalnie prowadzone przez zawodowców, choć pracują w nim i amatorzy. Nadaje 24 godziny na dobę. Dyrektorem programowym Radio Italiana jest Giovanni di Malta.

Jak oceniasz środowisko Włochów w Adelaide?

– Bardzo zżyci, wspierający się wzajemnie. Nie wiem ilu ich jest w Adelaide, próbowałam się o tym w radiu dowiedzieć, ale nawet tam nie umieli mi konkretnie odpowiedzieć.

Tak więc przebywasz tutaj raczej w środowisku włoskim?

– Tak. Ale przynależę już do Polskiego Teatru Starego...

Witamy więc w Polonii!

– Dołączyłam do grupy teatralnej Polskiego Teatru Starego w Adelajdzie. Tam poznałam wspaniałych ludzi, którzy przyjęli mnie do swojego grona. Cieszę się i dziękuję im za to, gdyż pierwszy okres emigracji dla każdego z nas jest zawsze najtrudniejszy. Pan prezes Andrzej Munk był bardzo miły i zaprosił mnie do przyłączenia się do grupy. Nie miałam jeszcze szansy zagrać na scenie, choć muszę zdradzić, że w Polskim Teatrze Starym rozpoczyna się nowy rok artystyczny i otrzymałam propozycję wystąpienia w nowej sztuce. Mam nadzieję, że stanę na wysokości zadania! Widzę siebie raczej za kulisami, w roli asystentki reżysera, bo na tym się trochę znam. W Rzymie uczyłam się reżyserii telewizyjnej. Zadebiutowałam też na łamach listopadowej „Panoramy” – miesięcznika wydawanego w Adelaide – recenzją „Dobrego adresu”, sztuki, którą ostatnio wystawiał ten Teatr.

Rozmawiamy o twoich pierwszych miesiącach pobytu wśród nas, a jeszcze nie zapytałam, skąd wziął się pomysł na wyjazd z Rzymu do Adelaide?

– Australia – to realizacja marzenia mojego męża.

A więc znów za mężem podążasz! Dobra żona z ciebie...

– I znów radykalnie zmieniam swoje życie. Uczę się języka, szukam pracy. Ale obecna polityka rynku pracy w Europie (także w Polsce) wcale nam nie odpowiada, bo zawodzi młodych ludzi. Próbujemy więc czegoś innego. W grudniu 2005 roku otrzymaliśmy wizę tymczasową na trzy lata. Potem zobaczymy co dalej, ale będziemy chcieli zostać tu na stałe. Australia podoba mi się, choć na samym początku zaskoczyła mnie swoją zaściankowością. Wyjechałam z Rzymu, pięknego miasta, pracowałam naprzeciw Koloseum, więc pomyślałam, że się cofnęłam. Aklimatyzacja przychodzi mi z trudem, przyznaję. Inny klimat, inny styl życia, inna kultura, inne obyczaje i atmosfera, a przede wszystkim inny język... Ale spotykam tutaj ciekawy twór powstały z wymieszania pierwiastków europejskich z azjatyckimi… I to jest dla mnie naprawdę ciekawe. Australia jawi mi się jako tolerancyjna, w porównaniu do Europy politycznie poprawna, a jednocześnie trochę zaściankowa, może z racji swojego położenia i młodego wieku tego Kontynentu?

Czy sprecyzowałaś już sobie własne plany na przyszłość?

– Marzeń mam wiele i nie będę zdradzała wszystkiego. Na pierwszym planie w tej chwili jest nauka angielskiego. Jestem typowym Wodnikiem, dla którego żywiołem są wszelkie zmiany w życiu. Poza tym, jak na Wodnika przystało, dążę do jasno wytyczonych celów i bywa, że nic nie potrafi mnie zatrzymać, dopóki nie osiągnę tego, co chcę. Kierunek jednak wciąż ten sam: mass media.

Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.

Rozmawiała Lidia Mikołajewska

Fot. Z archiwum Marty


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011