Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Łodzianie w Adelajdzie

Przegląd Australijski, marzec 2008

Adelaide Australia Open Beach Volley World Tour 2008, czyli Mistrzostwa Świata w Siatkówce Plażowej.


Michał Kądzioła, Czesław Kolpy, Jakub Szałankiewicz

Mistrzostwa odbyły się w Adelaide w ostatnich dniach marca, a uczestniczyli w nich zawodnicy z wielu krajów świata. Siatkówka plażowa , która jest młodszą siostrą tradycyjnej siatkówki halowej, jest tą dyscypliną sportu, która zakwalifikowano do programu olimpijskiego dwanaście lat temu. Tak więc siatkarze plażowi będą uczestniczyć w olimpiadzie po raz czwarty. Tym razem w Chinach.

W tym samym czasie na pływalniach w Sydney odbyły się narodowe zawody w pływaniu, które wyłoniły australijską reprezentację na olimpiadę w Pekinie. Pobito osiem światowych rekordów prędkości i wyłoniono 42 zawodników, co już jest rekordem świata. Zwycięzcy pływacy mają od 15 do 32 lat.

Na Mistrzostwa Świata w Siatkówce Plażowej w Adelaide przyjechali Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz wraz ze swoim trenerem Czesławem Kolpy.

Michał i Jakub są uczniami Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi, specjalizują się w siatkówce plażowej. Dla laika jest to taka gra w siatkówkę, którą rozgrywa się po prostu na piasku. Piasku w Australii jest pod dostatkiem, wszak słynie ona z najpiękniejszych plaż na świecie, ale siatkówka plażowa nie jest w tym kraju zbyt popularna. Zauważył to pan Czesław, mówiąc z żalem, że trybuny na Glenelg na 3 tysiące widzów świecą pustkami.

Nie wiem, czy macie panowie pecha czy szczęście. Po rekordowo upalnych dniach w Adelajdzie nastały chłody i deszcze.

– Tak, słyszeliśmy o tych upałach. Przyjechaliśmy do Adelajdy akurat na święta wielkanocne prosto z Los Angeles w USA. Tam przez trzy tygodnie trenowaliśmy i graliśmy z Amerykanami. To silna, licząca się w świecie drużyna. W Adelajdzie rozegraliśmy mecz eliminacyjny, który niestety przegraliśmy. Trafiliśmy na bardzo silnych zawodników rosyjskich, którzy dotarli do turnieju głównego wygrywając w nim nawet jeden mecz. Niewiele brakowało, a rozgromiliby mistrzów świata...

Są to mistrzostwa dla seniorów, a wy nie wyglądacie na te minimum 22 lata...

– ...bo mamy zaledwie po osiemnaście lat! Zakwalifikowaliśmy się jednak, bo jesteśmy mistrzami świata i Europy w swojej grupie wiekowej. Pragnęliśmy jednak zagrać także ze starszymi i lepiej doświadczonymi zawodnikami. Treningu nigdy za dużo! – zgodnie mówią Michał i Jakub. – Ale nie próżnujemy. Teraz codziennie nie tylko oglądamy dalsze rozgrywki i oceniamy je teoretycznie, także dobieramy sobie innych „przegranych” partnerów i wspólnie trenujemy. – Tak więc pogoda nie sprzyja, żeby się opalić – żartuje Michał – ale mamy przedsmak tego, co nas czeka w przyszłości.

A jaka jest wasza przyszłość?

– Ta najbliższa? To matura. W poniedziałek odlatujemy do Polski i mamy trochę czasu, by przygotować się do egzaminów.

Trener Czesław Kolpy wyjaśnia: – Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Siatkówce powstała w Łodzi trzy lata temu na wniosek Polskiego Związku Piłki Siatkowej. To gimnazjum i liceum, w których 400 dzieci i młodzieży uczy się i trenuje siatkówkę halową i siatkówkę plażową. Tych ostatnich jest zaledwie szesnastu uczniów. Są w naszej szkole chłopcy od Rzeszowa do Darłowa... Od lat jeżdżę po kraju i łowię talenty, które potem namawiam na naukę w Łodzi. Michał przyjechał do Łodzi z Dąbrowy, a Kuba pochodzi ze Staszowa w województwie kieleckim. Dziś Michał i Kuba to wizytówki naszj szkoły, jej liderzy.

Kiedy dostaliście taką propozycję od trenera, jak zareagowali wasi rodzice?

Michał: – Moja mama, jak to mama, trochę się denerwowała, ale ojciec stwierdził, że taka szkoła to moja życiowa szansa.

Jakub: – Moi rodzice wiedzieli, że bardzo lubię tę dyscyplinę sportu, więc nie mieli zastrzeżeń.

Czy ta szkoła jest faktycznie waszą życiową szansą?

– A w jakiej innej szkole moglibyśmy robić to, co naprawdę kochamy i jeszcze zwiedzać świat!? W ciągu trzech lat nauki, bo tak długo istnieje nasza szkoła, byliśmy w Stanach Zjednoczonych, w Brazylii, na Bermudach, w Egipcie, Tunezji, Maroku, poznaliśmy Europę, teraz jesteśmy w Australii...

Tylko mi nie mówcie, że to wszystko „za darmo”...

– Ci chłopcy naprawdę ciężko pracują – wyjaśnia trener. – Codziennie od godziny 8 rano do 11 – odbywają się lekcje. Od 11.30 do 13 – pierwszy trening i obiad. Następnie nauka do godziny 16, a od 16.30 do 18.30 – kolejny trening. O 19 – pierwsza kolacja w szkole, a o 20.30 – druga kolacja, w internacie. O 22 mają czas na swoje zajęcia, czyli odrabianie lekcji i spanie... I tak dzień po dniu...

I jak to wytrzymujecie?

Michał: - Jeśli komuś na czymś zależy, to się dostosuje. A mi zależy, żeby być mistrzem.

Jakie są zasady tej gry?

Trener Czesław Kolpy

– Najkrócej mówiąc: piaszczyste boisko ma wymiary 16 m na 8 m, wysokość siatki dla mężczyzn 2.43 m, gra dwóch zawodników na dwóch. Na boisku nie ma wyznaczonych linii środkowej i linii ataku. Linie boiska wyznaczają taśmy szerokie na 5 – 8 cm. Piasek musi być zniwelowany, drobnoziarnisty i bardzo czysty, bez muszelek i kamieni, które narażałyby zawodników na kontuzje. Gra się – nie jak w siatkówce halowej palcami – lecz odbija piłkę pełną dłonią, nawet ramieniem albo nogą. Po dwóch porażkach wypada się z dalszych zawodów. Wiodące w świecie drużyny – to USA, Brazylia, Niemcy. Więcej w tej dyscyplinie mężczyzn niż kobiet, ale panie reprezentują bardziej wyrównany poziom gry. Najstarszy zawodnik pochodzi z Brazylii, ma 43 lata i ciągle ma w tej dziedzinie sportu dużo do powiedzenia. Tak więc wszystko przed nami – zgodnie oceniają Jakub i Michał.

– Piasek jest technicznie trudniejszy, niż „normalna” hala sportowa – dodaje trener Kolpy. – Sprawność motoryczna zawodnika jest naprawdę ważna. Zawodnik musi umieć dosłownie wszystko: przyjmować piłkę, serwować, a po piasku tak chodzić, żeby śladów nie było.

* * *

Czesław Kolby siedzi – jak to mówią – w siatkówce od czterdziestu lat. – Wcześniej byłem lekkoatletą – wspomina, ale nauczyciel w szkole średniej, Mieczysław Doroszuk (takich nazwisk się nie zapomina) zaraził mnie tą dziedziną sportu, czyli siatkówką. Sport z młodzieżą – to wielka moja radocha. Stworzyć zawodnika, ukształtować go jako człowieka – to jest to! Teraz chłopcy wracają do kraju, by zdać maturę. A potem czekają ich najdłuższe wakacje, jakie mogą mieć, bo aż... siedmiodniowe! A potem? Potem będą prawdopodobnie studia na AWF. Michał bierze pod uwagę także studia na Uniwersytecie Łódzkim, na Wydziale Psychologii. Tych studiów im nie daruję! Młodzież w naszej szkole musi zdobyć konkretny zawód. Nie daj Boże skręci nogę. Koniec kariery sportowej i co?!

Dziękuję za spotkanie i rozmowę.

Rozmawiała Lidia Mikołajewska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011