Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Adelajda moje miasto

Panorama w sieci, sierpień 2005

Rok 2005 przyszło mi spędzać w Australii i szczerze mówiąc, nie narzekam z tego powodu.


To wspaniała przygoda zobaczyć na własne oczy czerwony kontynent i zasmakować życia w „Down Under”, jak często mówi się o Australii, czyli „tam na dole” – po drugiej stronie globusa.

Jestem w Południowej Australii, a dokładnie w Adelajdzie, od pierwszego stycznia. Miałam więc okazję zaobserwować zmianę pór roku. Kiedy pierwszy raz postawiłam stopę na australijskiej ziemi, było upalne lato, a drugiego stycznia byłam na plaży. Jednak teraz, kiedy w Polsce jest coraz cieplej, tutaj jest zimno i częściej pada.

Stolicą Południowej Australii jest licząca sobie ponad 1,1 miliona mieszkańców Adelajda. Można ją opisać łatwo i szybko: miasto położone nad morzem i otoczone wzgórzami (czasem o wysokości kilkuset metrów n. p. m.). Pomiędzy nimi rozciąga się miasto, podzielone ulicami i drogami na kwadraty i prostokąty, w którym panuje pruski porządek. Centrum Adelajdy (City) to dzielnica wieżowców: banków, siedzib wielkich firm i ogólnie mówiąc – biznesu. Jednak obok drapaczy chmur w krajobraz centrum wpisane są wspaniale utrzymane budynki z pierwszej połowy XIX wieku, czyli czasu pierwszych europejskich osadników w Południowej Australii. City jest oczywiście pełne ekskluzywnych sklepów, dobrych restauracji i zawsze panuje tam tłok. Najpopularniejszą ulicą jest Rundle Mall, a ulubionym miejscem spotkań „świnki”, czyli odlane z brązu rzeźby czterech świnek, usytuowane mniej więcej w połowie długości deptaka! Wokół tej centralnej dzielnicy Adelajdy rozciągają się niezliczone dzielnice domków jednorodzinnych.

Australia to kraj, w którym żyją ludzie z całego świata. Dzięki odpowiedniej polityce imigracyjnej można tu spotkać reprezentantów chyba wszystkich krajów i wszystkich religii. W dzielnicy, w której mieszkam jest kilkanaście kościołów – każdy innego wyznania. Panuje jednakże pełna tolerancja, a wszelkie próby wzniecania niepokojów etnicznych, na przykład podczas rozgrywek sportowych są skutecznie ukrócane. Dzieci już od przedszkola uczą się szanować wszystkich ludzi niezależnie od wyznania czy koloru skóry oraz wpaja im się poczucie dumy z wielokulturowości Australii. Uczucie patriotyzmu do kraju przejawia się również w pieszczotliwym nazywaniu siebie przez Australijczyków: mówią oni o sobie Aussie (czyt. Ozi), a swój kraj nazywają „Krainą Aussie”.

Oczywiście sporo jest też ludności rdzennej – Aborygenów, jednak pomimo ogromnego wsparcia rządu, nie radzą oni sobie zbyt dobrze w realiach współczesnego świata i najczęściej egzystują gdzieś na obrzeżach społeczeństwa.

Oprócz angielskiego na ulicy można usłyszeć mnóstwo innych języków. Te, które są najbardziej popularne to włoski, grecki, chiński, polski, serbski, chorwacki i wietnamski.

Australia to kraj ludzi przyjaznych, uśmiechniętych, życzliwie nastawionych do innych. Kierowca w autobusie mówi wsiadającym pasażerom „dzień dobry”, a po skasowaniu przez nich biletu „dziękuję”. Australijczycy są bardziej wyluzowani, nie przejmują się drobiazgami, cieszą się życiem. Najpopularniejszym powiedzonkiem jest „no worries”, czyli nie ma problemu. Takie podejście okazuje się dobrym sposobem radzenia sobie ze stresem. Ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu przez Australijczyków jest organizowanie przyjęć na świeżym powietrzu, podczas których wszyscy zajadają się ogromnymi ilościami pieczonych na grillu pyszności. Mowa oczywiście o sztandarowym australijskim barbecue. Takie przyjęcia są w okresie letnim, który trwa pół roku, albo i dłużej, organizowane każdego tygodnia.

Australijczycy uwielbiają spędzać czas na wolnym powietrzu, w sezonie jesienno-zimowo-wiosennym pasjonują się tzw. „footy”, czyli australijską odmianą futbolu, którą można opisać jako coś pomiędzy rugby, a amerykańskim futbolem.

Południowa Australia to stan, słynący z festiwali między innymi filmu, muzyki etnicznej itd. Odbywają się tu również wyścigi konne, a także samochodowe, ponieważ w Adelajdzie są dwie fabryki samochodów: Holden oraz Mitsubishi. Dzień wyścigów konnych to dzień urzędowo wolny od pracy w całej Południowej Australii. Natomiast coroczne wyścigi samochodowe trwają tu 4 dni (od czwartku do niedzieli) i wtedy mnóstwo ludzi bierze urlop, więc zakłady pracy, ale także i sklepy czy biblioteki świecą pustkami!

Wbrew obiegowej opinii na temat Australii, po ulicach miasta nie skaczą kangury, ale za to dość często można spotkać w przydomowych ogródkach misie koala, zwłaszcza tam, gdzie są baseny, ponieważ misie lubią się kąpać! Kangury, wombaty, strusie i inne zwierzęta występujące w Australii można zobaczyć również w specjalnych parkach, co więcej, można je tam karmić.

Chociaż jest tutaj naprawdę wspaniale, czasem dokucza tęsknota za rodzinnym krajem. Jednakże i na to można znaleźć radę, ponieważ w sklepach można kupić sporo polskich towarów: chrzan, kapustę kiszoną, ogórki konserwowe i inne. W Adelajdzie jest także polski rzeźnik i w jego sklepie można kupić, oczywiście oprócz doskonałych wyrobów masarskich, również pyszne pączki, makowce, polski majonez, żurek i ogórki kiszone. A ponieważ nie samym jedzeniem człowiek żyje, toteż w tutejszych bibliotekach można wypożyczyć polskie książki, płyty z muzyką oraz filmy. Przy czym nie są to żadne starocie, ale najnowsze pozycje prosto z księgarskich półek! Polskie czasopisma i książki można też kupić w jednym z „polskich” biur podróży.

Ogólnie mówiąc życie w Australii jest bardzo przyjemne, to co przede wszystkim urzeka to obok przewspaniałej przygody i uśmiechniętych ludzi po prostu spokój i luz oraz brak pośpiechu i nerwowości. Australia jest wspaniałym wielokulturowym krajem, który z każdej kultury wybiera to, co jest w niej najlepszego i dzięki temu mieszkańcom żyje się tutaj dobrze, a turystom oko bieleje z zazdrości...


Barbara Bachowska-Marcoll

Fot:
Radek Czyż


P.S. Ten artykuł został opublikowany w Gazecie Siemianowickiej nr 3 (62) czerwiec 2005 oraz jest zamieszczony na stronie internetowej: www.tpss.siemianowice.org.pl w zakładce „Nasi autorzy”. Jest to strona Towarzystwa Przyjaciół Siemianowic Śląskich, którego jestem wiceprzewodniczącą, a Siemianowice Śląskie to miasto, z którego pochodzę. Gorąco polecam tą stronę wszystkim, którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego ciekawego miasta!


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011