Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Przed Igrzyskami Olimpijskimi Weteranów w Sydney

grudzień 2007

Feliks Bińkowski – sportowiec senior, kolarz, lekkoatleta, ciężarowiec, uczestnik igrzysk Olimpijskich w Australii i Kanadzie, zdobywca wielu medali na obydwóch półkulach, sędzia międzynarodowy I klasy w dyscyplinie podnoszenia ciężarów, wieloletni viceburmistrz Koluszek, emerytowany nauczyciel, działacz L.Z.S., wychowawca młodych sportowców.


Panie Feliksie, cieszę się, że zgodził się Pan udzielić wywiadu dla „Przeglądu Australijskiego”. Pana życie jest przykładem tego jak realizować marzenia i odnosić sukcesy. Można odnieść wrażenie, że ułożył Pan sobie plan działania i po prostu go realizuje. W życiu jednak nic nie jest aż tak proste. Więc może powie Pan jak to jest naprawdę z realizacją planów?

– Od najmłodszych lat interesował mnie sport i majsterkowanie czyli wynalazczość. W wieku czternastu lat zacząłem uprawiać na serio kolarstwo. Marzyłem jako młody chłopiec o sukcesach sławnych zawodników jak Królak czy Wilczewski. Będąc dobrym sportowcem można zdobyć sławę, pieniądze i zwiedzić świat, co jest marzeniem prawie każdego człowieka. Jako osiemnastoletni młodzieniec podjąłem pracę i jednocześnie kontynuowałem treningi w czasie wolnym pod kontrolą lekarzy sportowych. Moim pierwszym osiągnięciem było zdobycie w drużynie brązowego medalu na Mistrzostwach Polski w wyścigu na 100 km. Byłem także członkiem kadry wojewódzkiej w kolarstwie szosowym. W wojsku zetknąłem się z nowymi dla mnie dyscyplinami sportowymi – lekkoatletyką i podnoszeniem ciężarów. W 30 roku życia zdecydowałem się na studia zaoczne w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, które ukończyłem w 35 roku życia, uzyskując m.in. specjalizację trenerską w podnoszeniu ciężarów.

Mój plan działania dotyczący podróży spełnił się w latach 1993 – 2007. W tym czasie zdobyłem 15 medali na Mistrzostwach Świata i Europy oraz 12 złotych krążków na Mistrzostwach Polski Weteranów w podnoszeniu ciężarów.

Ma Pan zapał i kondycję młodego człowieka. Czy może Pan zdradzić nam swój wiek?

– Urodziłem się 23 grudnia 1936 roku, a więc jeden dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. Skończę w tym roku 71 lat.

Podczas gdy inni ulegają chorobom i załamaniom nerwowym – Pan nie tylko nie poddaje się upływowi czasu ale mobilizuje innych i uczy ich odnajdywać sens życia. Jak Pan to robi?

– Zawsze staram się być aktywny, mimo że od pięciu lat jestem na emeryturze to i tak pełnię kilka funkcji społecznych. Od młodzieńczych lat byłem społecznikiem i działaczem sportowym i samorządowym. Ponad 35 lat byłem prezesem Klubu LKS „Gałkówek”, 7 kadencji radnym w tym cztery razy gminnym, dwa razy wojewódzkim i jeden raz powiatowym. Najważniejsza sprawa to być aktywnym nie tylko na umyśle ale i fizycznie, uprawiając ćwiczenia ogólnorozwojowe ale i siłowe ponieważ one pobudzają tkanki mięśniowe do życia.

Często zauważam u moich rówieśników, że wchodząc w wiek emerytalny zaczynają stosować tzw. wypoczynek bierny. Jest to zabójcze dla człowieka, ponieważ zwiększa się masa ciała, a mięśnie wiotczeją i umysł obumiera. W rozmowach z ludźmi podeszłego wieku staram się ich przekonać o potrzebie prowadzenia aktywnego życia. Stawiam im za przykład własną osobę.

Czy mógłby Pan opowiedzieć o swoich obecnych osiągnięciach w sporcie?

– Tak, jak wcześniej nadmieniłem, moje osiągnięcia w sporcie weterańskim zapoczątkowały się od 1993 roku, gdy przestałem być czynnym nauczycielem, a objąłem funkcję dyrektora szkoły. Po dwóch latach uporczywej i systematycznej pracy – przyszły sukcesy. Zdobyłem medale na Mistrzostwach Europy, Świata i Igrzyskach Olimpijskich…

Jakie to medale?
  • W Portland (USA) rok 1998 – brązowy medal
  • W Melbourne (Australia) 2002 r. – brązowy medal
  • W Mistrzostwach Świata – 2 srebrne medale i 2 brązowe medale
  • W Mistrzostwach Europy – 3 srebrne medale i 6 brązowych medali
  • W Mistrzostwach Polski weteranów – 12 złotych medali i 2 srebrne medale
Czy planuje Pan udział w następnych Igrzyskach Olimpijskich Weteranów w Australii w roku 2009?

Feliks Bińkowski przed domem państwa Kudłów, Melbourne 2002

– Tak, szykuję się na wyjazd i udział w Igrzyskach Olimpijskich Weteranów, które odbędą się w Sydney. Polonia Australijska szykuje już nam opiekę i pomoc noclegową. W czasie poprzedniego pobytu w Australii w Melbourne w 2002 roku pomógł nam bardzo Australijski Tygodnik Polski. W sprawy pomocy dla polskich sportowców włączył się także p. Marek Kudła, który jest czynnym i prężnym działaczem polonijnym. Mam miłe wspomnienia i pamiątkowe zdjęcia z domu państwa Kudłów, u których mieszkałem prawie przez dwa tygodnie. Pan Marek Kudła wziął w tym czasie urlop i opiekował się polskimi sportowcami, a także organizował wycieczki i spotkania z rodakami. Poznałem państwa Zuchowskich i państwa Graczyków, a także pana Nowaka. Wszyscy oni starali się pomagać nam – sportowcom z Polski. Australia urzekła mnie swoją gościnnością.

Wiele słyszałam na temat Pana wspaniałych wyników w pracy z młodzieżą?

– Z młodzieżą pracuję jako trener od 35 lat tzn. od ukończenia studiów. W tym okresie byłem inicjatorem budowy siłowni, która powstała w 1976 roku. Wyszkoliłem w niej kilku znakomitych zawodników miedzy innymi Stanisława Sipaka i Henryka Zielińskiego oraz Andrzeja Kopanię. Trzykrotnie zdobywałem ze swoimi zawodnikami tytuł drużynowego Mistrza Województwa Łódzkiego. Zespół mój wielokrotnie reprezentował naszą Radę Wojewódzką Zrzeszenia LZS na drużynowych Mistrzostwach Polski, a zawodnicy zdobywali medale.

Podobno każdego dnia poświęca Pan pewien czas na ćwiczenia. Jakiego są rodzaju i ile czasu przeciętnie Pan na nie przeznacza?

– Trenuję trzy – cztery razy w tygodniu w siłowni od jednej do dwóch godzin w zależności od okresu jaki zakładam w swym planie treningowym. Stosuję wiele ćwiczeń szybkościowych i gibkościowych, ponieważ szybkość spada z wiekiem znacznie szybciej niż siła. Oprócz tego stosuję codziennie gimnastykę poranną 15 – 20 minut.

Czy mógłby Pan podać trochę szczegółów na temat odżywiania? Co Pan jada i pija, a czego unika?

– Stosuję staropolską kuchnię jeżeli chodzi o obiady. Unikam tłustych potraw. Z mięsa jadam w 30 procentach wołowinę, w 20 procentach ryby, w 20 procentach drób (indyki, gęsi, kury), w 30 procentach wieprzowinę. Do przyrządzania obiadów żona stosuje kartofle, kasze, ryż. Obowiązkowo jarzyny i surówki, dużo mleka, jaj, sera, twarogów, owoców, kiszonej kapusty. Napoje to herbata, kawa zbożowa, słodzona miodem, woda mineralna nie gazowana i wszelkiego rodzaju kompoty własnej produkcji. Unikam cukru, a także soli i octu. Nigdy nie paliłem papierosów. Nie używam także alkoholu, a jeśli to w bardzo małych ilościach.

Jaki jest Pana plan dnia?. Czy mógłby Pan powiedzieć czytelnikom trochę szczegółów na ten temat?

– Mój plan dnia zaczyna się o godzinie 7 rano. Po toalecie porannej stosuję gimnastykę. Następnie śniadanie dość treściwe w kalorie. Czytam poranną prasę i słucham radia. Następnie wykonuję prace przy porządkowaniu mojego obiektu (dom, działka 700 metrów kwadratowych). Obecnie kończę roboty wykończeniowe w siłowni. Lubię też pracę przy uprawie ogródka przydomowego. Często biorę udział w sesji Rady Miejskiej w Koluszkach oraz w innych zebraniach organizacji do których należę. Jeśli jestem w domu to spożywam drugie śniadanie, a potem obiad. Po obiedzie dalsze prace porządkowe, a trzy razy w tygodniu prowadzenie zajęć z młodzieżą w siłowni miejscowej szkoły gimnazjalnej. W godzinach wieczornych trening własny w siłowni. Następnie oglądam telewizję, obowiązkowo dziennik lub wybraną imprezę sportową. Godzina 22 to toaleta wieczorna i zapadam w ciszę nocną.

W krajach zachodnich nikogo nie dziwią ludzie w wieku emerytalnym uprawiający sporty i dbający o kondycję. U nas utarło się, że człowiek starszy jest niepełnosprawny, schorowany i rezygnuje z aktywnego życia. Pan pokazał wszystkim, że można żyć pełną parą i realizować marzenia w każdym wieku. Jak często korzysta Pan z konsultacji lekarskich i czy zażywa Pan jakieś leki?

– Rzeczywiście Polska pod tym względem jest daleko za krajami zachodnimi. Jest to podyktowane poziomem życia w tych krajach i większą świadomością społeczeństwa. Ważnym czynnikiem jest prasa i środki masowego przekazu.

Ja nie zażywam żadnych leków, a jedynie zestaw witamin, jaki jest niezbędny do uzupełnienia po wylanym na treningu pocie. Przez ostatnie 15 lat (tzn. odkąd zacząłem ponownie uprawiać sport) nie musiałem w ogóle korzystać z porad lekarza.

Wykonałem ostatnio komputerowe badania lekarskie na serce i wydolność płuc i wyszło to na wiek 40-letniego czynnego sportowca…

W Polsce mamy około 9 mln ludzi w wieku emerytalnym. Pracuje Pan z młodzieżą, ale starszym też przydałyby się skuteczne rady jak dbać o kondycję fizyczną i psychiczną. Czy jakieś organizacje medyczne, sportowe lub samorządowe zwracały się do Pana o udzielanie konsultacji w dziedzinie dbania o zdrowie w szerokim tego słowa znaczeniu?

– Na ten temat należałoby przeprowadzić ogólną debatę społeczna. Dość liczne grupy ludzi w średnim wieku zaczynają same organizować się w zespoły i uprawiać gry zespołowe i ćwiczenia, co daje dobre efekty. Jak na razie żadna z organizacji nie zwróciła się do mnie o udzielenie konsultacji w tej sprawie. A taką pomocą chętnie bym służył, nawet społecznie…

Na zakończenie pytanie osobiste. Jakie ma Pan plany na najbliższe lata?

– W sporcie, tak jak i w każdej innej dziedzinie życia należy planować. W swojej karierze zawodniczej – jako weteran nie zdobyłem jeszcze złotego medalu. Dlatego moim planem, a także marzeniem jest zdobycie tego wyróżnienia, które wiąże się z wysłuchaniem Mazurka Dąbrowskiego i stanięciem na podium nr 1 i zawieszeniem flagi Polski na najwyższym maszcie.

Życzę Panu spełnienia się tych planów i marzeń, a więc przede wszystkim wielu medali na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney.

Wywiad przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011