Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

„Cytrynowe kangury” dla Maksymka

październik 2008

Pierwszego pluszowego misia koalę Maks dostał od cioci Halinki z Australii i tak się zaczęło...


Grażyna Habrat - mieszkanka Mazowsza, poetka. Wiersze publikowała dotychczas w „Płomyku” i w kilku portalach internetowych, m.in. na portalu „Jest Lirycznie”. O sobie mówi, że jest „romantyczką, sentymentalistką i nieuleczalną optymistką”

Grażyna Habrat

(…) stanął jak wryty / przeciera oczy
ktoś mu przeleciał / drogę i skoczył
nie wie czy kangur / może kakadu?
myśli mu krążą / bliżej obiadu
i znów poleciał / okaz wysoki
aż się miś złapał / za oba boki (…)

Grażynko, przytoczyłam na wstępie fragment Twojego wiersza „Spacerek misia Koali. Czy możesz powiedzieć skąd w Twojej twórczości ten australijski temat?

– To stało się zupełnie niedawno. Zostałam młodą babcią i musiałam nadążyć za tokiem rozumowania mojego wówczas dwuletniego wnuka. Pytania nie były łatwe, więc najprościej było odpowiedzi zrymować i ubrać w wesoły klimat przyswajalny dla malucha. Australia jest ciepłym, słonecznym kontynentem, zamieszkującym przez jakże oryginalne, ciekawe zwierzątka. Pierwszego pluszowego misia koalę, Maks dostał właśnie od cioci Halinki z Australii i tak się zaczęło.

A więc, masz w Australii liczną rodzinę. Od jak dawna Twoi krewni mieszkają na kontynencie australijskim i w jakiej jego części?

– Rodzina jest rozsiana w różnych miejscach. Sydney, Perth, Melbourne... Niedawno też na portalu Nasza Klasa odnalazła mnie przyjaciółka ze szkolnej ławy, która mieszka w Canberze. Wszyscy zamieszkują Australię już blisko od 30 lat.

Czy planujesz może wyjazd do Australii?

Rodzina w komplecie. Ciocia Halinka z Australii - druga od lewej

– Kiedyś na pewno, na razie obowiązki zawodowe i rodzinne wykluczają takie dalekie wyjazdy, ale kto wie.

A może czytasz prasę australijską – jeśli tak – to jaką?

– Czytam „Przegląd Australijski”, jest ciekawie redagowany i porusza tematy bliskie memu sercu, a jednocześnie odległe od życia codziennego.

Podobno kończysz cykl wierszy pod tytułem „Cytrynowe kangury”?

– Tak, będzie to cykl na niepogodę ducha, dla tych, co lubią się martwić na zapas i zawsze mają czym. Przyswajalny dla dzieci i relaksujący dla dorosłych.

Kiedy napisałaś swój pierwszy wiersz?

– Pierwszy wiersz napisałam dla mojej lalki, gdy miałam 6 lat. Następny o jesieni, już kiedy byłam uczennicą pierwszej klasy szkoły podstawowej. Nawet pamiętam początek: (…) Jesień liście maluje, babie lato się snuje, drzewa szumią w dąbrowie, ale o czym, kto powie? Może o tym, że liście opadają (…) Dalej nie pamiętam.

A kiedy poczułaś, że pisanie jest dla Ciebie bardzo ważne?

– Pisanie zawsze było we mnie. Kiedy moje koleżanki pisały pamiętniki, ja pisałam wiersze. Nawet listy pisałam wierszowane. Jak byłam jeszcze dziewczynką, wydawało mi się, że człowiek po prostu tak ma. Nie widziałam w tym niczego wyjątkowego. I do dziś nie widzę. Każdy człowiek ma inne potrzeby, cudownie jest, gdy może je realizować, żeby pisać, nie trzeba ponosić żadnych kosztów, najtańsza pasja świata. Kartka i pióro. Teraz to po prostu komputer.

Jak wielki jest Twój dorobek literacki? Pytam, bo pisanie nie jest tanią pasją, chyba, ze pisze się do szuflady…

– Mój dorobek, to stare zeszyty, jakieś luźne kartki, cały mieści się w paru szufladach. Od dwóch lat umieszczam swoje wiersze w Internecie, na kilku portalach, a właśnie niedawno dowiedziałam się, że to może zaszkodzić. Ale to już inny temat.

Dlaczego nie wydałaś jeszcze tomiku z wierszami?

– Przymierzam się do wydania tomiku, chociaż nigdy przedtem nie wystawiałam moich wierszy na światło dzienne. Nie brałam udziału w żadnych konkursach. Teraz zastanawiam się czy nie jest już za późno aby debiutować.

Grażynko, na to nigdy nie jest za późno. Poza tym – Ty miałaś już debiut prasowy i internetowy. Brak ci tylko książkowego. Czy możesz zdradzić swoje literackie plany na przyszłość?

– Moje plany? Nie planuję podbijać świata, myślę aby po cichu wydać mały tomik na deszczowe dni, taki właśnie wesoły dla smutasów i przyjazny dzieciom. Bo przecież „Cytrynowe kangury” powstały z myślą o Maksymku…

Dziękuję za rozmowę i życzę Ci abyś szybko wydała swój tomik, a może kilka tomików?

Rozmowę przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska


Przeczytaj:


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011