Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Kangur w exlibrisie

luty 2008

Kangur jest na razie tylko jeden w exlibrisie Lidii Mikołajewskiej


Jerzy Napieracz – malarz, grafik, twórca plakatów, ekslibrisów, kolaży, ilustracji, laureat trzydziestu nagród i dwudziestu wyróżnień, długoletni główny plastyk miasta Krakowa.

Cieszę się, że mam przyjemność przeprowadzać z Panem kolejny wywiad. „Przegląd Australijski” opublikował wcześniejszy wywiad z Panem w grudniu ubiegłego roku. Od tamtego czasu powstało wiele nowych Pana prac – między innymi exlibris z kangurem i wiele exlibrisów z motywem kota. Przypuszczam, że nie ma Pan z domu kangura – ale może kota? Jeśli tak – to jak się nazywa, jak wygląda, co jada, jaki ma charakter i gdzie sypia?

Jerzy Napieracz

– Nie mam własnego kangura ani kota, ale przychodzą bezpańskie koty, a dawniej to i cudze na krótkie pobyty, co kilkakrotnie zaowocowało sympatycznymi odwiedzinami w pracowni ich właścicielek. Wystarczy może to, że „mam kota” na punkcie ptaków:

  • mieszkało kilka różnych gatunków – wolno bez klatek (ale się działo! W pracowni o wysokości 5 m!);
  • mam zbiór około tysiąca ptaków ceramicznych z całego świata;
  • zbiór pocztówek z motywem ptasim – około czterystu;
  • w zimie 30 sikorek, 25 gawronów, 3 dzięcioły i garść wróbli;
  • dziesiątki prac z motywem skrzydlatych braci.
Czy spotkał Pan osobiście kangura (kangury)?

– Do tej pory nie spotkałem, ale jak będę w Australii to jako rowerzysta będę mógł nawiązać z nimi przyjazny kontakt. Słyszałem, że kangury potrafią boksować. Podpierają się potężnymi ogonkami i wprawiają w ruch pięści. Potrafią zadawać ciosy. Zastanawiam się czy robią to już w torbie matki – jeśli są dwa. Urokliwa sprawa to noszenie dziecka w torbie. Podobno dziecko przebywające stale blisko matki jest spokojniejsze i ma pogodne usposobienie. Kangury mają takie pogodne wyrazy pyszczków…

Znalazłam w Internecie informacje, że jest Pan twórcą ponad dwustu plakatów, pięciuset ekslibrisów, osiemdziesięciu obrazów

– Te dane nie ja podawałem, wyliczanie byłoby trudne, bo działałem w przeróżnych dziedzinach; plakatów chyba trochę mniej, ale już ponad 600 exlibrisów, znacznie więcej obrazów i setki ilustracji w różnych tomikach oraz tysiące fotogramów – slajdów.

A jeśli chodzi o same ekslibrisy, w ilu przypadkach odnajdziemy na nich koty i kangury?

– Koty „mieszkają” w szesnastu exlibrisach, kangur jest na razie tylko jeden w exlibrisie Lidii Mikołajewskiej. Jest takie zwyczajowe powiedzonko: ze ktoś ma kota na punkcie czegoś – wobec tego można mieć też kota na punkcie kota lub kangura.

Kangur na exlibrisie trzyma maszynopis, a w kieszeni ma zestaw długopisów. Poza tym widzimy kwiaty i wielki złożony arkusz. Od razu widać, że to exlibris dziennikarki. Symbole chyba nie zawsze są tak jednoznaczne?

– W moich znakach są dwa nurty obrazowania.

  • czytelny zestaw symboliki
  • upamiętnienie wydarzenia, marzenia adresata exlibrisu, często zaszyfrowane tylko dla niego.
Koty na exlibrisach są różne. W tomiku poezji Renaty Fiałkowskiej widzimy dumnego kota, patrzącego odważnie przed siebie, siedzącego na dużym tomie (prawdopodobnie poezji). Pod spodem maska teatralna i gęsie pióro. Obraz jest czytelny – Renata Fiałkowska to poetka, aktorka, prezes krakowskiego Klubu Przyjaciół Kota „Filemon”. Czy są tu zakodowane jeszcze jakieś informacje?

– W exlibrisie Renaty Fiałkowskiej z 2001 roku kot góruje nad symbolami aktorstwa i poezji. Jest też maleństwo kocie zagubione w pejzażu znaku M. Skaryszewskiej, czy kontrastowo inna potężna pantera – sfinks w exlibrisie J. Karkoszki z roku 2006. Najnowszy znak z tego roku to grafika dla śpiewającej aktorki Niny Repetowskiej nie rozstającej się ze swym ukochanym kotem ani na krok.

W moim exlibrisie też umieścił Pan kota. Tylko mój kotek jest skromniejszy. Siedzi odwrócony do widza tyłem. Widać jego wyraźny zarys na tle rękawiczki, która na palcu ma sygnet ze stalówką. Za rękawiczką widnieje otwarta książka. Grzbiet książki przebiega w jednej linii z grzbietem kota. Jestem pisarką i poetką, kocham koty, należę do klubu „Filemon”. Co jeszcze wyczyta znawca exlibrisów?–

– Kochana poetko – kwiaty! To symbol kobiecości, delikatności i urody życia. Jest ich jedenaście jak w szczęśliwym bukiecie, oraz spójność napisu z ilustracją. Przez ukwieconą rękawiczkę z pierścionkiem pisarki zaistniał prześwit – sylwetka kota zapatrzonego w książkę.

Szukałam choćby zarysu naszego mruczącego przyjaciela w Pana własnym exlibrisie. Bez skutku. Nie ma. A może był tylko się schował?

– Ten symbol np. w exlibrisach dedykowanych przez przyjaciół grafików dla mnie dziwnie zamienił się w kociaka!

Wizerunek kota przodem. Tyłem… Czy ktoś dostał w prezencie exlibris z kocim profilem? Co wynika z tych różnic postawy? Jakie przesłanie?

– Oczywiście, że tak. Jest to portret Anny Żulińskiej wspólny z dominującym portretem czarnego „Miau-Miau”. A jak kot jest umieszczony to głównie sprawa kompozycji, która ma pomóc w ewentualnym fałszywym rozszyfrowaniu roli kota u adresata.

Czy kot w exlibrisie danej osoby oznacza, ze osoba ta kocha te zwierzaki czy też jest raczej wyrazem cech jej charakteru?

- I to i to.

Odmienny od innych – bardzo monumentalny kot jest na exlibrisie Klubu „Filemon”?

– Jasne, ze musiał powstać znak dla Klubu Przyjaciół Kota „Filemon”. To dowcipny pomnik Kota (wegetarianina) podpierany przez myszy.

Ma Pan olbrzymi dorobek, który był dotychczas prezentowany w Polsce i na świecie na 650 wystawach, z czego 58 to były wystawy indywidualne. Czy któraś z wystaw była poświęcona kotom?

– Brałem trzykrotnie udział w wystawach o tej tematyce. A jeden z dużych obrazów „kocich” był dekoracją na wieczorze poezji w Kabarecie „Camelot” oraz Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie. (u jednego z Krakowian mam skromna wystawkę – kolekcję).

Słyszałam, że zajmuje się pan również fotografią? Czy mógłby Pan przysłać kilka swoich zdjęć kotów specjalnie dla potrzeb tego wywiadu?

– Koty trafiały się na slajdach: np. niesamowicie wielobarwne dumne kocury w Koloseum Rzymskim, czy kotka „Aktorka”, która przybiegła do pozowania w Chorwacji tracąc miskę strawy na rzecz czyhającego kota „niczyjego”, czy smuga po uciekinierze na tle bułgarskich winogron – mój Zenit przy spuście migawki był jak wystrzał. Nie mam odbitek. Przesyłam fotkę z ulubieńcem mojej żony: to ten obok mnie czyli mój obraz w obecnej kuchni w Tarnowie.

Przypuszczam, że woli Pan koty rysować niż fotografować?

– Przyglądanie się igraszkom młodych kociąt, to cudowny lek na stresy i pokusa na osobny cykl rysunków.

Jak powstają exlibrisy?

– Exlibrisy można tworzyć w jednej z czterech technik. Są to linoryty, drzeworyty, druk laserem i cynkografia. Wszystkie kocie exlibrisy były cięte w linoleum. Teraz uczestniczą w wystawach międzynarodowych i dumnie patrzą z kart katalogów.

Na zakończenie – pytanie osobiste – jakie są Pana plany na najbliższą przyszłość – artystyczne i prywatne?

– Plany są ogromne; ale rzeczywistość zdrowotna i finansowa okrutnie je koryguje. Najbliżej to Międzynarodowe Konkursy Exlibrisowe i moja wystawa indywidualna w tematyce poezji J. Słowackiego w Tarnowie z okazji 70-lecia MBP. Droga J.S. czekam na podpowiedź jak tam przemycić kota.

Myślę, że przemyci Pan kota bez trudu, bowiem Juliusz Słowacki napisał kilka zdań o Kocie w swoim dziele „Genezis z ducha”.- „Kot ofiarowawszy Panu tę jedną drobnostkę, panem jest pustyń – tygrysem...” Życzę więc Panu następnych sukcesów na Wystawach i dziękuję bardzo za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011