Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Marzenia o Australii

grudzień 2008

Rozmowa z Janem Siwmirem – laureatem II nagrody w Konkursie „IRB” „Tabu tysiąclecia – Cywilizacja otwarta”


Jan Siwmir składa się z części żeńskiej jing oraz części męskiej jang

Jan Siwmir jest dwuosobowy. Jak pisze sam o sobie na stronie internetowej www.jansiwmir.com składa się z części żeńskiej jing oraz części męskiej jang. Czasami odwrotnie”. Jan Siwmir ma wszechstronne zainteresowania – projektuje wnętrza, biżuterię i stroje, zajmuje się fotografią, pisze, bierze udział w konkursach literackich. W ostatnim miesiącu zdobył m. in. nagrodę Wydawcy „IRB” i II nagrodę regulaminową w Konkursie Literackim „IRB” „Tabu III tysiąclecia – Cywilizacja otwarta”, za opowiadanie pt. „Gębon III Tysiąclecia”. W 2007 r. Jan Siwmir wydał swoją pierwszą powieść p.t. „Żabeł trojański”, z której pochodzi przytoczony poniżej cytat:

(...)Tasmański Stwór zrobił w tył zwrot i ruszył w tę stronę co ciężarówka. Doki? Działające? To trzeba zbadać – przyszło mu do głowy. Tam są rozładowywane statki. A jeśli ktoś znajdzie pracę na statku? A potem bardziej spodoba mu się Australia (…) Może to jest rozwiązanie? Och, kurczę, do Australii popłynąć! Jakie tam zdjęcia można by było zrobić! Żabeł dotarł do doków.”(...).

Czytelnicy na pewno chcieliby wiedzieć jak to jest naprawdę z Janem Siwmirem? Czy tę jego dwuosobowość należy traktować dosłownie?

– Czasami tak, zwłaszcza jak się bijemy i trudno nas rozplątać. Ale poważnie: piszemy wspólnie, nie dzielimy swojej twórczości na „moja” i „twoja”. Po pewnym czasie sami nie wiemy, które kawałki wyszły spod pióra żeńskiej, a które spod pióra męskiej części Siwmira. Wyjątkiem jest poezja – chwilowo uprawiana tylko przez żeńską część, ale to się powoli zmienia. Na przykład taki wiersz:

smutek aborygenki

rysuję na tobie
uszy
  łapki
    i brzuch

mały miś koala

wyrósł na dużego niedźwiedzia
wrośniętego w szary hałas miasta

a mgła na ulicach Sydney
sprawia że widać tylko
małego misia
uszy
  łapy
    brzuch

Skąd pomysł takiego właśnie pseudonimu, bo Jan Siwmir – to pseudonim, a nie nazwisko?

– Pseudonim oczywiście. Musiał być krótki, żeby się człowiek nie zmęczył przy rozdawaniu autografów, he he, żeby w wyszukiwarce internetowej nie było drugiego takiego samego, a także żeby łatwo wpadał w ucho. Wykombinowaliśmy go ze swoich imion i nazwiska. Ale jakiego – nie zdradzimy.

Kim jest przede wszystkim Jan Siwmir we własnych oczach – pisarzem, poetą, publicystą, fotografikiem, autorem przeróżnych projektów… czy jeszcze kimś innym? Może jest po prostu kimś wszechstronnie uzdolnionym, nie mieszczącym się w zwykłych ramach, kimś na wzór człowieka Renesansu?

– Siwmir to po prostu ciekawe świata, wszędobylskie stworzenie, które ma ochotę wszystkiego spróbować, powąchać, pomiętosić, posłuchać. A potem podzielić się tą wiedzą z innymi, bo genetycznie ma zaprogramowane nauczycielskie skłonności.

Skąd wzięły się na stronie internetowej Jana Siwmira elementy związane z Australią jak niedźwiadek Koala i diabeł tasmański?

– Uuuuuuu, długa historia. Sięga zamierzchłych czasów, kiedy się poznaliśmy. Od początku męska część została nazwana żabą, bo to takie miłe, puchate (!) słowo, a potem gdy wbrew swemu powolnemu temperamentowi pokazał na co go stać, doszło drugie określenie – diabeł tasmański. Było to podczas biegu do sklepu. Sklep z fajkami zamykano o 18-tej, a o 17:55 dziki zryw męskiej części Siwmira przypominał wirującego diabla tasmańskiego z kreskówki. Z czasem oba słowa zlały się w jedno – Żabeł. Tak też została nazwana nasza pierwsza książka. A miś koala? To rzecz jasna dotyczy żeńskiej części Siwmira. Milutkiej, malutkiej, niewinnej, łagodnej i... wiecznie ubzdryngolonej. No dobrze, żartujemy. Żeńska część jest po prostu zaprzeczeniem łagodnej misiowatości, dlatego tak została nazwana. Stąd też nasza wizytówka. Diabła sfotografował Nowozenlandczyk a koala, wiadomo, Australijczyk.

A kto to są kocundury?

– Raczej, co to są kocundury. Otóż nasza znajoma, Ela Celejewska, z australijskiego radia ma całą gromadkę kotów. Wymyśliła dla nich nazwę kocundury. Ona twierdzi, że to od połączenia słowa kot i dur, jak dźwięk „dur”, bo miauczą. My twierdzimy, że jest to połączenie kota z kangurem. Sądząc bowiem z tego co Ela pisze o swoich pieszczochach, mają one na brzuchu torbę jak kangur. Podobno tłuste są i to dlatego, ale do rozpasanej wyobraźni Siwmira bardziej przemawia obraz krzyżówki kota z kangurem.

Podobno Jan Siwmir współpracuje z australijskim radiem 2000 FM. Na czym polega ta współpraca?

– My wysyłamy na internetową stronę radia zdjęcia polskich maków, łąk, bocianów etc. A Ela wytłumaczyła nam jak się robi teledyski ze zdjęć i mogliśmy wysłać piosenkę na You Tube. Czasem też zamieszczają relacje z naszych wieczorków poetyckich, zwłaszcza tych nietypowych, robionych np. przy ognisku. W Australii bowiem ognisk palić nie wolno.

W dorobku Jana Siwmira jest wiersz poświęcony Aborygenom, w powieści „Żabeł trojański” są motywy australijskie. Czy w szufladzie jest może jeszcze więcej utworów o australijskiej tematyce?

– Pomimo marzeń o Australii, a przede wszystkim ogromnej chęci ujrzenia na własne oczy dziobaka i kolczatki, nie mamy jeszcze zbyt wielu utworów poświęconych temu krajowi. Czekamy najzwyczajniej w świecie na możliwość wyjazdu (zbieramy pieniądze) i dopiero po odetchnięciu australijskim powietrzem chcemy napisać powieść. Pierwszy rozdział już jest, reszta byłaby przekłamaniem, gdybyśmy ją tylko wymyślili. Jednak wyobraźnia to nie to samo co przeżycia na własnej skórze zapisane.

Nie wszyscy lubią i chcą zdradzać swoje plany – ale tradycyjnie zapytam w imieniu czytelników „Przeglądu Australijskiego” jakie plany na przyszłość ma Jan Siwmir?

– Jan Siwmir ma nadzieję, że będzie mógł zwiedzić Australię, Stany i Japonię. A potem je opisać, zakodować w powieściach oraz wierszach i przywieźć zdjęcia, które będzie można pokazać dzieciom w przedszkolach, w ramach projektu „Język - nasze okno na świat”. A jakby jeszcze tournee po tych krajach ze spektaklami poetyckimi...

Dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia się tych wspaniałych planów.

Rozmowę przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska


Jan Siwmir „Gębon III Tysiąclecia”


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011