Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Spełnione oczekiwania

marzec 2008

Krystyna Winecka: - Chętnie i z radością odwiedzamy Polskę, ale w Australii mamy dzieci i wnuki i Australia jest naszym domem


Krystyna Winecka (Irena Wilder) – pisarka, dziennikarka, reporterka, autorka m.in. książek "Od Stanisławowa do Australii" oraz wydanej po angielsku "The Girl in the Check Coat". Urodziła się w Stanisławowie, studiowała w Warszawie, pracowała w Warszawie, Moskwie i Pradze. W 1968 roku emigrowała przez Wiedeń do Australii, gdzie mieszka do dzisiaj.

Dlaczego jako miejsce dla siebie wybrała Pani właśnie Australię?

– Na wybór Australii jako nowego kraju zamieszkania wpłynęło kilka czynników. Miałam za sobą tragiczne przeżycia wojenne. Urodzona na przedwojennej ziemi zabużańskiej przeżyłam nie jedną, a dwie okupacje. W 1939 roku moje rodzinne miasto Stanisławów zostało zajęte przez władze sowieckie, a w dwa lata później znalazło się pod okupacją niemiecką. Po wojnie nigdy już do Polski nie powróciło, pozostając na zawsze po drugiej stronie wschodniej granicy.

Wydarzenia 1968 roku, które zmusiły nas do emigracji (a mnie powtórnie pozbawiły ojczyzny) spowodowały, że oboje z mężem postanowiliśmy znaleźć na mapie miejsce jak najbardziej oddalone od Europy i innych punktów zapalnych na świecie, gdzie moglibyśmy zapewnić spokojną i bezproblemową przyszłość naszym dzieciom. I dlatego właśnie wybraliśmy Australię.

W jakiej części Australii Pani zamieszkała?

– Wylądowaliśmy w Melbourne 12 października 1968 roku i tu już pozostaliśmy. Tu rozpoczął się pierwszy etap naszej 40-letniej emigracji. Wszystko było nowe i trudne – nowy język, nowi ludzie, nowa praca i nowe zwyczaje. Ale to właśnie tutaj w ciągu następnych lat mogliśmy stworzyć dla siebie i naszych dzieci nową egzystencję. Nasze córki tu założyły własne rodziny i tu urodziły się nasze wnuki, przed którymi świat stoi otworem. Australia i Melbourne spełniły wszystkie nasze oczekiwania, toteż nigdy nie żałowaliśmy naszej decyzji.

Czy utrzymuje Pani kontakty z australijska Polonią? Czy Polonia jest jednolita, czy też utrzymują się w niej podziały w zależności od czasu i powodów emigracji?

– Okoliczności exodusu z 1968 roku poważnie zaważyły na naszym życiu. Dlatego też ze zrozumiałych względów po przyjeździe do Australii nie szukaliśmy, a nawet unikaliśmy kontaktów z organizacjami polonijnymi. Od długiego czasu utrzymujemy jednak i bardzo sobie cenimy osobiste stosunki z wieloma ludźmi z dawnej polskiej emigracji, a od czasu naszej pierwszej wizyty w Polsce w 1988 roku bierzemy także udział w spotkaniach Instytutu Polsko-Australijskiego w Melbourne.

W tym roku przypada czterdziesta rocznica Wydarzeń Marcowych. Gazety piszą wiele na ten temat. Kwartalnik Literacki „Migotania Przejaśnienia” opublikował w swoim bieżącym numerze wielką ilość wierszy poetów pochodzących z Emigracji Marcowej. Czy ma Pani w Australii dostęp do polskich gazet literackich?

– Jeżeli chodzi o polską prasę literacką to ze zrozumiałych względów przez pierwszych dwadzieścia lat ograniczałam się do regularnego zachłystywania się Kulturą Paryską wydawaną przez niezapomnianego redaktora Gedroycia. Nie przypuszczałam nawet że po kilku latach rozpocznie się moja współpraca z tym czasopismem. W numerze 7-8 / 1997 Kultura opublikowała mój esej biograficzny pt. „Mój Stanisławów”, a w numerze 1-2/1998 reportaż z podróży do tegoż Stanisławowa przeszło pół wieku od opuszczenia go w 1941 roku.

Z krajową prasą literacką zetknęłam się ponownie dopiero wtedy, kiedy w wyniku zmieniającej się sytuacji politycznej w roku 1988 po raz pierwszy od dwudziestu lat mogłam uzyskać wizę turystyczną do Polski. Od tego czasu oboje z mężem bywamy w Polsce mniej więcej co 2-3 lata i w ciągu tego pobytu nadrabiam zaległości. W Australii korzystam z dobrodziejstw Internetu, dzięki któremu mogę śledzić interesującą mnie prasę i nowe publikacje ukazujące się w kraju.

Książkę „Od Stanisławowa do Australii” wydała Pani w Cieszynie. Czy jest ona dostępna również dla Polonii Australijskiej? Dla jakiego czytelnika jest głównie przeznaczona?

– Moja pierwsza książka była przeznaczona przede wszystkim dla czytelników w Polsce.

W połowie lat dziewięćdziesiątych przesłałam manuskrypt do jednej z większych krajowych firm wydawniczych w Warszawie, która poinformowała mnie, że wobec zawężonej tematyki, interesującej stosunkowo niewielką ilość czytelników, nie jest nią zainteresowana. W 1999 roku wydalam ją więc własnym nakładem w Cieszynie. Promocja odbyła się w Muzeum w Ustroniu na Śląsku Cieszyńskim (rodzinnym mieście mego męża) przy udziale Towarzystwa Miłośników Ustronia, którego oboje jesteśmy członkami Miałam kilka spotkań autorskich w szkołach licealnych na terenie województwa, w Klubie Propozycji w Cieszynie, a także w Towarzystwie Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Bytomiu. (Jesteśmy członkami również tej organizacji). Udzieliłam kilku wywiadów radiowych i prasowych, książka miała sporo recenzji i, wbrew obawom wspomnianego wyżej wydawnictwa, została w Polsce dobrze przyjęta. Również na antenie Radia Etnicznego (SBS) w Australii – redakcja polska – wyemitowany został mój wywiad na ten temat.

Czy chciałaby Pani opublikować w „Przeglądzie Australijskim” fragmenty swojej książki?

– Jeżeli redakcja będzie chciała je opublikować – będzie mi bardzo milo.

Ostatnio wiele się zmienia w Polsce. Czy brała Pani pod uwagę możliwości powrotu do kraju czy też Australia stała się dla Pani i jej rodziny drugą Ojczyzną?

– Pod pojęciem ojczyzna rozumiem miejsce na mapie gdzie się urodziłam i spędziłam pierwsze szczęśliwe lata swego dzieciństwa. Takim miejscem był i na zawsze pozostanie dla mnie Stanisławów. Dla mojego męża miejscem takim jest Ustroń, gdzie od pokoleń mieszkała jego rodzina i gdzie do dzisiejszego dnia żyją jego koledzy i koleżanki z pierwszej klasy szkoły powszechnej – rocznik 1929. Mamy tam wielu przyjaciół z którymi od lat utrzymujemy stały i serdeczny kontakt. To właśnie Ustroń jest miejscem docelowym naszych częstych wyjazdów do Polski.

Ale nie bierzemy pod uwagę powrotu do kraju. Chętnie i z radością odwiedzamy Polskę, ale w Australii mamy dzieci i wnuki i Australia jest naszym domem.

Należy Pani cały czas do środowiska tworzącego kulturę polską. Swoją drugą książkę napisała Pani jednak już po angielsku. Czy to oznacza, że śladem Josepha Conrada postanowiła Pani dołączyć do pisarzy angielsko-języcznych?

– Porównanie do Józefa Korzeniowskiego – Conrada bardzo mi pochlebia. Moja druga książka „The Girl in the Check Coat” (Dziewczynka w Kratkowanym Płaszczyku) ukazała się wprawdzie w języku angielskim, ale pisałam ją po polsku, ponieważ tylko w tym języku potrafię dogłębnie przekazać to, co mam do powiedzenia. Po tym książka została przetłumaczona na język angielski, co wyraźnie zaznaczone jest na stronie tytułowej. Jest to biograficzna saga dwóch rodów żydowskich żyjących równolegle w czasie w różnych częściach Polski, począwszy od drugiej polowy XIX wieku. Chciałam aby została udostępniona również czytelnikom nie władającym językiem polskim, w tym przede wszystkim naszym wnukom. Obie nasze córki, mimo czterdziestu lat spędzonych w Australii bardzo dobrze posługują się tym językiem, wnuki niestety nie. Książka ukazała się w końcu 2006 roku w Londynie.

Czy pracuje Pani teraz nad następną książką, a jeśli tak to jaki będzie jej temat i czy będzie napisana po polsku?

– Pisanie zawsze sprawiało mi dużo zadowolenia i nie wyobrażam sobie bezczynności na tym polu. Zdaję sobie jednak sprawę, że mam przeciwko sobie poważnego wroga, którym jest CZAS. Nie myślę, że mogę się poważyć na napisanie nowej książki. Pracuję więc teraz nad małymi formami. Mój mąż również publikował artykuły i eseje w języku polskim i dalej nad tym pracuje. Kto wie, może wydamy je razem jako zbiór opowiadań?

A więc życzę wydania jeszcze wielu zbiorów opowiadań Pani i jej męża i dziękuję serdecznie za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła Jurata Bogna Serafińska


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011