Pod koniec kwietnia 2003 (jakies 4
tygodnie temu), Krzysztof udzielil wywiadu, w Polskim Radio
Adelaide. Tam uslyszalem Jego wiersz, pt.
"Poludniowoaustralijska jesien". Jakze ladnie ujal te
polskie, jesienne tesknoty, w odwroconej o 180 stopni,
australijskiej rzeczywistosci, z jej egzotycznymi
rekwizytami.
Niedlugo potem poznalismy sie. Dzieki temu uzyskalem pozwolenie Autora na
publikacje kilku z jego wierszy, a nastepnie szkicow o
literaturze australijskiej.
Notka o autorze
Krzysztof
Deja od 20 lat mieszka w Australii.
Z zawodu
inżynier – projektuje pojazdy pancerne i inne środki
transportu.
Z
zamiłowania zajmuje się literaturą. Jego wiersze ukazywały
się w Polsce i w pismach polonijnych, jak również na
internecie. Parę z nich przedstawiono na antenie Radia SBS
jak rownież Radia Adelaide.
Dotychczas,
opracował kilka szkiców literackich na temat literatury
australijskiej. Ostatnio pisze felietony, cyklicznie
ukazujące się na łamach tygodnika „Express Wieczorny-Kulisy
Tygodnia” wydawanego w Australii i Nowej Zelandii.
|
|
SAMO ZYCIE
KRZYSZTOF
Felietony
Poludniowoaustralijska jesien
Terra Nova
Wyprawy
Na
poludniu swiata
Skargi
Co czytaja
ci tam na spodzie ... - szkic literacki
Literatura
australijska - korzenie
Literatura
australijska - Bush poetry - Banjo Paterson
|
Południowoaustralijska
jesień |
Jesień z powojem
wiją się leniwie,
nie pójdziemy już
popływać w oceanie.
Słońce się kładzie wcześniej
to już kwiecień
jarzębinowe krzewy
rażą płomieniami,
i bugenwilla
rozkwita ogniście.
Noc chłodną rosę rozpościera
tureckie łaźnie odpłynęły
z babim latem,
niezmienny błękit ustąpił
malarskości nieba,
na spacer
trzeba będzie wziąć parasol.
Skostniałe krzewy
pobłogosławi ulewa,
znów zasmakuje
porto słodki zapach.
Malarz pociągnie pędzlem
płowe gruntu żółcie
na zielenie przerobi,
przeciągnie po drzewach
niektóre ozłoci
albo podczerwieni.
Grzybowe zbiory
można zacząć w lesie….
Tak to już jesień…
KRZYSZTOF DEJA
APR 2000
powrot
do gory
|
Terra Nova |
Ziemio,
krwi zastygłej
barwniku,
twoje bruzdy
koleiną
nigdy nie były.
Strzeleckiego
Sturta i Stuarta
butem
oznakowanaś.
Twoje łono
spękane,
soczystej zieleni
nigdy nie rodziłaś.
Oazą słonej wody
witasz,
skrząca fatamorgana
pejzażu srogiej zimy.
Niewielu tyś matką,
cienia skąpisz,
zuchwałość
niszczysz bezlitośnie.
Bogataś ty w przestrzeń
a drogowskazów
nie stawiasz.
Jakże ciężko
cię zrozumieć.
Krzysztof Deja
październik 2000
powrot
do gory
|
Wyprawy |
Chciałoby się
w
galop niebieski
lecz
Pegaz ze skrzydłem złamanym
czy
sławna kuźnia Hefajstosa,
potrafi leczyć takie rany ?
Lub
choćby w dziewiczą podróż
w
obłoki Magellana,
nawet
bezgwiezdną nocą,
aż do
jasnego rana.
Znów
się u siebie obudzić
z
dumą spoglądać na ludzi.
A
gdyby się udało
po
drodze wpleść
w
warkocz Halleya,
adiaforyczny sens
zatraca bytu idea.
Niezłomna wiara w człowieka,
wartości ziemskiej miary,
chybaby tylko został
boski
palec a priori.
KRZYSZTOF DEJA
FEB. 2000
powrot
do gory
|
Na południu
świata |
Błyska samarytanin harleyowskim niklem
kapłan przygląda się z boku
nad miastem wisi chmura kurzu
pet Malboro tli się na chodniku,
plac zabaw okupuje siódemka urwisów
choć z wiekiem rozsądek przejawia,
płynie truck za truckiem
karawany dromaderów miraż,
brodaty ojciec w jarmułce
pismo czyta na ławce, dzieciarnię
wzrokiem czujnym omiata.
W miejskim autobusie wiezie aborygen
kiełbasy i piwa aromat
a wibrująca przestrzeń aż gardło parzy
zmartwychwstają skostniałe drzewa
różowoszarym szaleństwem przelotów,
na bezludnych dzielnicach cisza
wraca mały lama z modłów
tylko mewy
wrzaskliwie ucztują w Macdonaldzie
młodzież w mundurkach z kolonialnego wieku
wyległa na ulice - jest 31°,
sączy się nektar eukaliptusów
harde sroki nie ustąpią drogi
be careful – ktoś do
kogoś woła
no worries, mate - odpowiada drugi.
Przemijają obrazy z Gallipoli
i szczury Tobruku giną,
brzemienne huraganu w Darwin skutki
tak i Bali wczasów horror
- dzieje kraju się tworzą
tu na południu świata
wszystko jest ważne
- tu
historia młoda.
powrot
do gory
|
Skargi |
Prawa półkula mnie boli
mój fioł zmarniał
doszczętnie
iluzoryczne amory
skrzydłem falują
ponętnie.
Trwać w tym obłędnym
amoku
z zamiarem życia w
podziemiu
i słyszeć głosy: -
prorokuj !
- dlaczego właśnie ja,
czemu?!
Usta chcą śpiewać -
skowyczą
ciało w aurorze ognistej,
niech oni na mnie nie
liczą,
nie wcielę się dziś w
mefistę.
Rogowa tkanka na czole
rozum mi bardzo uwiera,
ze strachem wyjdę na pole
chochoła postać
przybierać.
Wstąpię na szczyt
ziguratu
zatrwoży was wieść
hiobowa
fatum prorokuję światu,
później - bo pęka mi
głowa.
Te ciągłe zgrzyty za
uchem
mózgu samoskaleczenie
i przymus, traktować
śrutem
wsze pozaziemskie
stworzenia.
Zwą mnie niespokojną
duszą,
wrażliwą jak u poety,
bajerem mnie nie poruszą
ni me szatańskie zalety.
Krzysztof Deja
kwiecień 2002
powrot
do gory
|
Co czytają ci tam na
spodzie
… |
W
Australii jak w całym zachodnim świecie, książka podlega ścisłym
regułom komercyjnego rynku. Nowości wydawnicze są stosunkowo
drogie, ale już po pewnym czasie dana pozycja podlega tzw. zniżkom
sezonowym,
świątecznym itp. Będąc wytrwałym poszukiwaczem, można kupić
wartościową (artystycznie) książkę za bezcen.
Dość
rozbudowana jest sieć bibliotek, od narodowej poprzez stanowe aż
do dzielnicowych, chociaż trudno tu liczyć na nowości, ale za to,
jest bogaty wybór książek różnojęzycznych (zawsze można znaleźć
dział polski).
W
Australii działa ponad 150 wydawnictw książkowych, większość z
nich ma ścisłą specjalizację.
Cywilizacja obrazkowa ma wpływ szczególnie na młode pokolenie, ale
wykrystalizował się dość spory procent czytelników, którym
najnowsze zdobycze techniki ; TV, film, video,
DVD
czy internet, nie przeszkadzają sięgnąć po książkę. Inna sprawa że
wielu z nich połyka bestsellery o dość prostolinijnym kształcie.
Znaczącą pozycję w literaturze australijskiej zajmuje tzw. Bush
poetry. Poezja wagabundów, wędrowców, ludzi oderwanych od
cywilizacji żyjących w symbiozie z przyrodą i opiewających jej
matczyność. Nasuwa się porównanie z cyganerią bieszczadzką czy
tworczością Stachury. Jednocześnie jest to prąd porównywalny z
polskim romantyzmem, stąd wywodzą się najwybitniejsi poeci
australijscy, Adam Lindsay Gordon czy Andrew B. Paterson o których
opowiem przy najbliższej okazji.
Parę
słów o współczesnej poezji z półek księgarskich.
Zbiór poezji
Kerry Scuffins pt.
Laika’s Run wydany
przez Five Islands Press.
Jest
to czwarty tomik poezji wydany przez tę znaczącą poetkę. Ma ona
unikalny sposób przekazu myśli - współczucie, humor, krytyka czy
smutek, to elementy ciągle przewijające się w jej twórczości.
Kerry Scuffins nie obawia się rymów i rytmu, nie boi się
posądzenia o brak nowoczesności w jej sztuce.
W
książeczce tej przewijają się wiersze o liryce, miłości, o
nieurodzonych
dzieciach oraz tych czekających na przyjście na ten świat.
“ Babies are
dragged, squealing
blue into our
world”…
W
książce Scuffins przebijają tematy śmierci i nieodżałowanej
starty, to co często nas spotyka w podróży życia.
“doomed all of us
who go too far
too often
and friends sit
up till dawn to remember and mourn
and write
something down
to keep
something around “
Kerry
Scuffins zaczyna i kończy swoją książkę tematem podróży.
W
pierwszy utworze
“ Some distance past Kennett River”
(W pewnej odległości
za rzeką Kennett) autorka znajdując swoją nową, tajemniczą
przystań nie jest jej do końca pewna, ciągle popadając w
wątpliwości i niepewność wyboru.
“a pale day moon
lurks in the
corner of the sky like a scrap
of
tattered lace”.
W
epilogu znajdujemy tytułowy wiersz “
Laika’s Run” (Lot
Łajki) przepojony melancholią o kosmicznej (czy raczej koszmarnej)
samotności suczki Łajka wystrzelonej na orbitę w Sputniku 2 przez
Rosjan wiele lat temu. Pozwolę sobie zacytować w orginale pierwsze
strofy tego ciekawego utworu.
I think of you Laika
when I get
the blues
I think of
you so far away
in the
loneliness of space
your
curiosity
turning to concern….
Myślę o tobie, Łajka
kiedy mi smutno,
myślę o tobie, tak dalekiej
w samotności kosmosu
twoja osobliwość
wzbudza zaniepokojenie….
Podsumowując tę podróż bez końca…
“continued on to no
destination
no new
worlds
no
salvation”.
Podróżując donikąd
bez odkryć nadziei
bez ratunku.
Kerry
Scuffins uczestniczy w wielu spotkaniach autorskich na których
recytuje swoje wiersze zmuszając audytorium do spontanicznego
śmiechu, a często płaczu.
Drugą
książką zasługującą na uwagę jest
“ The Majestic Rollerink”
poezje
Heather Cam
wydane przez Heinemann.
Heather Cam jest kanadyjką z urodzenia od ponad dwudziestu lat
mieszka w Australii. Jest kobietą która dużo widziała i przeżyła:
miłość, macierzyństwo, rozwód, to przeżycia nieobce tej
poszukiwaczce przygód - podróże po Indiach, rabunkowe rozboje na
Jawie, głód w Rwandzie - to wszystko ma oddźwięk w jej utworach
“ Restlessness blew
me here,
curiosity and a gambler’s hunch,
a taste
for risk, a touch of pioneer”.
Cam
jest jednocześnie “poprawną” poetką, jej utwory są klasycznymi
wierszami w formie epizodycznej z myślą przewodnią, liryka nie
opiera się na kompleksowej wyobraźni a częściej na prostym
zdarzeniu, sytuacji - które są oddzielone od całej reszty
otaczającego je świata.
“This splash of the
unexpected:
a black
woman washing her feet
in a high
white sink
in the
Damen at Zurich Airport.
Her ten
black toes
dramatic
emphatic trespassers
amidst all
that spotless porcelain,
glinting
chrome and daunting Swiss propriety.”
Chluśniecie
zaskoczeniem ;
czarna kobieta myje stopy
w białej umywalce
w damskim na lotnisku w Zurychu.
Dziesieć czarnych palców jej stóp
urąga i jaskrawie wykracza
przeciwko nieskazitelności porcelany,
błyszczącego chromu i uraża szwajcarskie wychowanie.
Poetka jest wrażliwa na problemy życia codziennego, dobre i złe
strony współżycia kobiety z mężczyzną, dramat wymuszonego seksu,
itp.
“ The spartan single
bed
announces
a sex-life on ice,
life’s
lived out of boxes,
left on
the shelf,
pushed out
of sight”.
Można
by rzec - wszystko co ludzkie nie jest jej obce.
Małe
przyjemności czy siniaki dnia codziennego, cała radość życia.
Zycie
jako
“ majestic rollerink”
ta - wspaniała
maszyna.
opracował Krzysztof Deja
powrot
do gory
|
Literatura
australijska - Korzenie |
Snując rozważania na temat literatury
australijskiej musimy pamiętać że jest to bardzo młoda literatura,
wręcz szczenięca. Historia państwowości Związku Australijskiego
(Commonwealth of Australia) to zaledwie sto lat, oczywiście
pisarze i poeci tworzyli tu przed powstaniem oficjalnego państwa.
Za początek literatury
australijskiej możemy przyjąć datę, pierwszej publikacji poezji na
tej ziemi w roku 1819, czyli ponad 180 lat temu. Gwoli ścisłości,
był to tomik pt.
“First fruits” (Pierwsze owoce), autorstwa
Barrona Field'a.
Literatura na Antypodach
początkowo czerpała wyłącznie z tradycji brytyjskich. Rdzennych
mieszkańców tych ziem, Aborygenów nie można przy tej akurat okazji
wspominać, bo byli ludem prymitywnym i oprócz malowideł skalnych,
ozdób broni myśliwskiej oraz prostych instrumentów muzycznych,
innej sztuki nie znali. Pojawienie się białych osadników ponad 200
lat temu, też nie miało żadnego wpływu na rozwój sztuki,
szczególnie literatury; byli to ludzie skazani na zsyłkę tzw.
convicts i ich strażnicy. W miarę upływu czasu, kiedy kolonie
karne zaczęły zmieniać swój charakter i dzięki napływowi
emigrantów (z własnej woli) sytuacja zaczęła się zmieniać.
Wprowadzono powszechne szkolnictwo. Tak że oprócz gorączki złota,
która pojawiła się w tym kraju kilkakrotnie, zaczęli pojawiać się
ludzie piszący.
Pierwszym Australijczykiem
z urodzenia który opublikował swoje utwory liryczne był
William Charles Wentworth. Jego utwór
“Australiasia, an Ode” (Oda do Australazji) jest
odbierany jako wiersz podkreślający ducha narodowego, nie
istniejącego jeszcze wtedy formalnie państwa.
Pierwszą, większą
publikacją literacką był tom “ The
Lyre of a Native Minstrel” wydany w 1826 roku, a prym wiodły
“Wild Notes”
(Nieokiełznane nuty)
napisane przez Charlesa
Tompsona
(1806-1883).
Literatura australijska
wyrastała w specyficznych warunkach: uwielbienie i przerażenie
rozległym, pustym lądem z egzotyczną florą i fauną oraz odmiennym
klimatem. Ta przestrzeń działała na zmysły dając nieodparte
wrażenie - wolności jednostki ludzkiej, niepohamowanej zwyczajami
europejskich tradycji, a szczególnie pętli purytanizmu
wykształconego w tym czasie w Anglii. Nawet język angielski w
Australii wzbogaca się o specyficzne koloryty, właściwe tylko temu
kontynentowi, podobnie zresztą jak kształtował się język na
kontynencie amerykańskim.
Henry
Clarence Kendall
Złotymi zgłoskami do
historii literatury australijskiej i w ogóle, angielskojęzycznej
wpisali się
Henry Clarence Kendall (1841-1882) Australijczyk z
urodzenia i Adam Lindsay Gordon, angielski imigrant.
Przytoczę tu fragmenty
wiersza Kendall˙a poświęcony A.L. Gordon˙owi pt.
“IN MEMORIAM”.
“ The bard, the scholar, and the
man who lived
That frank, that open-hearted life
which keeps
The splendid fire of English
chivalry
From dying out; the one who never wronged
A fellow-man; the faithful friend
who judged
The many, anxious to be loved of
him,
By what he saw, and not by what he
heard,
As lesser spirits do; the brave
great soul
That never told a lie, or turned
aside
To fly from danger; he, I say, was
one
Of that bright company this
sin-stained world
Can ill afford to lose.”…
“ Ten bard, mędrzec, i pełen
werwy człowiek
Szczerym, wielkodusznym życiem
chroni
Wspaniały ogień angielskiego
rycerstwa
Od wygaśnięcia; ten, który
nigdy nie skrzywdził
Drugiego; oddany przyjaciel
osądzający
Innych, pragnących jego
miłości,
Po tym co widział, a nie co
słyszał,
Jak mali duchem czynią;
dzielna wielka dusza
Nigdy nie kłamiąca, nie uciekająca
Od niebezpieczeństw; On - ja
twierdzę - był
Tą jaśniejszą stroną tego
plugawego świata
Nie można pozwolić sobie na
stratę…”
Cóż za ciepły i pełen
oddania hymn na cześć starszego nieżyjącego już od dwóch lat kolegi po piórze i przyjaciela. Jakie to
obce dla polskiej literatury.
Kendalla często nazywa się
wieszczem narodowym. Wykształcił on osobliwy dialekt którym
posługiwał się w utworach o tematyce – „australiana”, w utworach
takich jak
“ Leaves from an Australian Forest”
(1869)
(Liście z australijskiego lasu), czy w “Songs
from the Mountains”(1880) (Pieśni z gór), pięknie opisując
specyficzne dla tego regionu, rodzaje drzew i krzewów jak i
scenerię leśnych dolin ciągnących się wzdłuż brzegów Pacyfiku.
Adam Lindsay Gordon
Adam Lindsay Gordon
(1833 – 1870), syn
oficera angielskiej armii, nie poszedł w ojca ślady i wyemigrował
do Australii. Mieszkał najpierw w Australii Południowej, gdzie
zaczął jako farmer chodujący owce, później wyjechał do Melbourne
wsławiając się doskonałą jazdą na koniu w wyścigach przez
przeszkody. Od początku w jego twórczości przebija nienasycona
miłość do przyrody, która go tu otaczała. Przytoczmy fragmencik
opisu góry.
“… Made green with running of rivers,
And gracious with
temperature air”…
“ozieleniona z prądem rzek,
i łaskawa temperaturą
powietrza”.
Poezja Gordona sięga dalej
niż jego najbliższe otoczenie, głębiej czerpiąc ze wszelkich
aspektów jego czasów, przyjmując okresy dobre i złe, nudę i
przygody życia.
Gordon zaczynał od pisania
ukratkiem, na skrawkach papieru i wysyłał je anonimowo do
dzienników i magazynów. Kiedy zorientował się że większość
otaczających go ludzi zna i cytuje jego utwory, postanowił zdjąć
maskę anonima.
W 1864 roku A.L.Gordon
opublikował obszerny dramat liryczny pt.
“Ashtaroth” w którym rozpoznamy melodię wiersza i
rytm, a nawet treść, napisaną w stylu dramatów Shakespeare'a. Przytoczę fragment z dialogu Hugo,
normandzkiego barona z Orionem.
HUGO:
Oh, weary spirit ! oh, cloudy eyes !
Oh, heavy and misty brain !
Yon riddle that lies ˙twixt
earth and skies,
Ye seek to explore in vain !…
Natomiast w poemacie
“The Sick Stockrider” (Stęskniony jeździec)
spostrzegamy prawdziwy poetycki instynkt autora opisującego
romantyzm pracy na farmie.
“ ˙Twas merry in the glowing
morn,
among the gleaming grass,
To wander as we˙ve wandered
many a mile,
And blow the cool tobacco
cloud,
and watch the white wreaths
pass…”
Wstał radośnie promienny
poranek,
wokół migoczących traw,
Włóczyć się jak my wędrujemy
milami,
zaciągając z papierosa leniwą
chmurę,
i patrzeć na białych kółek
przemijanie “
To jest szczere, tu nie ma
poetyckich ewolucji, tu poeta jest prawdziwym włóczykijem, a w
czasie swej wędrówki, pisze co czuje. Gordona śmiało można
zaliczyć do grona wielkich twórców tzw. Bush poetry.
Zbiór wierszy pt.
“Sea spray and Smoke Drift”(Morski spray i dryfujący dym)
napisane w 1867 roku należy do najlepszych prac Gordona.
Znajdziemy tu “The Roll of the Kettledrum”
długi poemat batalistyczny
ze wspaniałą narracją - to właśnie miał na myśli Kendall mówiąc o
“ogniu angielskiego rycerstwa” w wierszu poświęconym Gordonowi.
Mały fragment ilustrujący powyższe słowa:
“ Forward ! the trumpets were sounding the
charge,
The roll of the kettledrum
rapidly ran,
That music, like wild-fire
spreading at large,
Madden˙d the war-horse as well as the
man…”
Niestety, melancholia
Gordona brała górę nad jego sukcesami, a były one znaczne. Był
uwielbiany, tak w Australii jak i w starym kraju Anglii. Kiedy
gratulacje napływały z obydwu stron i wydawało się że to już
pełnia szczęścia, którego przecież Gordon tak bardzo pragnął -
znaleziono go nieżywego z kulą w głowie, z jego własnej strzelby w
okolicach domu poety. Ten niespożyty i wielce utalentowany
człowiek odszedł w wieku 37 lat.
Powyżej wspomniani twórcy,
jako pionierzy przygotowywali grunt dla wielkich poetów narodowych
Bernarda O˙Dowd oraz
A.B.”Banjo” Patersona. Ale o tym przy najbliższej okazji.
Krzysztof Deja
powrot
do gory
|
Literatura australijska
– Bush poetry. |
Najsławniejszy poeta australijski
Andrew Barton (Banjo) Paterson
przyszedł na świat w
1864 roku jako najstarszy z siedmiorga dzieci, na farmie w pobliżu
miejscowości Orange w Nowej Południowej Walii. Wyrastał wsród
surowej przyrody, nieprzebytych przestrzenii, pod gwiaździstym
niebem gdzie króluje Krzyż Południa. Ten właśnie okres życia,
utrwalił w nim specyficzny sposób odbierania otoczenia i
uwrażliwił go na piękno przyrody oraz fascynację „naszymi
mniejszymi braćmi” – szczególnie konie były niegasnącą miłością
Patersona. Tak jak Kossak pędzlem, on piórem malował galopujące w
nieznane rumaki. Artystyczny pseudonim „Banjo”, którego używał
szczególnie na początku swojej kariery literackiej, pochodził od
imienia konia wyścigowego, dumy rodziny Patersonów.
Andrew B. Paterson aby studiować przeniósł się do Sydney. Tam
podjął studia prawnicze, które z powodzeniem ukończył. Jego
romantyczna dusza nie pozwalała mu jednak usiąść wygodnie w fotelu
palestry sydnejskiej i spędzić życie w ponurych gmaszyskach
wymiaru sprawiedliwości. Wyjechał do Afryki, jako korespondent
wojenny w czasie wojny Burów (przegranej wojny potomków
holenderskich osadników z Brytyjczykami, w której brał udział
pokaźny kontyngent Australijczyków) w 1899 roku. Później przeniósł
się do Chin, aby relacjonować wypadki w czasie Powstania Bokserów
(krwawo stłumionego powstania ludowego w Chinach, przeciwko
dynastii Cing i cudzoziemcom w 1900 do 1901 roku), już w tym
czasie pisząc pierwsze poematy. Na tym swojej przygody z wojną nie
skończył. Kiedy rozszalała się I Wojna Światowa, Paterson wyjechał
do Francji i stamtąd słał korespondencje wojenne.
Po powrocie pracował
jako dziennikarz w sydnejskiej pismach, głównie w The Bulletin –
prestiżowym magazynie australijskim. Najsławniejszy poemat
Banjo Patersona
pt.
„The Man from Snowy River”
(Człowiek ze Śnieżnej rzeki), powstał w 1895 roku. Poemat ten wraz
z „Waltzing Matilda”
są najbardziej znanymi dziełami tego poety. Traktowane są jako
symbol czy wręcz legendę Australii.
Jednym z tematów
przewodnich otwarcia olimpiady w Sydnej był motyw „Człowieka ze
Śnieżnej rzeki”, kiedy to setka jeźdzców galopowała na swych
wierzchowcach w rytm wersów poezji Banjo Patersona. Jest to
najsławniejszy utwór liryczny należący do gatunku tzw. Bush
poetry.
Parę słów
wyjaśnienia, dla lepszego zrozumienia tematu. W Australii nie ma
wsi w europejskim tego słowa znaczeniu, są natomiast tzw.
Stations, czyli farmy, na których oprócz właścicieli mieszkają
zatrudnieni tam robotnicy – drovers. Wszystko co farmę (station)
otacza dookoła, cała ta przestrzeń, bez względu na formę pokrycia
czy usytuowania terenu, nazywana jest bushem. Stąd bush poetry –
poezja natury. Te wszystkie przeprawy na koniach poprzez
kamieniste podłoża górskich potoków, czy wśród dziewiczych lasów
zbocza góry Kościuszki, wreszcie gwieździste noce na półpustynnych
terenach – to wszystko mistrzowsko opisuje Paterson.
Poniżej przytaczam
fragment z
„The Man from Snowy River”.
He hails
from Snowy River, up by Kosciusko’s side
Where the hills are
twice as steep and twice as rough,
Where a horse’s hoofs
strike firelight from the flint stones
Every stride, The man
that holds his own is good enough.
And the Snowy River
riders on the mountains make their home,
Where the river runs
those giant hills between;
I have seen full many
horsemen since I first commenced to roam,
But nowhere yet such
horsemen have I seen.
Podobnym w treści i w
nastroju jest
„Clancy of the Overflow”.
Tytułowy Clancy,
legendarny bohater Patersona, człowiek wolny, drover (czyli
australijski cowboy), któremu swobody i przygody autor wręcz
zazdrości. Wspomina, że gdyby to było możliwe, chętnie zamieniłby
się z nim rolami. Oddałby mu bez zmrużenia oka, redakcyjne biurko
w mieście, a sam dosiadłby jego wierzchowca i pocwałował w
nieznane.
But I doubt
he’d suit the office,
Clancy, of the “Overflow”.
Jednak autor poddaje w
wątpliwość, czy Clancy nadawałby się do swej nowej roli, w
podtekscie – czy by się na taką zmianę zgodził.
Wspomiane powyżej
utwory są pisane językiem balladowym, z bogatym opisem nie
szczędzącym słów, a jednocześnie nie są „przegadane” – mają w
sobie autentyczność tamtego okresu, fascynację jazdą konną, surową
przyrodą i braterstwem ludzi, na codzień ze sobą pracujących.
Innym wierszem – legendą, często
uważanym za nieoficjalny hymn Australii (z muzyką nieznanego mi
autora) jest
„Waltzing Matilda”
napisany w 1917 roku.
Pozwolę sobie
przytoczyć pierwszą zwrotkę tej ballady:
Once a jolly
swagman camped by a billabong,
Under the
shade of a coolibah tree,
And he sang
as he watched and
Waited till
his billy boiled,
Who’ll come
a waltzing Matilda with me.
Ciekawostką tego
utworu, jest zawartość „australianas” (słów powstałych w
Australii), czyli folkloru językowego tego terenu:
- swagman,
billabong, billy, jumbuck – to: włóczykij, sadzawka, czajnik,
owca – słowa nie znane w tej formie nigdzie indziej. Tu właśnie i
mniej więcej w tym samym czasie, zrodził się termin:
- dinkum Aussie
block –
Australijczyk
z krwi i kości. To właśnie ci ludzie, używali dialektu, to
wszystko zrodziło uczucie i doświadczenie człowieka z outback
(z terenów praktycznie niezamieszkałych).
Do bardziej znanych
utworów Patersona należy zaliczyć:
Tom Collins, Behind the Scenes
i The Man from Ironbark
oraz
Saltbush Bill J.P.
Utwory prozą, jak np. An
outback marriage (1906), choć mniej
znane, też mają znaczącą pozycję w jego twórczości. Pisał głównie
opowiadania obyczajowo-przygodowe. Stworzył też parę utworów dla
dzieci, głównie z myślą o swoich wnukach. Pod koniec życia napisał
też ciekawą autobiografię.
Oczarowanie fauną i
florą, pomimo ostrych warunków klimatycznych i nie sielankowego
życia w tym otoczeniu, gdzie wiatry i śnieg zimą dawały się mocno
we znaki, a w porze letniej upały gasiły najbardziej energicznych
– on w tym widział piękno i wspaniale to opisywał.
„Banjo” Paterson był,
można by powiedzieć, amatorem sportów ekstremalnych: uwielbiał
polowania na krokodyle, jak również poławiał perły w głębokich
wodach Oceanu Indyjskiego.
I te elementy
pojawiają się w jego utworach, lecz prym wiedzie tętent koni który
wręcz słychać w jego poematach; szum górskich potoków, śpiew
ptaków wsród krzewów, a często zapach kurzu w powietrzu, kiedy
jego bohaterowie przeprawiają się przez pustynne przestrzenie
których tu nie brakuje.
Na koniec przytoczę
jeszcze jeden fragment wiersza „Banjo” Patersona pt.
The Mountains z
„The Animals Noah forgot - Prologue” (Zwierzęta
zapomniane przez Noego).
A land of
sombre, silent hills, where mountain cattle go
By twisted
tracks, on sidelings steep,
Where giant
gum trees grow
And the wind
replies, in the river oaks,
To the song
of the stream below.
A.B.”Banjo” Paterson umarł w
wieku 77 lat w Sydney, jako uwielbiany bard folkloru i ceniony
poeta.
Opracował
Krzysztof Deja
powrot
do gory
|