Gdy minął tydzień
Przyszły zwierzaki
Kot ruszał wąsem
Dla niepoznaki,
Bo bardzo nie chciał
By kangur dojrzał,
Że kot chce dostać.
Wszystko, co można.
Kangur był pierwszy,
Jako pan domu
I nie chciał wstrętów
Robić nikomu.
Śpieszył się trochę
Do swej Kangury
Z którą doczekał
Się właśnie córy.
Dziobak miał stale
Swe wątpliwości.
Lecz postanowił
Się już nie złościć –
Zachowam spokój
Jakem stekowiec –
I nie dam sobie
Chodzić po głowie –
Wszyscy czekali
Na rybkę złotą
I na spełnienie
Życzeń – z ochotą.
Kot chciał poduszkę
Puchową, z wzorkiem
Kangur – dla żony
Prezent przed wtorkiem
Rybki nie było –
Ach, jaka szkoda!
Przecież życzenia
Trzeba jej podać!
Postanowiły
Zwierzaki razem –
Afrontu tego
Nie puszczą płazem.