Pan Jurek jest dla mnie Generałem, tak go zawsze nazywam, a on się śmieje...
Nie pamiętam już skąd to się wzięło, ale tak zostało i już. Mój Generał. Kocham Go za jego serdeczność i gościnność. Szanuję i poważam za radio, które z nami robi od lat, których ja nie znam i nie pamiętam.
Pamiętam jednak wiele: karawan radiowy na Rundlle Mall, by reklamować polskie Dożynki. Pamiętam przesympatyczną i życzliwą wszystkim Panią Wiesię, która lubiła nam opowiadać o swoim życiu z Jurkiem. Nigdy się nie skarżyła, choć wiem, że było jej czasami ciężko. I pamiętam jeszcze jak w Domu Polskim, z okazji jego urodzin, tańczyli razem skoczną polkę. Ależ wigor!!!!
Bywało... siedzimy w „studiu” do 2 – 3 nad ranem. Jesteśmy zmęczeni, mylimy się, a ten mój Generał tylko się uśmiecha, macha ręką i przewija kawałek szpuli, znajduje końcówkę poprzedniej informacji... ufff, doklejamy kolejny fragment jeszcze raz i jeszcze raz...
Tylko mój Generał wydaje się niezmordowany, gdy my już padamy ze zmęczenia...
Jola Ratuszyńska
Powrót: Jerzy Dudziński - Legenda Adelajdzkiej Polonii
|