Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Pożegnanie Ś. P. Pana Jerzego Dudzińskiego

Przegląd Australijski, październik 2008

Dnia 14 października zmarł Pan Jerzy Dudziński. Dla jednych Pan Jurek, dla innych Pan Jerzy lub Pan Dudziński.

Człowiek, którego każdy zaangażowany w życie Polonii, znał i szanował. Człowiek, którego imię związane jest prawie z każdą polonijną imprezą.

Pan Jurek odszedł po cichu tak, jak ciche było Jego życie. Bo choć działał na polu społecznym przez wiele lat, nigdy nie krzyczał „to ja!, to moje dzieło”. I właśnie za tę pokorę był szanowany.

Cichy, skromny, gotowy każdemu przyjść z pomocą, radą. Pięknie powiedziała o Panu Jurku pani Lidia Mikołajewska w czasie uroczystości w kaplicy cmentarnej. Ten tekst jest wydrukowany w Panoramie, dlatego nie będę się powtarzać.

Jest też tekst homilii księdza Mariana Szablewskiego wypowiedzianej w czasie Mszy św. pogrzebowej. Właściwie każdy, kto miał okazję poznać Pana Jurka, mógłby opowiedzieć swoją historię spotkania z Panem Jerzym, własne wspomnienia. I pewnie jeszcze niejeden raz usłyszymy coś pięknego o tym wspaniałym człowieku.

Z wielkim żalem pożegnaliśmy Pana Jurka Dudzińskiego, uczestnicząc w uroczystościach pogrzebowych w kościele na Unley i na cmentarzu w Enfield. Mszę św. odprawił ksiądz Marian Szablewski, wcześniej odmawiając Różaniec przy trumnie Zmarłego.

Udział Pocztów Sztandarowych, chóru Cantores, pana Klisia grającego na trąbce oraz śpiew pana Irka Lasockiego wykonującego piękne hymny w języku angielskim, nadały tej ceremonii bardzo uroczysty charakter, a mimo tego nie dało się odczuć pompatyczności. Wręcz przeciwnie, czuło się ciepło i spokój.

I ta atmosfera też jakby uzupełniała życie Pana Dudzińskiego.

Z okolicznościowych przemówień syna, Jerzego, oraz pana Antoniego Sakowskiego, prezesa Koła SPK Nr 2 dowiedzieliśmy się wiele o życiu Pana Dudzińskiego. Jakim był ojcem, mężem, polskim pionierem na australijskiej ziemi, a wcześniej żołnierzem walczącym o wolność Polski. Historia podobna do wielu powojennych polskich emigrantów, różniąca się charakterem bohatera opowieści, przez co równocześnie niepowtarzalna jak każdego innego.

W kaplicy cmentarnej kilka słów powiedział również pan Wacław Jędrzejczak, reprezentujący Polskie Towarzystwo Kulturalne z którym Pan Jurek był również ściśle związany, do ostatnich dni będąc aktywnym członkiem Zarządu.

Usłyszeliśmy również przepiękną recytację wiersza Czesława Miłosza „W mojej Ojczyźnie” oraz Psalm 23 („Pan mym pasterzem...”). A na koniec, oglądając prezentację zdjęć, „przeżyliśmy” życie Pana Dudzińskiego jeszcze raz.

Odszedł Człowiek, który jeśli nie zostanie w ludzkiej pamięci, to Jego dzieła nie pozwolą o Nim zapomnieć. Bo tworzył historię Polaków w Adelajdzie.

I tu nasuwa się komentarz. Dożynki, z którymi Pan Jerzy Dudziński związany był ściśle przez lata, odbyły się tydzień po Jego śmierci.

W czasie ceremonii otwarcia Organizatorów Dożynek stać było tylko na prawie mimochodem wypowiedziane jedno zdanie o tym, że zmarł. To Pan Michael Atkinson, reprezentujący premiera naszego stanu poświęcił Panu Dudzińskiemu więcej czasu.

WSTYD! Za to, co zrobił dla Dożynek, należał się Panu Dudzińskiemu hołd w postaci minuty ciszy i przynajmniej krótki zarys Jego pracy.

Na szczęście ksiądz Marian Szablewski nie zapomniał i wspomniał o Zmarłym w czasie Mszy świętej.

Kamilla Springer, „Panorama”


Powrót: Jerzy Dudziński - Legenda Adelajdzkiej Polonii


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011