Strona powstala 27.08.2001  
  Strona Glowna Kontakt O stronie Ogloszenia Szukaj: wedlug slow kluczowych - wedlug pytan


Pod koniec kwietnia 2003 (jakies 4 tygodnie temu), Krzysztof udzielil wywiadu, w Polskim Radio Adelaide. Tam uslyszalem Jego wiersz, pt. "Poludniowoaustralijska jesien". Jakze ladnie ujal te polskie, jesienne tesknoty, w odwroconej o 180 stopni, australijskiej rzeczywistosci, z jej egzotycznymi rekwizytami.

Niedlugo potem poznalismy sie. Dzieki temu uzyskalem pozwolenie Autora na publikacje kilku z jego wierszy, a nastepnie szkicow o literaturze australijskiej.

 

Notka o autorze

Krzysztof Deja od 20 lat mieszka w Australii.

Z zawodu inżynier – projektuje pojazdy pancerne i inne środki transportu.

Z zamiłowania zajmuje się literaturą. Jego wiersze ukazywały się w Polsce i w pismach polonijnych, jak również na internecie. Parę z nich przedstawiono na antenie Radia SBS jak rownież Radia Adelaide.

Dotychczas, opracował kilka szkiców literackich na temat literatury australijskiej. Ostatnio pisze felietony, cyklicznie ukazujące się na łamach tygodnika „Express Wieczorny-Kulisy Tygodnia” wydawanego w Australii i Nowej Zelandii.

LIRYKI

KRZYSZTOF

 

Poludniowoaustralijska jesien

Terra Nova

Na poludniu swiata

Skargi

Limeryki i humoreski >>

ZOBACZ TEZ

blog - Dzienniki Poranne

Felietony z Oz

 


Południowoaustralijska jesień

Jesień z powojem

wiją się leniwie,

nie pójdziemy już

popływać w oceanie.

Słońce się kładzie wcześniej

to już kwiecień

jarzębinowe krzewy

rażą płomieniami,

i bugenwilla

rozkwita ogniście.

Noc chłodną rosę rozpościera

tureckie łaźnie odpłynęły

z babim latem,

niezmienny błękit ustąpił

malarskości nieba,

na spacer

trzeba będzie wziąć parasol.

Skostniałe krzewy

pobłogosławi ulewa,

znów zasmakuje

porto słodki zapach.

Malarz pociągnie pędzlem

płowe gruntu żółcie

na zielenie przerobi,

przeciągnie po drzewach

niektóre ozłoci

albo podczerwieni.

Grzybowe zbiory

można zacząć w lesie….

Tak to już jesień…

 

KRZYSZTOF DEJA

APR 2000


powrot do gory

Terra Nova

Ziemio,

krwi zastygłej

barwniku,

twoje bruzdy

koleiną

nigdy nie były.

Strzeleckiego

Sturta i Stuarta

butem

oznakowanaś.

Twoje łono

spękane,

soczystej zieleni

nigdy nie rodziłaś.

Oazą słonej wody

witasz,

skrząca fatamorgana

pejzażu srogiej zimy.

Niewielu tyś matką,

cienia skąpisz,

zuchwałość

niszczysz bezlitośnie.

Bogataś ty w przestrzeń

a drogowskazów

nie stawiasz.

Jakże ciężko

cię zrozumieć.

 

Krzysztof Deja

październik 2000

 

powrot do gory

Na południu świata

Błyska samarytanin harleyowskim niklem

kapłan przygląda się z boku

nad miastem wisi chmura kurzu

pet Malboro tli się na chodniku,

plac zabaw okupuje siódemka urwisów

choć z wiekiem rozsądek przejawia,

płynie truck za truckiem

karawany dromaderów miraż,

brodaty ojciec w jarmułce

pismo czyta na ławce, dzieciarnię

wzrokiem czujnym omiata.

W miejskim autobusie wiezie aborygen

kiełbasy i piwa aromat

a wibrująca przestrzeń aż gardło parzy

zmartwychwstają skostniałe drzewa

różowoszarym szaleństwem przelotów,

na bezludnych dzielnicach cisza

wraca mały lama z modłów

tylko mewy

wrzaskliwie ucztują w Macdonaldzie

młodzież w mundurkach z kolonialnego wieku

wyległa na ulice - jest 31°,

sączy się nektar eukaliptusów

harde sroki nie ustąpią drogi

be careful – ktoś do kogoś woła

no worries, mate - odpowiada drugi.

Przemijają obrazy z Gallipoli

i szczury Tobruku giną,

brzemienne huraganu w Darwin skutki

tak i Bali wczasów horror

-  dzieje kraju się tworzą

     tu na południu świata

     wszystko jest ważne

-      tu historia młoda.

 


powrot do gory

Skargi

Prawa półkula mnie boli

  mój fioł zmarniał doszczętnie

  iluzoryczne amory

  skrzydłem falują ponętnie.

  Trwać w tym obłędnym amoku

  z zamiarem życia w podziemiu

  i słyszeć głosy: - prorokuj !

  - dlaczego właśnie ja, czemu?!

  Usta chcą śpiewać - skowyczą

  ciało w aurorze ognistej,

  niech oni na mnie nie liczą,

  nie wcielę się dziś w mefistę.

  Rogowa tkanka na czole

  rozum mi bardzo uwiera,

  ze strachem wyjdę na pole

  chochoła postać przybierać.

  Wstąpię na szczyt ziguratu

  zatrwoży was wieść hiobowa

  fatum prorokuję światu,

  później - bo pęka mi głowa.

  Te ciągłe zgrzyty za uchem

  mózgu samoskaleczenie

  i przymus, traktować śrutem

  wsze pozaziemskie stworzenia.

  Zwą mnie niespokojną duszą,

  wrażliwą jak u poety,

  bajerem mnie nie poruszą

  ni me szatańskie zalety.

 

Krzysztof Deja

kwiecień 2002

powrot do gory