Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Tumbarumba i Kościuszko

Panorama w sieci, luty 2005

Mt Kosciuszko – symbolem wielokulturowej Australii


Ile lat liczy sobie historia Australii? Niektórzy powiedzą, że to bardzo młody kraj, istnieje ponad 200 lat. Inni stwierdzą przeciwnie, że tutejsza cywilizacja liczy sobie co najmniej 10 tysięcy lat i jest jedną z najstarszych na świecie.

Pomimo, że Aborygeni żyli na tej ziemi od tysięcy lat, gdy w osiemnastym wieku Europejczycy zaczęli kolonizować antypody, uznali, że to „Ziemia Niczyja”.

Aż do połowy dwudziestego wieku Aborygeni nie byli uznawani za obywateli swojego kraju. Ich dzieje są czarną plamą w najnowszej australijskiej historii.

W ciągu ostatnich dwudziestu paru lat rząd australijski czyni wszystko, by naprawić grzechy przeszłości. W ramach pojednania uznaje się na przykład aborygeńskie nazwy miejsc geograficznych. Stąd podwójne nazewnictwo: aborygeńskie i nadane im przez podróżników, którzy „odkrywali” te miejsca na nowo.

Wśród nich był również nasz rodak Paweł Edmund Strzelecki, słynny podróżnik i badacz Australii, który najwyższy szczyt w paśmie Alp Australijskich nazwał Górą Kościuszki.

Jak ważnym i cenionym odkrywcą był Strzelecki, nich świadczy fakt, że Australijczycy nazwali jego nazwiskiem pasmo gór w Australii środkowej, rzekę w południowej części kraju (Strzelecki Creek), wzgórza przybrzeżne Wiktorii, najwyższy szczyt wyspy Flindersa oraz kilka gatunków roślin i zwierząt.

Krótkie przypomnienie:

„To był styczeń 2000 roku. Burmistrz miasteczka Tumbarumba ogłosił publicznie, że nazwa Parku Narodowego i Góry Kościuszko powinna być aborygeńska. Na tę inicjatywę odpowiedziały władze Nowej Południowej Walii i uchwaliły akt prawny dopuszczający podwójne nazewnictwo. Natomiast dyrekcja Parku Narodowego Kościuszko powołała zespół złożony z urzędników i mieszkających w sąsiedztwie Parku Aborygenów, którzy radzili nad planem zagospodarowania Parku. Jednym z założeń pracy nad tym planem było rozważenie celowości zmiany nazwy Parku i najwyższego szczytu, bądź też wprowadzenie podwójnego nazewnictwa”.

Tak pisaliśmy na naszych łamach we wrześniu ubiegłego roku („Ratujmy Kościuszkę!”).

W naszej gazecie opublikowaliśmy też wywiad z dr Anną Habryn zatytułowany „Pokochać Strzeleckiego, docenić Kościuszkę”, w którym na pytanie:

— Jakie są Pani odczucia na wieść o chęci zmiany nazwy Parku Narodowego i Góry Kościuszko?

odpowiedziała między innymi:

Oczywista bzdura i jestem przeciwko.

  • Po pierwsze: oprócz nazw funkcjonujących w tej chwili: Mt Kosciuszko i Kosciuszko National Park, nie ma innej, na przykład aborygeńskiej nazwy dla najwyższego szczytu Alp Australijskich, ani nawet zbiorowej jednej nazwy dla terenów parku narodowego w Górach Śnieżnych. Takie nazwy dopiero trzeba by było wymyślić. Nie mamy tu więc do czynienia z „przywracaniem” Parkowi czy Górze ich pierwotnych nazw.
  • Po drugie: te nazwy, które od wielu lat funkcjonują i są używane, powinno się traktować jak cenne dziedzictwo historii i w związku z tym próba zmian tych nazw jest zamachem na dobra kultury.
  • Po trzecie: uważamy, ze nazwa Góry Kościuszki jest najbardziej widocznym symbolem wielokulturowości Australii i jako taki powinna być szanowana.
  • A po czwarte: jest w Australii ponad 160 tysięcy ludzi przyznających się do swoich polskich korzeni i dla przeważającej części tej społeczności nazwy polskiego pochodzenia są przedmiotem dumy. Władze i biurokraci powinni się z tym liczyć. A my powinniśmy bronić tych nazw jak swojej własności.

* * *

Pani Anna Habryn z podziwu godną konsekwencją broni nazwy góry, która, nie tylko jej zdaniem, jest naszym polskim dziedzictwem w Australii, naszym znakiem w australijskim krajobrazie, którym możemy się szczycić. Dlatego próbuje uświadomić społeczeństwu australijskiemu kim byli dwaj wybitni i znani Polacy – Paweł Edmund Strzelecki i Tadeusz Kościuszko. Czyni to na łamach witryny internetowej Mt Kosciuszko Inc.

Ostatnio o dr Annie Habryn i jej witrynie internetowej w Australii jest głośno.

W australijskiej prasie

Uluru czy Ayers Rock? Obie nazwy są właściwe

Kilka tygodni temu na łamach „The West Australian” wydawanym w Perth (Zachodnia Australia) ukazały się teksty, w których autor Norman Aisbett (“Mt Kosciuszko or Tar-gan-gil”) cytuje rzecznika Aborygenów w Australii Zachodniej, Richarda Walleya, członka National Heritage Council. Walley uważa, że podwójne nazewnictwo, australijskie i aborygeńskie, nie jest niczym nowym. Wszak Uluru to dawniejsze Ayers Rock.

W artykule „Expat Poles rally to defence of Kosciuszko” Aisbett pisze, że grupa Polaków w Perth wykorzystuje dobrodziejstwo internetu i próbuje pozyskać poparcie na rzecz zachowania nazwy Góry Kościuszki w Australii. Autor cytuje wypowiedzi pani Habryn. Na przykład opinię, że w przypadku uznania podwójnej nazwy góry, ludzie będą używać aborygeńskiej, kierowani tzw. poprawnością polityczną lub z uwagi na łatwość wymowy.

Gazeta informowała najpierw, że Polacy jednoczą się w obronie nazwy Góry Kościuszko, a następnie rozpisała ankietę, w której pytała, czy wprowadzić podwójne nazewnictwo tego miejsca, czy nie. Na temat jej wyników ukazała się następująca informacja:

„Mieszkańcy Zachodniej Australii zdecydowanie odrzucili sugestie nadania najwyższemu szczytowi Australii, Górze Kościuszko, dodatkowej aborygeńskiej nazwy.

W telefonicznej ankiecie przeprowadzonej przez gazetę „The West Australian” 93 procent (2237 dzwoniących) opowiedziało się przeciwko temu pomysłowi.

Propozycja nadania podwójnej nazwy miejscom ważnym dla ludności aborygeńskiej została zasugerowana w projekcie planu zagospodarowania terenu Parku Narodowego Kościuszko i została poparta przez George’a Martin’a, przewodniczącego Tumbarumba w Nowej Południowej Walii, który ma połowę tego szczytu na swoim terytorium.

Niektórzy zwolennicy projektu podwójnego nazewnictwa wskazują, że lokalne grupy aborygeńskie miały własne nazwy dla szczytu, na przykład: Tar-gan-gil i Mun-yang.

Ale przeciwnicy propozycji, w tym Alan E. J. Edwards, autor książki „Kosciuszko: A Mountain in History”, twierdzi, że szczyt wcale nie był ważny dla ludności aborygeńskiej. „Dla Aborygenów, to było tylko bardzo zimne miejsce zbierania się owadów (ćmy)” stwierdził Edwards w liście do NSW Geogreaphical Names Board.

Polskich Australijczyków zdenerwowała ta propozycja i zażądali, by góra nosiła tylko nazwę nadaną przez polskiego odkrywcę, Sir Pawła Strzeleckiego w 1840 roku. Odkrywca nazwał 2280-metrowy szczyt imieniem polskiego generała Tadeusza Kościuszki.

Anna Habryn, mieszkanka Huntingale i założycielka grupy prowadzącej stronę internetową poświęconą historii góry powiedziała, że telefoniczna ankieta pokazała, że jest duże poparcie społeczne dla pozostawienia pojedynczej nazwy.

„Jeśli opozycja jest tak silna przeciwko zmienieniu nazwy, jak oni teraz mogą to zrobić?” — powiedziała.

Ale pan Martin stwierdził, że ta ankieta nie zniechęci do go dalszych starań o dodanie aborygeńskiej nazwy do aktualnej nazwy góry.

Polacy kontra Aborygeni?

Dr Anna Habryn

O komentarz do informacji z „The West Australian” poprosiłam dr Annę Habryn:

— Pierwotnie miał to być zwykły artykuł typu "feature", ale redaktor naczelny „The West Australian” zobaczył w tym materiał na "news" – i miał rację! Co prawda wcale się nie spodziewałam, że zrobią takie głosowanie. Rezultat też przekroczył moje oczekiwania: oddano 2237 głosów, z czego 93 procent – za pozostawieniem nazwy Mt Kosciuszko takiej, jaka ona jest.

Niedobrze, że niektórzy robią z tego coś w rodzaju konfrontacji Polacy kontra Aborygeni. Już dostałam pierwszy list z wyrazami oburzenia. Mam zamiar na niego odpisać, interesuje to Panią?

W rzeczywistości jest to sprawa burmistrz Tumbarumba kontra Polacy. A ten jest uparty, podobno powiedział dziennikarzom, że wyniki głosowania w Zachodniej Australii nie zniechęcają go do planu zwrócenia się do NSW Geographical Names Board o dodanie Górze Kościuszki aborygeńskiej nazwy.

Co dalej? Nie wiem. Ciekawi jesteśmy czy prasa w New South Wales i Queensland podejmie temat. Może ktoś by się zwrócił do podobnej największej gazety w Melbourne o przeprowadzenie takiej ankiety? Ciekawe byłoby poznać opinie ludzi w innych stanach. Jeśli istotnie wpłynie jakiś wniosek o dodanie konkretnej nazwy aborygeńskiej, trzeba będzie sprawdzić czy istotnie jest to propozycja oparta na udokumentowanych historycznie faktach, czy też czyjeś widzimisię.

W tym drugim wypadku trzeba będzie protestować.

Niestety, nie widzę szans, aby ktokolwiek przejął się sprawą zmiany nazwy Parku Narodowego. To po prostu mniej spektakularna zmiana.

Bardzo bym chciała, żeby nie zaprzestano mówić o sprawie muzeum Strzeleckiego w Jindabyne. Teraz otwiera się tam wystawa poświęcona Kościuszce. Byłaby okazja do pogadania o muzeum, ale nie mam wpływu na to, co się tam będzie mówić, bo Rada Naczelna jest wyraźnie nieskłonna do wtajemniczania mnie w swoje poczynania.

Co do kontaktów z Aborygenami, być może spotkamy się z kimś tutaj, w Zachodniej Australii, bo tu też proponuje się zmiany nazw... Ale to raczej dla ciekawości i sprawdzenia, czy można by się z nimi w ogóle dogadać i jakich argumentów używać.

Rachel Roberts pisze

Oczywiście zainteresował mnie list oburzenia wysłany do Pani Anny. Oto jego treść:

zobacz oryginał

Pani Anno

Chciałabym skorzystać z okazji, żeby wyrazić moje rozczarowanie działalnością Pani organizacji w sprawie podwójnego nazewnictwa naszej najwyższej góry.

Byłam w Polsce i szanuję prawa Polaków do nadawania polskich nazw waszym własnym miejscom i symbolom. Wspinałam się po waszych górach, które były nazwane przez Polaków.

Jako Australijka w piątym pokoleniu oraz członek lokalnej grupy pojednania (z Aborygenami, przyp. tłum.), jestem głęboko zdenerwowana akcjami wszystkich imigrantów, żeby usunąć jakiekolwiek ślady australijskich Aborygenów z naszego krajobrazu. Imigranci w tym kraju mają swoją własną historię, dziedzictwo i ojczyznę, z którymi mogą się identyfikować. Wydaje mi się to niezwykle samolubne i aroganckie, że chcą również postawić swój znak na australijskim krajobrazie.

Jeśli Kościuszko był, tak jak Pani mówi, adwokatem społecznej sprawiedliwości, byłby pierwszą osobą, która by powiedziała, że australijski krajobraz był nazwany przed przybyciem Europejczyków, więc nie uznawanie tych imion jest niezwykle aroganckie.

Australijscy Aborygeni są izolowani we własnym kraju. Może Polacy chcieliby pomyśleć co to za uczucie, doświadczywszy okupacji w swojej najnowszej historii.

Proponuję, żeby odwiedziła Pani stronę Pojednanie Australia i dobrze pomyślała nad swoimi działaniami i jakie one mają wpływ na australijskich Aborygenów. Aborygeni stracili wszystko w ciągu ostatnich 200 lat – ich domy, ziemię, kulturę, dzieci, tożsamość – a my zamieniliśmy nazwy krajobrazu jak gdyby one nigdy wcześniej nie istniały.

Mam nadzieję, że przemyśli Pani pozycję swojego Stowarzyszenia.

Rachael Roberts

Anna Habryn odpisuje
zobacz oryginał

Pani Rachael

Dziękuję za bardzo szczery e-mail.

Miło jest dostać list od Australijki w piątym pokoleniu.

Może nie zdaje sobie Pani sprawy z tego, że niektórzy Polacy wyemigrowali do Australii mniej więcej w tym samym czasie, co Pani pradziadkowie.

Nasze starania o zachowanie aktualnej nazwy najwyższego szczytu tego kontynentu mają niewiele wspólnego z krajem naszego urodzenia. I proszę, nie negować naszego prawa do „postawienia znaku na australijskim krajobrazie”. Tak jak Pani przodkowie, rodzice i Pani osobiście (prawdopodobnie) budujemy nasze domy i nasze życie tutaj i wychowujemy nasze dzieci aby były dumnymi Australijczykami. Czy to jest naprawdę „samolubne i aroganckie”?!

My, „nowi” imigranci z Europy, byliśmy wychowywani i uczeni, żeby doceniać historię w ogóle. To jest częścią naszej kultury. Akceptujemy i traktujemy wszystkie rozdziały australijskiej historii jako lekcję. To znaczy, że nie chowamy i nie negujemy jej bardziej nieprzyjemnych części. Wiemy również i przyjmujemy do wiadomości, że Aborygeni byli bardzo źle traktowani przez brytyjskich i europejskich osadników.

Nasze organizacja nie próbuje „usunąć jakichkolwiek śladów australijskich Aborygenów z naszego krajobrazu” i uważamy, że niedorzecznym jest używanie takiego argumentu w tym przypadku. Nie jesteśmy przeciwni podwójnemu nazewnictwu i doceniamy jego użycie wszędzie tam, gdzie to jest stosowne, na przykład w przypadku miejsc, które mają olbrzymią wartość kulturową dla Aborygeńskiej ludności.

Jednak, to nie jest sytuacja, która, w naszej opinii, ma jakiekolwiek zastosowanie do Góry Kościuszki. Nie ma dowodów, że ludność Aborygeńska interesowała się szczytem tej góry, że w ogóle odwiedzała ten szczyt. Nie ma też dowodów, że Aborygeni nadali niegdyś tej górze jakąkolwiek nazwę.

Są natomiast dowody na to, że dla ludności aborygeńskiej miało wartość kulturową kilka innych miejsc na terenie Parku Narodowego Góry Kościuszko. Były one przez nich często odwiedzane. My nie sprzeciwiamy się podwójnemu nazewnictwu dla tych właśnie miejsc.

Dlaczego góra nazwana „Górą Kościuszki” powinna mieć aborygeńską nazwę? Czy tylko dlatego, że jakiś lokalny lub stanowy polityk chce być sławny, albo żeby udobruchać swój elektorat? Nie wydaje się, że to jest dla dobra ludności aborygeńskiej, ponieważ, jak już napisałam, nie ma dowodów jakichkolwiek aborygeńskich kulturowych związków z tą górą.

Wszyscy się zgadzamy, że Aborygeni mogą czuć się izolowani i rozumiemy to uczucie. My, „nowi” imigranci czujemy to samo! Jednak chcemy wierzyć, że Australia jest krajem Aborygenów, naszym krajem i krajem innych grup etnicznych. Dlatego chcemy, żeby Góra Kościuszki stała się symbolem wielokulturowej Australii.

Przykro nam, że ta „debata” miała zły wpływ na niektórych członków społeczności aborygeńskiej. Mamy jednakże nadzieję, że ta debata, nawet jeśli jest bolesna, stanie się częścią procesu prawdziwego pojednania, a nie częścią sloganów i pustych gestów.

Anna Habryn
Mt Kosciuszko Inc.


Milena Czyż
Lidia Mikołajewska

Przy pisaniu tego tekstu wykorzystałyśmy część materiałów nadesłanych nam przez redakcję „Kuriera Zachodniego”, polskiego miesięcznika wydawanego w Perth.


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011