Przegląd Australijski
Image Map

Strona
główna
Australia
z oddali
Świat Tubylców
Australijskich
Wędrówki
kulinarne
Piórem,
Pędzlem i...
„Panorama”
- miesięcznik
Ostatnia aktualizacja: 29.12.2012

Eliza (4)

Przegląd Australijski, kwiecień 2007

Drukujemy opowiadanie Oli Szyr z Canberry zatytułowane „Eliza”. To imię dziewczyny, która wspomina Oli swoje perypetie w pierwszych dniach, tygodniach i latach pobytu w Australii. Ponad dwadzieścia lat temu do Australii przybyła wielka rzesza Polaków, tzw. solidarnościowa emigracja. Oto odcinek czwarty.

Powrót do odcinka pierwszego

Powrót do odcinka drugiego

Powrót do odcinka trzeciego


Pasta do zębów i mydło

Pewnego pogodnego dnia odwiedziłam Janka, emigranta z dziesięcioletnim stażem.

– Fajnie że wpadłaś, naprawdę cieszę się...

– Skoro mówiłeś: – odwiedź mnie jak będziesz w pobliżu, to jestem.

Janek jest jeszcze młody, bo cóż to dla mężczyzny czterdziestka! Przystojny, czarne błyszczące włosy, szare, rozmarzone oczy... Ech, dobrze wygląda i doskonale o tym wie. Jego aksamitny, ciepły głos zjednuje mu ludzi oraz przyciąga kobiety. Do tego wykształcony, chyba robi doktorat z nauk humanistycznych.

Mimo tylu zalet nie pracuje i mieszka w zaniedbanym, skromnym mieszkanku. To tzw. „bed sitter”, czyli po polsku kawalerka. Mały telewizor stał oparty na cegłach, prawdopodobnie z pobliskiej budowy.

– Dlaczego jest taki biedny? – pomyślałam. Inteligenty, przystojny, czarujący… – Czy szukasz jakiejś pracy? – zapytałam naiwnie.

– Ja? Ja ciągle jeszcze studiuję, ale chciałbym popracować jako masażysta na pół etatu – odpowiedział po zastanowieniu. Jestem pewien, że kobiety lubiłyby mój dotyk. Można zarobić dobre pieniądze.

– No tak, może masz rację – przyznałam – Na pewno dobrze by ci poszło, spróbuj. A co z twoimi studiami? Widzę u ciebie mnóstwo książek

– To są materiały do mojego projektu. Piszę książkę na temat historii, ale nie mogę się ostatnio skoncentrować. Wiesz zapewne, że opuściła mnie żona. Byliśmy ze sobą dość krótko, około trzech miesięcy, sprowadziłem ją z Polski, pomogłem finansowo, a ona taka podła… Odeszła z innym.

– Po coś sprowadzał babę z kraju, tu tyle kobiet! – wykrzyknęłam. – Jeszcze do tego taką młodą!? Nie dla ciebie! Ale nie martw się, znajdziesz sobie inną... – pocieszyłam jak umiałam. Dobrze wiedziałam, że go młoda żonka opuściła, dziewczę znalazło sobie chłopaka w odpowiednim wieku i bardziej zamożnego.

– To już pół roku minęło – ciągnął swoje wynurzenia Janek. – Myślę teraz, aby znaleźć współlokatora, takiego, który dzieliłby koszty „fletu”. – Tak ciężko teraz znaleźć odpowiednią osobę – westchnął. – A ja tak potrzebuję pieniędzy! Z samego stypendium ciężko się utrzymać.

Pomyślałam przez moment.

– Mam kogoś dla ciebie! To emigrant taki jak ty, też po wyższych studiach, trochę pracował, ale teraz jest bezrobotny. On też jest rozwiedziony i ma podobne problemy. Może was zapoznam?

Janek odniósł się do mojej propozycji z rezerwą, ale po zastanowieniu zgodził się spotkać nowego kolegę. W następnym tygodniu przyprowadziłam więc do Janka Adama. Okazało się , że tych dwóch już się kiedyś spotkało. Adam był dość miłą osobą, tylko trochę zapatrzoną w siebie. Podobnie jak Janek potrafił godzinami mówić tylko o sobie i tylko o swoich problemach.

Adam zainteresował się książką Janka, a ten z kolei rozmawiał z nim o jego utraconej pracy i kłopotach rodzinnych. Po godzinie konwersacji Adam zapytał, czy mogą zamieszkać razem, będzie im wtedy łatwiej. Janek nie wahał się ani chwili i z entuzjazmem przyjął do siebie sublokatora.

Parę miesięcy później spotkałam koleżankę Jolę. Miałyśmy wspólnych znajomych więc od czasu do czasu lubiłyśmy sobie poplotkować przy kawce.

– Jolu, wiesz ostatnio zrobiłam dobry uczynek, pomogłam Jankowi znaleźć sublokatora – pochwaliłam się swoim dobrym sercem i uczynnością. – Widzę ich oczyma mojej wyobraźni jak spędzają długie wieczory na rozmowach. I co najważniejsze – dzielą trudy finansowe. Naprawdę jestem zadowolona, że mogłam im pomóc i….

– ... Chwileczkę! – ostro zareagowała Jolka. – Właśnie wczoraj widziałam Janka, który powiedział mi, że znów mieszka sam.

– Co się stało? – wpadłam w lekką panikę.

– Janek lubi czasem do mnie wpaść, pogadać, zjeść obiad – zaczęła Jola. – Właśnie wczoraj mówił o Adamie. O tym, że musieli się rozstać, bo Adam okazał się złym człowiekiem, wykorzystywał go. Nie mogłam w to uwierzyć. Znam Adama, zawsze wydawał mi się kulturalną osobą. Janek na to, że Adam jest, owszem, inteligentny, oczytany, dobrze się z nim gada, ale jest nieuczciwy, bo używa jego pasty do zębów i mydła. Przy deserze zapytałam więc, czy wie o czym mówi, czy Adam na pewno używał jego pasty? Nie, nie widział tego, ale pasty ubywało mu każdego dnia i mydło się zmydlalo... I cóż w tym dziwnego? – zapytałam. – Ach, nie wiesz co zrobiłem! – wykrzyknął wtedy tryumfująco Janek. – Jestem bardzo sprytny. Nie używałem mojego mydła, tylko Adamowego, a mimo to, moje mydło malało. Dlatego musieliśmy się rozstać.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tak oto trywialne sprawy rozdmuchujemy do poważnych problemów. Czy tylko na emigracji?


Wyznania Elizy spisała Ola Szyr

Zdjęcia Canberry: Ola Szyr


Poleć ten artykuł znajomemu | zobacz co słychać na forum
Copyright © Przegląd Australijski 2004-2011